Data: 2000-08-09 10:22:50
Temat: Re: Na zawsze
Od: "moncia" <m...@h...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
Sterpik napisał(a) w wiadomości: ...
>Ale się z Tobą nie zgadzam ;-). Anonymus ma w sobie coś z
>ekshibicjonisty.
Z jednej strony tak, ale on "odkrywa przed nami"
nature wymyslonej nastolatki. Jest to wiec "obcy" ekshibicjonizm.
>tzn. niwelujące dystans
>miedzy nim a grupą poprzez "zejście w dół" nie są skuteczne
Nie chodzi mi o znizenie sie do jego poziomu... bluzganie itp.
Chodzi o to, by np. przestal czuc sie zagrozony obcowaniem z ludzmi
majacymi sie za lepszych od niego.
(Na pewno ma zanizone poczucie wlasnej wartosci, a ludzie zakompleksieni
potrafia zrobic wiele zlego. Moze tez nie reagowali bysmy tak toksycznie,
gdybysmy sami w sobie nie bali sie wylonienia kompleksow?)
Bo ... czy na pewno jestesmy
lepsi??? (daj Boze - zdrowsi, ale to nie oznacza bycia lepszym).
>tak jak
>zdemaskowanie 'łobuza' u źródeł - zagrożenie rozszyfrowaniem jego
>technik :-). Przecież są na to dowody!
Hmmm, powiedz tym, ktorzy dalej dyskutuja z cyborgiem ;-))). Marne szanse
:-(.
>Natomiast osaczony JAKO Anonymus Lewitantus, płoszy się
>skutecznie. Jego bronią jest anonimowość, zdemaskowany rumieni się jak
>nastoletnia panienka na niedwuznaczną propozycję (są jeszcze takie?;-)
No, z Toba raczej dyskutowac nie bedzie :-), ale sa jeszcze inni,
owszem, chcacy pomagac, ale w tej pomocy nieskuteczni,... bo
jak pomoc zakompleksionemu pajacowi pomagajac Ani Lipek?
>Twoja metoda (wybacz - umówmy się, że tak to nazwę), "zchodzenia w
>dół" w celu zniechęcenia delikwenta jest ponadto rujnujaca dla grupy.
Tez mialam watpliwosci, zanim sama dobrze nie pojelam, o co w niej chodzi.
A NIE CHODZI o znizanie sie... ale m.in. o POZNANIE siebie. O
niezaprzeczanie
faktowi, ze jestesmy omylni, ze jestesmy glupi, ze dajemy sie nabrac
zakompleksiencowi, ze chcac pomagac, powinnismy bardziej poznac siebie...
ale
nie oznacza to rezygnacji z dzialania.
Nie neguje Twojego sposobu, ale skoro on nie wystarcza... sposobem
ROWNOLEGLYM do Twojego jest zaprzestanie bulwersowania sie na takie
zachowania.
>mi, że manifestuję tu skłonność do "moderowania grupy"
Przydaloby sie, ale z drugiej strony takie starcie sie z przeciwnikiem
jest dobrym cwiczeniem do scierania sie z roznymi zachowaniami
w rzeczywistosci, bo przeciez obcujemy z roznymi ludzmi...
>A ja jednak czuję się zgorszony i nie potrafię tego zaakceptować.
Sprobuj, bez emocji lepiej sie dziala. Wtedy sam wytworzysz bariere
nie do przeskoczenia dla chorych jednostek chcacych Cie zranic.
(mi zaczyna sie to udawac :-))
>Po
>prostu marzy mi się takie miejsce, gdzie nie będę słyszał jak "dzieci"
>przeklinają[...]
Jak i wiekszosci z nas, ale wkroczenie na grupe Anonymusa
przypomina nam, jak mala jest roznica , jak cienka granica miedzy
demokracja a anarchia :-(
[...]. Ale wiem - to jest wyłącznie
>moje zdanie... szkoda.
Nieprawda (znaczy, nie tylko Twoje), ale za to takie "odrealnienie" pozbawia
nas "nabrania umiejetnosci" do walki z paskudztwem. Zyjac w sterylnych
warunkach pozbawilibysmy sie naturalnej bariery ochronnej... i w zderzeniu z
"zanieczyszczeniem" srodowiska, hmmm, tacy "oslabieni" narazeni bylibysmy na
zwielokrotniony atak "bakterii".
>Tak zróżnicowanemu
>forum trzeba wyraźnej makiety, szablonu demaskującego takiego
>osobnika - a takim szablonem może być IMO adres, nazwa serwera, numery
>seryjne czegoś tam... W ten sposób przecież "namierza się" hakerów -
>przestępców.
Kurcze, to czemu jeszcze znajdzie sie kilka osob "pochylajacych sie" nad
biednym AL???
>Takie namierzenie Anoymusa musi go wypłoszyć. To
>zakompleksiony ekshibicjonista z obgryzionymi do krwi paznokciami!
>:-))
Zgadzam sie. I jeszcze zawyrokuje, ze ma straszne problemy ze swoja
seksualnoscia... ale moze z tego wzgledu lepiej, ze bluzga na anonimowym
(choc po trosze) forum, niz by mial napadac staruszki w parku???
>
>Pytałem o jego cechy i charakterystyczne metody działania również po
>to, by uczulić na cos takiego, jak portret psychologiczny obiektu.
>Dlaczego on(a) ma sobie robić żarty z nas wszystkich. To my zajmijmy
>się nim jako "obiektem", jak eksponatem, potraktujmy go ja zwierzątko
>w klatce, obserwując, rozmawiając MIĘDZY SOBĄ, ale absolutnie nie
>odpowiadając na jego gaworzenia.
Widzisz, a pare osob z kolei popadlo w skarnosc i nawoluje do calkowitego
nieporuszania jakiegokolwiek watku zwiazanego z Anonymusem. Przyznaje,
podcielo mi to nogi, bo IMHO jesli jest problem, to trzeba go rozwiazac,
a nie przemilczec. Problemem jest nasza bezsilnosc i nerwowe reakcje.
Jednym z wyjsc jest pokazanie AL, ze nas to "nie bierze", ale wlasnie nie
poprzez dysputy z nim/nia, ale miedzy soba.
> Ten jego bełkot powinien być
>traktowany jak "język marsjański", z pobłażliwym zainteresowaniem
wlasnie!!! poblazliwym!
> (podobno jest bardzo częste
>w chat-roomach).
czyli nie zamieniajmy newsgroup'y na chat'a.
>Są różne metody uczestnictwa. Mimo iż kontrowersyjny - jest przecież
>PT J.Turyński - piszący moim zdaniem najbardziej wartosciowe rzeczy a
>pojawiający sie jednym postem o 200-500 liniach, raz na pół roku. Do
>niedawna był przecież Ronan, potrafiący milczeć miesiącami, do czasu
>aż stawał się potrzebny. I wówczas przemawiał...
>Stąd wniosek, że bardzo wielu "obserwuje" - sądzę, że "uczestniczy"
>zaledwie 10-20% obserwujących (sufit ;-). Czy to źle? Przecież nie.
To daje do myslenia, ale jest jeszcze... psychologia na codzien ;-), tu nie
da sie czasem uniknac bledow, czasem nie piszemy najmadrzej... postarajmy
sie wiec, wspolnymi silami (moze Turynski by sie wypowiedzial??? ;-)))...
nie bojmy sie wiec bledow, bo Turynski i Ronan pojawiaja sie za zadko
-( (Jeeezu, Moncia teskni za Turynskim???), wiec musimy radzic sobie sami
;-)))
Pozdrawiam
Moncia
|