Data: 2011-12-06 22:55:52
Temat: Re: O co biega z kara smierci ?
Od: michał <6...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2011-12-06 23:31, Fragile pisze:
> Dnia Mon, 5 Dec 2011 11:06:43 +0100, Nixe napisał(a):
>
>> "Fragile"<s...@o...pl> napisał w wiadomości
>>
>>> Ustalanie granic tego prawa to nadal igranie ze śmiercią.
>>
>> Ale nie zmienia to faktu, że brak jakichkolwiek uregulowań w tych sprawach
>> to też nie jest rozwiązanie.
>>
>>> Nie mam bladego pojęcia, co ów kasiądz mógł mieć na myśli.
>>
>> Pewnie wydawało mu się, że władze usiłują zrobić z więźniów niewolników.
>>
>>> Absolutnie nie jest to zabójstwo z premedytacją. Celem człowieka
>>> działającego w akcie samoobrony jest _uniknięcie_ śmierci, a nie jej
>>> _zadanie_.
>>
>> Przecież jedno wynika z drugiego.
>> Celem jest zabicie kogoś właśnie po to, by samemu uniknąć śmierci/pobicia.
>>
> Nie mogę się z tym zgodzić. Celem nie jest zabicie (często zresztą do niego
> nie dochodzi). Celem jest uratowanie swojego zdrowia/życia w sytuacji
> ekstremalnej, jaką jest jego bezpośrednie zagrożenie.
>>
>>> W sytuacji zagrożenia życia włącza się instynkt
>>> samozachowawczy. Instynkt ten jest ponad procesami myślowymi, więc o
>>> żadnej premedytacji nie może tu być mowy.
>>
>> Widzę, że się nie dogadamy :(
>>
> Chyba rzeczywiście się nie dogadamy. Gdyby morderstwo w obronie własnej
> było uznawane za morderstwo z premedytacją, tak właśnie by się nazywało.
>>
>> Dla mnie zabicie kogoś w obronie własnej jest czynem świadomym*,
>>
> Nie zawsze. To po pierwsze.
> Po drugie nie można tego absolutnie porównać do morderstwa zaplanowanego,
> czy też do morderstwa z premedytacją.
>>
>> niezależnie
>> czy ktoś to "zaplanował" dopiero w momencie otrzymania pierwszego ciosu
>>
> Tu nie ma czasu na planowanie. Człowiek się broni, wszelkimi możliwymi
> sposobami.
>>
>> czy
>> miał na to dłuższy czas (morderca dobijający się do drzwi i grożący
>> zabiciem).
>>
> Ta sytuacja nie jest do końca jasna, więc nie ustosunkuję się do niej.
>>
>> * W odróżnieniu od zabicia kogoś na zasadzie nieumyślności, gdy zabójca nie
>> był świadomy tego, co robi, więc żadnych planów czy przemyśleń w tej kwestii
>> nie miał.
>>
>>> Podobnie sytuacja wygląda w każdej innej sytacji bezpośredniego zagrożenia
>>> życia. Człowiek
>>> działający w akcie samoobrony nie działa z premedytacją.
>>
>> Różne mogą być akty samoobrony. Nie w każdej sytuacji działa się ad hoc i
>> tylko na zasadzie instynktu.
>>
> Toteż i każdy akt jest później stosownie (bądź mniej stosownie)
> potraktowany i oceniony przez sąd. Jeśli obrona nie była współmierna do
> ataku/zagrożenia (co nie zawsze jest łatwe do ustalenia), może okazać się,
> że granice obrony koniecznej zostały przekroczone.
>>
>>> Kara śmierci natomiast jest zabójstwem z premedytacją. Jest wcześniej
>>> zaplanowanym, celowym zabójstwem.
>>
>> Dla mnie niewiele się różni od aktu samoobrony (całego społeczeństwa), poza
>> jedynie formą i rozciągnięciem w czasie.
>>
> Moim zdaniem zdecydowanie się rózni. Nie mamy tu bowiem do czynienia z
> obroną przed bezpośrednim zagrożeniem, ani przed pewnym zagrożeniem.
> Pozostaje więc nazwanie rzeczy po imieniu... Celowe zabójstwo. Zabójstwo w
> ramach profilaktyki/prewencji/w akcie zemsty/odwetu. Bo przecież nie w
> ramach kary. Karą może być dożywocie, cieżka harówa, życie w izolacji,
> samotności, w dwu metrowej celi, bez wygód, przyjemności itp. itd.
> Sorry, że się powtarzam, ale gdy mowa o zabijaniu człowieka...
>>
>>>>> Nawet jeśli tylko jeden, to o jednego za dużo.
>>
>>>> Vide szczepionki, leki, operacje i inne tego typu działania prewencyjne,
>>>> gdzie czasem niesłusznie/niepotrzebnie ginie jednostka.
>>
>>> Nie są to działania, których celem jest świadome uśmiercenie.
>>
>> Ale są to działania, które mają służyć CAŁEMU społeczeństu.
>>
> Tak. I jeszcze raz powtórzę: ich celem nie jest uśmiercanie.
>>
>> Tak, jak kara śmierci ma służyć wszystkim tym, którzy żyją i chcą żyć nadal
>> bez poczucia zagrożenia.
>>
> Celem "kary" śmierci jest uśmiercenie, odebranie życia. "Stwarzanie
> poczucia bezpieczenstwa" to tylko "piękny", "poetycki" zamiennik na
> określenie, nie wiem czego... chęci odwetu? Zemsty?
> Jeśli np. jutro o 8.00 rano zostanie pozbawiony życia człowiek skazany na
> "karę" śmierci, mężczyzna lat 45, czyjś mąż, ojciec, syn, podobno morderca
> (bo tak orzekł sąd), poczujesz się bezpieczniej? Ja nie. Ani bezpieczniej,
> ani lepiej.
> Ja żyję, i chcę żyć nadal, bez poczucia zagrożenia, ale nie życzę sobie, by
> w moim imieniu zabijano człowieka. Rzekomo dla mojego bezpieczeństwa. Nie
> zgadzam się z tym.
>>
>>>> BTW - skąd w Was tyle miłosierdzia dla bydlaków i zwyrodnialców?
>>
>>> Nie nazwałabym tego miłosierdziem... Cokolwiek by to nie było, wierzę, że
>>> pochodzi z góry, od Boga.
>>
>> Zatem pytanie - co to jest,
>>
> ? Serce. Rozum. Dusza.?
>>
>> co każe Ci traktować zwyrodniałego mordercę na
>> równi z resztą ludzi?
>>
> Na równi z resztą ludzi? O nie, nie. Powinien ponieść _karę_. Nie
> powiedziałabym, że wsadzenie zwyrodnialca na dożywocie, z perspektywą
> katorżniczej harówy, to traktowanie go na równi z resztą ludzi.
> Uważam natomiast, że nie powinien być w żadnym wypadku pozbawiony życia.
> Dlaczego tak uważam? Ponieważ nie posiadam cech mordercy.
>>
>> Może miłosierdzie to faktycznie złe słowo, ale pierwsze, które mi przyszło
>> do głowy zaraz po litości.
>>
> Ani to miłosierdzie, ani to litość.
> Po prostu nie jestem w stanie sobie wyobrazić celowego zabijania człowieka.
> Nie mieści mi się w głowie, jak można zabić lub pragnąć czyjejś śmierci.
> Nie pojmuję morderców. Zarówno tych skazanych, jak i tych, którzy chcą
> pozbawić ich życia. Celowo, jawnie, "zgodnie z prawem". Brzydzę się tym.
> Nie chcę mieć z tym nic wspólnego, dlatego głośno jestem na NIE.
Brawo Fragi! Kocham Cię! :)
--
pozdrawiam
michał
|