Data: 2010-03-11 12:21:44
Temat: Re: Niedaleko pada jabłko terroru od drzewa idealizmu.
Od: "Qrczak" <q...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W Usenecie Chiron <e...@o...eu> tak oto plecie:
>
> Użytkownik "tren R" <t...@n...sieciowy> napisał w wiadomości
> news:1amhry8u4q7nt.dlg@trenerowa.karma...
>> Dnia 11-marzec-10, czerwony wlazł między psychopatów i wykrakał:
>>> Użytkownik "medea" <X...@p...fm> napisał w wiadomości
>>> news:hn8ovs$dg5$1@nemesis.news.neostrada.pl...
>>>> czerwony pisze:
>>>>
>>>>> Spokojny, _katolicki z ambicjami_ dom, ....
>>>>
>>>> Hm, ale co - myślisz, że nie zdzierżył (nomen omen) tych ambicji?
>>>>
>>>> Z tego, co na temat jego dzieciństwa pojawia się w tym artykule,
>>>> narzuciło
>>>> mi się niemal po kilku pierwszych zdaniach skojarzenie z Adlerowskim
>>>> "rozpieszczonym dzieckiem". Wychowywany był jako dziecko szczególnych
>>>> potrzeb ze względu na okoliczności narodzin, hołubiony i wychuchany
>>>> przez
>>>> matkę, a potem siostrę, która ciągle czuła się za niego odpowiedzialna,
>>>> prawdopodobnie dlatego że on nigdy w pełni za siebie i swoje czyny
>>>> odpowiedzialności nie brał. Nie musiał liczyć się z niczyimi
>>>> uczuciami, bo
>>>> wszyscy zajęci byli nim oraz robieniem jemu dobrze, nigdy odwrotnie. I
>>>> tak
>>>> mu zostało do końca życia. Nawet ta historia z hipotetyczną Zosią
>>>> wydała mi się niewiarygodna, ale przyznam, że w pierwszej chwili
>>>> jak o tym przeczytałam, nabrałam odrobinę cieplejszych uczuć pod
>>>> adresem Felisia. ;)
>>>> Taki typ narcyza, nie sądzisz?
>>>
>>> Tak jakoś sądzę. A w praktyce: kobiety naprawdę potrafią zagłaskać
>>> "na śmierć[normalności]" dzieci płci męskiej. Ojciec jednak bardzo
>>> pożądany.
>>> Ciekawym bym był opini trenera w temacie bycia nieznośnie głaskanym
>>> przez bogobojne matrony ;)
>>
>> zdecydowanie mój ojciec olał sobie wychowanie.
>> skutkowało to niańczeniem i matkowaniem na potęgę.
>> dużą i grubą pępowiną.
>> oprócz mnie, mam jeszcze siostrę. jej się nie udało uwolnić od totalnej
>> zależności - i co dramatyczne - robi się ona coraz bardziej silniejsza i,
>> rzekłbym - kliniczna.
>> to jest tak, jakbym widział kogoś zanurzającego się w bagnie.
>> ale nie mam siły, żeby w to wkraczać. na razie.
>>
>> brak ojca - u mnie widoczny w postaci nabycia w większości cech matki.
>> ciężka praca jest redart, czasami okrutna.
>
> Jak ja to widzę? W pierwszym niejako odruchu osoba, która była wychowana
> w rodzinie...dysfunkcyjnej- po prostu zdając sobie z tego sprawę zaczyna
> odreagowywać. Najczęściej ma wtedy pretensje do rodziców o to, co mu
> (jej) zrobili. To jest normalne i nawet pożądane, jeśli nastąpi etap
> drugi: osoba taka zaczyna się rozwijać, pracować ze sobą. I wtedy
> zaczyna rozumieć, ze tak ją wychowali- bo_inaczej_nie_umieli. Sami byli
> ofiarami ofiar. Miejsce nienawiści, czy innych złych emocji
> skierowanych przeciw rodzicom (uwaga! te emocje tak naprawdę skierowane
> są przeciw temu, którego są własnością!) zajmuje zrozumienie,
> wybaczenie i nawet- miłość. Osoba taka już nie przychodzi do rodziców
> po to, żeby im coś wyrzucić bo wie, że to nieodpowiedzialne. Próbuje
> sobie ułożyć z nimi relacje : dorosły- dorosły. Kiedy już przepracuje
> ten etap- może nawet uda się jej dojść do trzeciego etapu- etapu, w
> którym wybaczy sobie wszystko, co ją w życiu złego spotkało, a rodziców
> już nie będzie traktować jak ofiaty ofiar- lecz jak dawców życia,
> wspaniałych ludzi, których będzie odtąd po prostu kochać- niczego nie
> oglądając w zamian, ciesząc się samym dawaniem miłości. I abyś doszedł
> na 3 poziom tej trudnej gry jeszcze za ich życia- tego Ci życzę...
Twoi rodzice żyją?
Qra
|