Data: 2011-12-08 09:56:28
Temat: Re: O co biega z kara smierci ?
Od: "Nixe" <n...@n...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"michał" <6...@g...pl> napisał
Nixe:
>> W drobnych sprawach jestem w stanie wybaczyć wiele i tak naprawdę moją
>> wadą jest to, że często wybaczam zbyt szybko i zbyt pochopnie.
> Zaliczyłbym raczej do zalet tę przypadłość. Tak naprawdę.
Pozornie, bo bardzo często zdarza się, że osoba/y, której/ym wybaczyłam
nie dość, że tego nie doceniają, to po jakimś czasie ponownie robią to samo.
Czuję się wtedy cokolwiek dziwnie, a mój mąż całkiem słusznie zauważa, że
jak ktoś ma miękkie serce, to musi mieć twardą dupę.
Nie chciałabym sprawdzać, jak bardzo twardą dupę mam w znacznie
poważniejszych przypadkach niż drobnostki życia codziennego.
>> Patrzysz na świat zero-jedynkowo, a on taki nie jest.
>> Stąd właśnie paradoks, o którym piszę.
> Kiedy nie jest? Przypomnę, że zabójstwo to zadanie śmierci umyślne.
Choćby przytaczane tutaj zabójstwo w obronie własnej.
Zabójstwo wroga podczas działań wojennych.
Eutanazja.
>> > bo zabiera życie czyjegoś brata, siostry, matki, ojca, żony, męża,
>> > dziecka,
>> Podobnie jak wcześniej to życie zabrał bandzior.
> Pod tym stwierdzeniem kryje się tylko akt zemsty.
Raczej akt wymierzenia sprawiedliwości.
Możesz to nazywać zemstą, choć ja jako akt zemsty odebrałabym raczej nie
zabójstwo mordercy, ale np. zabicie równie bliskiej mu osoby. Na zasadzie
"zobacz sobie, jak to jest i jak się człowiek wówczas czuje".
>> > a samej ofierze uniemożliwia kontynuację bytu
>> Szybko udało Ci się z mordercy zrobić ofiarę...
> A Ty nie możesz się nad tym choć trochę pochylić?
Nie mogę.
Nie widzę kompletnie żadnego powodu, żeby pochylać się nad bydlakiem, który
planował zabójstwo/a i co więcej nie czuje skruchy.
> Nie myśl zero-jedynkowo.
Nie myślę. Dla mnie zabójstwa mają różne oblicza.
Pisałam wcześniej, że nie widzę konieczności wykonania kś w przypadku
morderstw popełnionych w afekcie czy akcie bezsilności/rozpaczy/niemocy. Nie
mówiąc już o nieumyślnym pozbawieniu kogoś życia.
To nie jest tak, że chciałabym, by każde zabójstwo karać śmiercią, bo to
jest kompletny absurd. Wyjaśniłam, że chodzi mi tylko i wyłącznie o skrajnie
okrutne i bestialskie przypadki, nie rokujące żadnych nadziei na poprawę.
>> > Pomyśl też o tym, że ktoś (człowiek) musi tę karę fizycznie wykonać.
>> > Przycisnąć, włączyć, pociągnąć, przekręcić, podać, wstrzyknąć,
>> > popchnąć, odrąbać czy co tam jeszcze - z wyjątkową premedytacją.
>>
>> Podobnie jak żołnierze w Afganistanie czy Iraku, prawda?
>> Podobnie jak lekarz dokonujący eutanazji czy inny aborcji.
>> Czy policjant w akcji strzelający do bandyty.
>> Czy wreszcie zwykły człowiek zabijający drugiego z totalnej bezsilności
>> (vide "Dług" - to nawet nie jest obrona własna)
>> Wszędzie w takich przypadkach zadaje się komuś śmierć.
>> Nie zawsze ma ona taki sam wymiar.
> Brawo! To zadawanie śmierci ma różne wymiary - śmierć to śmierć.
Owszem, tylko co w związku z tym?
To oczywiste, że śmierć oderwana od kontekstu jest z punktu widzenia każdego
człowieka czymś wyjątkowo niepożądanym i co do tego chyba nikt nie ma
wątpliwości (wyłączając skrajnych psychopatów).
Ale nie można rozpatrywać jej bez tego właśnie kontekstu, bo nie ma to
najmniejszego sensu.
N.
|