Data: 2005-08-24 20:07:34
Temat: Re: Nienawidze wlasnych rodzicow
Od: "driada leśna" <d...@o...pl.WYTNIJ.TO>
Pokaż wszystkie nagłówki
> >Jako jedyne dziecko swoich rodziców okazałam się być wrażliwą, czułą
osobą,
> >co zawsze niezwykle ich irytowało.
>
> zaraz zaraz jako jedyne dziecko?
>
> >Były to wakacje, a ja zdaje się
> >miałam wtedy 17 lat. Do nas do domu na czas wakacyjny wprowadziła się
> >partnerka mojego brata,
>
> no i pozniej cos tam o siostrze wspominasz.
Jako jedyne dziecko wrażliwa. Jedynaczką nie jestem i nigdy nie byłam.
> >I trwałoby tak pewnie bez końca... Ale tak jak to bywa i w życiu i w
> >bajkach, pojawił się w końcu książę na swym rumaku,
>
> no nie gadaj, to jednak w realnym zyciu istnieje cos takiego jak ksiaze na
> rumaku?
> to ja glupia nie wiedzialam o tym :(
No a widzisz. Zdarzają się tacy, tylko trzeba dobrze szukać :).
> moje zdanie jest takie ze jestes rozpuszczonym dzieckiem z bogatego domu.
Moi rodzice nie zawsze byli bogaci. Kiedy byłam małą dziewczynką, to
cierpieliśmy biedę. Zresztą nie wiem po czym poznajesz, że jestem
rozpuszczonym dzieckiem. Może rozwiniesz ten temat?
> skoro tak nienawidzisz starych to czemu przyjelas ten dom od nich?
> pogielo cie?
A jakie miałam wyjście? Czekać aż mnie wyrzucą pod most, czym grozili mi od
wielu, wielu lat? Myślę, że nie miałam innego wyjścia, jak przyjęcie domu.
Jestem dość skromną osobą i raczej nie wydaje mi się, by wszystko mi się
należało, dlatego napominałam, że może lepiej byłoby, aby Michał (mój brat)
go otrzymał. Moi rodzice zadecydowali jednak, że będzie on do mnie należał.
Kiedy było pewne, że gdy zostanie zupełnie zakończona budowa, będzie on
należeć do mnie, przyjęli mnie do pracy (choć nadal uczyłam się w ogólniaku)
razem z obecnym mężem. Stwierdzili, że teraz będę musiała utrzymać się sama.
W dzień, kiedy przeprowadziłam się do nowego domu (który był również dniem
matury) ojciec powiedział, żebym więcej nie przychodziła do pracy, bo już
mnie nie potrzebuje. Nie wiem właściwie po co była ta dziwna gierka, ale tak
to właśnie wyglądało. Uzależniło mnie to na pewno od obecnego męża, z którym
jeszcze wtedy nie wiedziałam, że chcę się wiązać na stałe.
> i jak piszesz na dodatek dzielisz z nimi podworko, czyli mieszkacie od
> siebie o rzut kamieniem?
Dzielę z nimi podwórko, ponieważ domy znajdują się obok siebie.
> bierz swego ksieciunia z bajki i wymiataj na drugi koniec Polski byle jak
> najdalej od ludzi ktorzy cie mecza.
Z dzieckiem w brzuchu? Wybacz, ale to byłaby nieodpowiedzialność. Takie
wyjście bardzo by mi odpowiadała, ale to raczej ciężkie do zrealizowania.
Pozdrawiam
Ania
|