Data: 2005-11-25 10:41:39
Temat: Re: Nasz pose
Od: "LM" <l...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
/.../
> A gej nie musi ujawniać swoich preferencji, ale może, tak samo
> jak heteryk.
Oczywiście, że może - ktoś mu tego zabrania? Bo nie znam takiego przepisu,
który podczas rozmowy kwalifikacyjnej zakazywał by bądź nakazywał ujawnianie
preferencji.
>Problem w tym, że nawet jeśli tego nie ujawni, to
> zawsze znajdzie się ktoś, kto to zrobi za jego plecami i
> ostracyzmu zwykle nie da się uniknąć. Myślenie życzeniowe: jeśli
> niesprawność/preferencje nie wpływają na jakość pracy, to nikt
> nie powinien przez to inaczej traktować ON/geja. Ale wszyscy
> wiemy, że tak nie jest.
Więc mówimy w końcu o dyskryminacji prawnej, czy ostracyzmie - bo to dwie
różne bajki. Mam nadzieję że nie żądasz prawnego uregulowania kwestii
towarzyskich w miejscu pracy w zależności od preferencji seksualnych? Nie
mam nic przeciwko kolegom gejom z pracy, ale jakoś nie uśmiecha mi się
sytuacja, w której na swoje imieniny mógłbym zapraszać tych hetero, których
chcę + obowiązkowo wszystkich gejów. A odnoszę wrażenie, że do tego
zmierzasz ;-)
>> Gdybym byĹ ON
>> homoseksualistÄ
i ubiegaĹ siÄ o prace ten pierwszy fakt (bycie ON bym
>> ujawniĹ) bo to moze wpĹynÄ
Ä na mojÄ
pracÄ natomiast fakt ĹĄe
>> jestem
>> homoseksualistÄ
nie bo to w przypadku pracy nie ma znaczenia. Jest
>> mojÄ
>> prywatnÄ
sprawÄ
.
>
> Tak powinno być, ale nie jest, niestety. :(
Jeśli łamane jest prawo - istnieje sąd pracy i sąd powszechny. Natomiast
kwestie akceptacji, nazwijmy to "towarzyskiej" nie mogą być regulowane
prawnie.
>> Jezeli mimo to by mnie zwolniono z pracy z powodu tego ze jestem
>> homoseksualistÄ
powoĹaĹ bym siÄ w sÄ
dzie na odpowiedni przepis
>> konstytucji RP.Kodeks pracy itd Nie potrzebne mi do tego sÄ
>> demonstracje.
>
> Podobnie mogą zrobić ON. A demonstracje są konstytucyjnie
> dozwolone - absurdem więc jest żywienie jakichkolwiek pretensji
> do kogokolwiek, kto chce z własnych praw korzystać. Kogokolwiek
> by to nie dotyczyło.
Są dozwolone konstytucyjnie po spełnieniu pewnych warunków, które tu nie
były spełnione. Ot i wszystko.
/.../
>> co do MaĹĹĄeĹstwa no cóť we wszystkich kulturach rĂłwnieĹĄ
>> europejskiej
>> maĹĹĄeĹstwo jest zwiÄ
ĹĄkiem Kobiety i mÄĹĄszczyzny ktĂłrego jednym z
>> podstawowych celĂłw jest prokreacja. Prawo tylko sankcjonuje owÄ
>> zasadÄ.
>
> Ja się nie upieram, żeby związki gejów nazywać małżeństwem, można
> i inaczej. W każdym razie chodzi o legalizację związków.
> Testament swoją drogą. To inna sprawa, zostawmy ją. Heterycy mogą
> legalizować związki, natomiast gejom się zabrania. A skoro to
> sprawa prywatna, z kim kto jest, to czemu się w nią ingeruje i
> decyduje za kogoś co do legalizacji związku? Dlaczego narzuca się
> niektórym (bo nie wszystkim) pozostawanie w związku nieformalnym
> wbrew woli ludzi pozostających w tym związku?
Dlatego choćby, że państwo nie jest od legalizacji wszystkich związków,
jakie się tylko ludziom zamarzą, bo szybko doszlibyśmy do legislacyjnego
absurdu.
Jedyny sens jaki widzę, w prawnym usankcjonowaniu takiego związku, to jest
sens prawno-podatkowy. Ale znowu - to nie jest sprawa dotycząca wyłącznie
homo, lecz znacznie szerszy problem - podatkowego rozliczania dowolnej grupy
osób prowadzącej wspólne gospodarstwo.
> Absurd.
Nie - nie absurd, tylko część pewnej strategii. Tu nie chodzi o tolerancję i
równe prawa. Tutaj tak naprawdę chodzi o wymuszenie tego, żeby (skoro się
nie daje zmienić mentalności społecznej i biologii) wymusić prawnie nie tyle
tolerancję, czy nawet akceptację, ale uznanie takich związków za NORMALNE,
ze wszelkimi tego konsekwencjami. Podczas gdy jest rzeczą oczywistą, że
normalne one nie są i nigdy nie będą - są one INNE, nienormalne, tak jak nie
jest normalny pod względem fizycznym człowiek pozbawiony ręki czy nogi.
Nie wiem czy wiesz, ale na Zachodzie proponowano w wielu krajach właśnie
legalizację związków homo - i natychmiast naciski poszły dalej - żądano,
żeby to nie była legalizacja, ale właśnie ślub, małżeństwo - cała oprawa
identyczna jak w przypadku normalnych ślubów. Założę się o ostatnie
pieniądze, że po zatwierdzeniu zwykłej prawnej legalizacji związku homo,
byłoby to następne żądanie także i u nas. I to jest jeden z dowodów na to,
że nie chodzi o sam fakt legalizacji, tylko o coś zupełnie innego.
Coś, co jest nienormalne można tolerować, można to nawet zaakceptować - ale
jak ktoś próbuje mi wciskać na siłę, że coś nienormalnego jest normalne, to
obraża to moja inteligencję i budzi mój sprzeciw.
LM
|