Data: 2003-08-14 10:58:46
Temat: Re: Niewłaściwe zachowanie 11 letniego dziecka wobec rodziny
Od: "margola & zielarz" <malgos@spamu_nie_kochamy.panda.bg.univ.gda.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Ewa W" <e...@b...wroc.pl> napisał w wiadomości
news:bheeei$9aa$1@opat.biskupin.wroc.pl...
> Chyba ma rację;)
> Tak z ciekawości, co zrobiłabyś, gdyby Twój syn krzywdził inne dzieci,
> słabsze od siebie i nie potrafiące się przed nim obronić.
(...)
> Rzeczony kolega podobno uwielbia mojego Jaśka, wciąż się o niego pyta,
> jednak jak się widzą, nie ma możliwości, żeby go nie uderzył pięścią (z
> przeuroczym uśmiechem na twarzy), nie szarpnął, ostatnio ugryzł boleśnie w
> plecy(!!!),
> Matka Adasia jest moją dobrą koleżanką, znamy się już 3,5 roku. Jest dla
> mnie uosobieniem "matki - anioła" - nigdy nie uderzyła swojego syna, nie
> podnosi na niego głosu, stosuje wyłącznie spokojne upomnienia.
(...)
> Ja kiedyś nie wytrzymałam, zwróciłam mu uwagę ostrym tonem i z jednej
strony
> zobaczyłam zdziwione spojrzenie Adasia (z pewnością nikt nigdy nie
podniósł
> na niego głosu, to też forma przemocy, prawda?),
(...)
> Może gdyby rodzice reagowali bardziej zdecydowanie na jego agresywne
> zachowanie, nie mieliby tego typu problemów?
Powycinałam to, co dla mnie najistotniejsze. Daleko nie musze sięgać - tym
kolegą jest najbliższa kuzynka mojego syna. Jest bardzo agresywna i zabrcza
i nie wiadomo, skąd się taka wzięła ;) Jeśli tylko któreś dziecko coś weźmie
do reki, natychmiast krzyczy "Niunia teś" i wyrywa, bije, szczypie zeby
dziecko płakało,a potem je przytula, stara się robić tak, żeby nikt nie
widział, bo wie, ze źle robi.
Moja siostra reaguje różnie, także klapsami, tylko że te klapsy naprawdę
niczego nie wnoszą! Poza tym tłumaczy, krzyczy... Niestety, wychowaniu małej
trzeba poświęcić więcej energii niż innych dzici, trzeba przy niej być
non-stop i reagoiwać od razu. To wymaga dużego samozparcia i podziwiam
siostrę.
Ja też - i mój TŻ - po prostu staramy się pilnować Karola, kiedy mała
próbuje go uderzyć, łapię ją za rękę i pytam, dlaczego chce uderzyć Karola,
a potem staram się albo podzielić zabawki między dzieci, albo jakoś odwrócić
jej uwagę. Tłumaczenia jeszcze nie wchodzą w grę, zwłaszcza zawiłe, bo ona
ma dopiero 2 lata. Trzeba pilnować i regować, czasem powiem coś ostrym tonem
(ale nie krzyknę histerycznie) Niestety, nic nie zastąpi w procesie
wychowywania samozaparcia, cierpliwości i nieagresywnej stanowczości
rodziców.
Dla wyjaśnienia, bo widzę, że niektórym się wydaje, że nie umiem ostrzej
reagować - owszem, umiem. Tylko staram się, aby ta reakcja była rzeczywiście
reakcją na zachowanie dziecka, a nie odreagowaniem moich emocji.
Owsze zdarza mi się i podnieść głos, i zastosować przemoc (przytrzymując za
rękę, gdy delikwent nie chce wysłuchać moich racji - przy dzieciach
starszych)
Moja ex-szwagierka ma syna. Był karcony przez ojca od 6 miesiąca życia. Bity
przez ojca, dziadka, wujka - przez mamę zawodząco "Nooo cooo tyyy
rooobiiiisz, bo ciiiii w koncuuu wleeejeeeee" - nie umiał znaleźć w tym
świecie łatwych zasad. I myślę, że dlatego lubił przebywać ze mną, choc
kompletnie nie umiał się odnaleźć w moim systemie na początku. Teraz
dogadujemy się bez problemów, cho nieraz próbuje mnie sprowokować do
gwałtowniejszej reakcji.
Nie ukrywam, że sposób wychowania moich ex-"siostrzenców" bardzo zaważył na
moim poglądzie na kary cielesne. Zwłaszcza w stosunku do dziewczynek. Bite
dziewczynki zazwyczaj wybierają agresywnych partnerów, którzy niekoniecznie
muszą je bić - natomiast z pewnością będą bili ich dzieci.
> Dla mnie nieporozumieniem jest, gdy czyjeś dziecko cierpi, bo moje zrobiło
> mu krzywdę, a ja w tym momencie spokojnie tłumaczę, że komuś jest
> przykro...........
A czy zrobiłoby Ci się lepiej, gdybyś je uderzyła tak, żeby też cierpiało?
Są inne sposoby karcenia, naprawdę.
Margola
|