Data: 2004-03-03 16:18:37
Temat: Re: Natarczywy wzrok...
Od: "darek miauu" <t...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
vonBraun <i...@s...pl> napisał(a):
> Tu na poddaszu gdzie się ukryłem jest trochę chłodno, a może to
> po prostu gorączka od kuli snajpera, którego nasłał J-23.
> Patrzę na ciepłą jeszcze lufę swego wiernego parabellum
> i uśmiecham się do siebie, przynajmniej odpłaciłem
> się za kulę w moim prawym płucu!
> Drżącą ręką podłączam zakrwawionego laptopa do komórki i
> sztywniejącymi palcami wystukuję ostatniego posta na
> pl.sci.psychologia.
> Jeszcze tylko zniszczyć kody i spalić notatki,
> zdąże zanim stracę przytomność!
> Oddech staje się coraz cięższy, zanoszę się kaszlem,
> przed oczyma przesuwają mi się sceny z dzieciństwa.
> Wraca wspomnienie wycieczek z dziadkiem Wernherem,
> gdy oprowadzał mnie - małego jeszcze chłopca -
> po instalacjach rakietowych w wiosce Peenemunde.
> Dziś nie ma już V2 i nie ma Peenemunde, a mnie
> czas kończyć, bo nie zdążę nacisnąć klawisza ENTER.
Skradając się wąskimi, zaśnieżonymi, pooranymi koleinami, wiejskimi
uliczkami, rozglądam się uważnie spozierając w zaszronione okiennice chałup.
W jednej z nich, gdzieś na poddaszu, czai się podobno "Blondyn", tak doniósł
mi przynajmniej nasłuch elektroniczny przed paroma minutami.
Będę musiał wytężać słuch... Nic innego nie wydaje z siebie tak potwornego
zgrzytu jak ten VonBraunowy notebook, a zwłaszcza wysłużony jego klawisz
ENTER. Chodzę więc, rozglądam się i nasłuchuję.
Tysiące myśli kłębią się w mojej głowie...
Pierwsza akcja... Pamiętam jak dziś, choć lat minęło wiele..
Albańskie niemowlę koło stodoły kwili cichutko. Zapach dzięcieliny i anyżu
tak intensywny, że nie sposób wyczuć VonBrauna. Wtem jakieś mamrotanie i
następujący po nim zgrzyt z drewnianej szopy rozdarł mą jaźń. W drzwiach
szopy stanął sam on - półnagi 'Blondyn' we własnej osobie! Ułamki sekund i
byłoby za późno. Zdążyłem się ukryć w chaszczach. Jak to dobrze, że w
albańskich wioskach nie wykładali papieru toaletowego do szop!
Ale dlaczego mi się to przypomniało?
Czyżby i tym razem powodzenie całej misji miało zależeć od tego czy ktoś
kupił, czy nie rolkę papieru toaletowego?
"Ożesz w mordę", zakląłem cichutko... Gdy wypuszczaliśmy naszą agentkę
Brunetkę na zakupy, zapomniałem złożyć jej zamówienie na taśmę papierową do
dekodowania! Ale będzie jatka jak wrócę!
Jak wrócę... Gdy wrócę... Jeżeli wrócę...
Mam dziwne przeczucie, że Blondyn jest gdzieś w pobliżu...
Muszę przerwać komunikację na chwilę. Cisza radiowa.. Co zrobić..
Pozdrawiam,
Darek.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|