Data: 2011-02-08 14:21:12
Temat: Re: Niezwykle durny prowincjusz.
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Tue, 8 Feb 2011 15:10:34 +0100, Ikselka napisał(a):
> Dnia Tue, 8 Feb 2011 14:57:20 +0100, Nowy lepszy tren R napisał(a):
>
>> Kaczor, to był KTOŚ. Ten durnowaty safanduła, to jest NIKT.
>> Taka różnica.
>
> Dokładnie.
Gajowy znów nadaje:
http://www.polonia.net/content/komorowski-w-bialym-d
omu-bo-z-polska-i-usa-jest-jak-z-malzenstwem
""Jest 8 grudnia 2010 roku, Waszyngton. Prezydent Komorowski po raz
pierwszy spotyka się z Barackiem Obamą w Białym Domu. - Bo z Polską i USA
to jest, panie prezydencie, jak z małżeństwem. Swojej żonie należy ufać,
ale trzeba sprawdzać, czy jest wierna - zagaja rubasznie Komorowski,
sięgając po swe ulubione damsko-męskie analogie. Tłumaczka przekazuje
Obamie: ...like with your wife... Twarz amerykańskiego prezydenta tężeje.
Ci z polskiej delegacji, którzy znają angielski, szybko pojmują, w jaką
pułapkę wpakował się Komorowski." W taki oto sposób polski "Newsweek"
opisuje gafę, którą Bronisław Komorowski popełnił podczas grudniowej wizyty
w Białym Domu.
Prezydent USA mógł zrozumieć to tak, jakby polski gość kwestionował
wierność jego żony, Michelle. Zalega pełna napięcia cisza. Doradcy
Komorowskiego nerwowo zerkają na Obamę. - Dobre!!! - wybucha nagłym
śmiechem wiceprezydent Joe Biden, który sam niejedną gafę Obamie
zafundował. Radośnie chichocząc, poklepuje Komorowskiego po plecach. Polski
prezydent też się cieszy. Tylko Obama nerwowo się uśmiecha. "
Wtopa goni wtopę.
Nosz po prostu strach go dokądkolwiek wypuszczać z Polski, a i tu na
miejscu potrafi umieścić "armaty w krzakach" (zamiast "w kwiatach")...
|