"Dunia" <d...@n...net> wrote:


> Byc moze przez ostatnie dwa lata wiele sie w Polsce zmienilo, ale ja w czasach
> studenckich chodzilam po pigulki tylko do przychodni (przyszpitalnej, niezli
> lekarze).

Jesli nie ma problemów i kwestia rutynowego badania i przepisania nowej
recepty - ok. Jesli wybór jest miedzy chodzeniem do publicznej przychodni a nie
chodzeniem wcale- tez ok. Ale jesli ktos ma wybór, plus przy jakichkolwiek
problemach- calym sercem nie polecam publicznej sluzby zdrowia. Za duzo mozna
tutaj zepsuc przez nieuwage, zbyt rutynowe odbebnianie pacjentek, brak dobrego
sprzetu i kolejke czekajacych za drzwiami.
Przyklad? Moja siostra zmarla na raka macicy w wieku 20 lat. Powód? Nie wykryta
cysta na jajniku. Do ginekologa chodzila regularnie od 13 roku zycia bo miala
problemy ogromne. Jakos za trudno bylo wykryc guz wielkosci dwóch piesci.
Prywatny lekarz wykryl to za pierwsza wizyta- za pozno. Ponoc juz dwa lata
wczesniej mozna bylo wykryc przy _rutynowym_ badaniu brzucha reka.
Przyklad numer dwa- moja kolezanka juz dwa razy trafila z krwotokiem na izbe
przyjec i byla zdiagnozowana na poronienie, tylko dziwnym trafem zajsc w ciaze
niepokalanie udalo sie do tej pory tylko jednej kobiecie.
Mam podawac dalej? Mnie osobiscie te dwa przyklady znane _osobiscie_ wystarcza
aby unikac ginekologów z gabinetów panstwowych. Nie chodzi o kompetencje nawet
tylko o chec starania sie.


> Ale sprobowac mozna ? Ilus tam podpasuja.

Oczywiscie.

> Poza tym - aborcja i tak wyjdzie drozej... (Bo nawet gdyby zostala
> zalegalizowana, to nie bedzie za darmo)

Nie chodzilo mi o aborcje- odpowiadalam na pytanie o koszty zabezpieczen- przy
najszczerszych checiach nie zawsze mozliwe jest zamkniecie sie w kwocie rzedu
5zl. za miesiac, wiec generalizowac nie mozna.
pzdr
agi

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl