Data: 2009-03-30 17:50:04
Temat: Re: Nawet intymnie człowiek nie jest sobą.
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Mon, 30 Mar 2009 19:31:38 +0200, medea napisał(a):
> Ikselka pisze:
>
>> Jeśli nie znalazła takiego, to znaczy, że nie szukała z intencją
>> obdarzania, lecz brania: takie osoby ja nawet w zwykłych układach
>> towarzyskich odróżniam bezbłędnie. Wszyscy jej potencjalni partnerzy na
>> pewno też mieli taką prostą zdolność, więc po prostu nic z tych zwiazków
>> nie wyszło.
>
> Nie zauważyłaś - pisałam, że to ona ich rzucała, a nie oni ją.
Widzisz, jak Ty płytko rozumujesz? - no przeciez wszystko jedno, kto kogo:
rzucała, bo chciała tylko brać. Widocznie za mało (wg niej) mogli jej
zaoferować :->
>
>> Nie można wychodzić za mąż (żenić się) wyłącznie z tego powodu, że może
>> konieczne będzie owo symboliczne przewijanie.
>
> Brak takiej osoby to była konsekwencja. Ona nie szukała kogoś z ta myślą
> zapewne. Zresztą nikt chyba tak nie szuka, dopóki młody.
Większość tak szuka - dopóki młoda :->
Obserwuję to, wlaśnie stąd rozwody, bo ludzie są głupi i wyrachowani - a
jak się dwoje takich spotka, to chcą tylko brać, chapać jedno od drugiego i
tworzy się układ dwojga egoistów... Póki się da, to wydzierają jedno
drugiemu, a kiedy braknie, to koniec związku.
I WŁAŚNIE dlatego akurat ja i mój mąż mamy to, na co w najśmielszych
marzeniach nawet nigdy nie liczyliśmy.
>
>> można się przeliczyć. Wyrachowanie często prowadzi ludzi na manowce życia.
>
> A czym jest wyczekiwanie na ideał,
> jeśli nie wyrachowaniem? I właśnie o
> to chodziło w moim wywodzie. Cieszę się, że zauważyłaś. Nie wiem jednak,
> czy coś zrozumiałaś.
Oczywiście, że zrozumiałam: to ja wyczekiwałam na ideał :-D
I mi spadł - jak gołąbek do gąbki :-/
>
>> mi znanych przykładów z mojego otoczenia. Chcę tylko powiedzieć, że ludzie
>> w 80 % przypadków pobierają się z najdziwniejszych powodów tylko nie z
>> miłosci.
>
> W 80%! A to ciekawe! Zawsze mnie dziwią te procenty. Wskazywałyby na
> prawdę absolutną... ;)
Szacunkową. Liczby nigdy nie są prawda absolutną, no ale to wie tylko
matematyk...
>
>> wobec mnie... a wyszło co wyszło: pokazała, że stały się one dla niej na
>> zawsze symbolem czegoś upragnionego, czego nie dotknęła nigdy i dziś musi
>> sobie samej tłumaczyć, że to tylko film był i fikcja...
>
> Posłużyła się symbolem dla Ciebie zrozumiałym dla dobra komunikacji,
Chyb żartujesz z tym "dobrem"?
:-)
> jak
> sądzę. Dla mnie nenufary są zupełnie czymś innym oraz co innego jest dla
> mnie tym, czym dla Ciebie są "nenufary".
>
Wiem: Twoje nenufary to samodzielne płacenie za swoją porcję w restauracji,
byle mąż nie musiał się męczyć :-)
Moje ładniej mi jednak pachną, choc tak naprawdę w przyrodzie są bez
zapachu...
|