Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!warszawa.rmf.pl!news.rmf.pl!news.one
t.pl!newsfeed.silweb.pl!news.man.lodz.pl!news.man.poznan.pl!news.astercity.net!
news.internetia.pl!skynet.be!skynet.be!newsfeed00.sul.t-online.de!t-online.de!n
ewsfeed.wirehub.nl!transit.news.xs4all.nl!not-for-mail
From: <m...@h...com>
Newsgroups: pl.rec.kuchnia
Subject: Re: Moja opowiesc wigilijna
Date: Wed, 19 Dec 2001 23:47:04 +0100
Organization: XS4ALL Internet BV
Lines: 39
Message-ID: <9vr5g8$fd7$1@news1.xs4all.nl>
References: <9vq9pq$jhr$07$1@news.t-online.com>
<r...@4...com>
NNTP-Posting-Host: 213-84-212-80.adsl.xs4all.nl
X-Trace: news1.xs4all.nl 1008802120 15783 213.84.212.80 (19 Dec 2001 22:48:40 GMT)
X-Complaints-To: a...@x...nl
NNTP-Posting-Date: 19 Dec 2001 22:48:40 GMT
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.00.2615.200
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.00.2615.200
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.rec.kuchnia:88489
Ukryj nagłówki
> Tu mieszkam od 1979 roku...pierwszych Swiat w nglii wlasciwie nie
> amietam..wigilia musiala byc przerazliwie skromna, skoro ja
> wymazalam z pamieci...
Krysia
I znowu mialam ciarki, co za opowiesci. Dzieki Krysi przypomniala mi sie
pierwsza wigilia w Holandii, ta najbiedniejsza, ale chyba najkomiczniejsza.
Jako trzpiota opuscilam Gdansk, malolata nie majaca pojecia, ze na jedzenie
trzeba zarobic i trzeba je ZROBIC. Nic nie umialam. Kiedy po slubie okazalo
sie ze przychody sa mniejsze niz rozchody i zyc nie ma z czego (Henry byl
golyyyyyyy), na nadchodzace Swieta zapowiedzial sie kuzyn Andrzej z Polski.
Kapitalnie, w koncu zobaczy sie czlowieka ze swoich, no ale trzeba wigilie
wiec po polsku zrobic. Kasy ciut wiecej niz zero na koncie, ale nie ma
sprawy. Zasiedlismy z Andrzejem do narady co zrobimy na wieczerze - on
obslugiwany zawsze przez mame, ja mistrzyni w robieniu kanapek. Andrzej
powiedzial, ze musi byc barszcz, salatka warzywna i sledzie smazone i
zaprawione w occie. Dodam, ze Henry slepo kibicowal bo po polsku ani be ani
me i nic o PL nie wiedzial. Kupilismy wiec buraki, ale nie wiedzielismy ze
to juz ugotowane, nawet nie zauwazylismy tego. Ksiazka kucharska i jazda !
Ale barszcz w ogole nie robil sie czerwony, gotowalismy, gotowalismy,
solilismy, pieprzylismy i ciagle woda byla. Wyslalismy wiec Henriego po
sledzie -
Ile mam ich kupic? - zapytal. Ze 20 - powiedzial Andrzej i Henry zniknal na
pol dnia. Kiedy zobaczylismy go z 2 wiadrami z powrotem wpadlismy w panike.
Po co tyle? Przeciez mowiliscie 20! - powiedzial moj maz. A to byly sledzie
Atlantyckie, takie po 0,5 metra ! Wlosy sobie z glowy darlam z rozpaczy, co
to bedzie. Tyle forsy to kosztowalo, a my i tak goli. No, ale summa sumarum,
salatka wyszla, barszcz wylalismy, a sledzie jedlismy z Henrym chyba do
marca...
Mam nadzieje, ze nie zepsulam atmosfery emocjonalnych wigilijnych wspomnien
na grupie. Taka tylko wigilie mialam, ktora najbardziej pamietam...
******
m-gosia
******
|