Data: 2009-12-03 11:33:19
Temat: Re: O piątej po południu
Od: "Vilar" <v...@U...TO.op.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Jedyną wartoscią Senderze jest w tym filmie pewna prawda o naszej kondycji.
A "pewna" dlatego, że nie jedyna.
Co do przeciwstawiania się sytuacji - problem polega własnie na tym, że nie
każdej sytuacji można się przeciwstawić. Nie zawsze ma się jakiekolwiek pole
manewru.
A co do emocji, to masz rację. Zresztą skrobałam potem zwzięcie o emocjach
własnie z Panią IxI.
MK
Użytkownik "Sender" <m...@k...pl> napisał w wiadomości
news:hf8782$juh$1@inews.gazeta.pl...
> Duch pisze:
>> "Sender" <m...@k...pl> wrote in message
>> news:hf5do1$lt0$1@inews.gazeta.pl...
>>
>>> Chciałbym móc napisać coś takiego i żeby po chwili nie wydało mi się to
>>> jakoś nieaktualne.
>>> Oglądam sporo filmów, najczęściej ciekawych, jednak nie potrafię chyba
>>> wskazać na jakiś naprawdę dobry film, scenę czy dialog.
>>> Wszystkie były pewnie fajne, czasem nawet wyjątkowe w pewnej chwili
>>> jednak w konfrontacji z ciągle rosnąca ilością obrazów przesuwających
>>> sie przed moimi oczami stają się coraz bardziej względne i porównywalne.
>>> Cholera, czy już stałem się takim zblazowanym malkontentem, że nic już
>>> dla mnie nie będzie miało jakiś szczególnych, uniwersalnych wartości?
>>> A może uniwersalna wartość tkwi właśnie w relatywistce, a rosnący zbiór
>>> porównań świadczy właśnie o bogactwie wnętrza?
>>> Czy ktoś kiedyś jeszcze miał podobne dylematy?
>>
>> Nie mialem tego dylematu (chyba ze dawno) ale wiem z czego wynika.
>> I wiem o czym piszesz.
>>
>> Chodzi o pewnego rodzaju plytkosc dzisiejszych filmow oraz o plytkosc ich
>> odbioru.
>> Oraz o ich zalew, ktory powoduje ze wszystkie zlewaja sie w jedna papke
>> kolorow.
>> Tak samo odbieram te filmy jak ty, bo one w tej swojej masie sa wlasnie
>> takie
>> jak piszesz - podobne i bez wartosci. Taki jest dzisiajszy swiat
>> medialny.
>>
>> Ale te warosci sa, niestety nie w tych filmach
>> - wlasnie takie wartosci znalazla Vilar w tym filmie, ktory, o dziwo!
>> jest filmem "powolnym i w rytmie zycia".
>>
>>> Cholera, czy już stałem się takim zblazowanym malkontentem, że nic już
>>> dla mnie nie będzie miało jakiś szczególnych, uniwersalnych wartości?
>>
>> Poniewaz jestes otoczony przez bezideowa mase filmową, wiec
>> tesknisz za glebszym odczuciem pewnych wartosci i martwi
>> Cie to ze ich nie odbierasz. Nie odbierasz bo w masowych filmach tego nie
>> znajdziesz.
>> Trzeba sie od tego oderwac i dostroic do swiata glebszych wartosci. Vilar
>> to umie.
>> Niestety swiat masowy zaglusza ten "glebszy swiat wartosci".
>>
>>> A może uniwersalna wartość tkwi właśnie w relatywistce, a rosnący zbiór
>>> porównań świadczy właśnie o bogactwie wnętrza?
>>
>> Nie. Zdecydowanie nie. To nie swiat wartosci tylko masowy kolorowy szum.
>>
>> Pozdrawiam,
>> Duch
>
> Pewnie z uwagi na naszą wcześniejszą korespondencję chciałbym się
> odnieść jakoś antagonistycznie do Twoich wypowiedzi, jednak w
> rzeczywistości Twój punkt widzenia był chyba punktem pośrednim dla moich
> dalszych wniosków.
> Otóż w Twoich powyższych wypowiedziach jest szereg niekonsekwencji i
> niespójności.
> Vilar znalazła ludzką bezradność i bezsilność, która doprowadziła do
> m.in. do śmierci dziecka i szeregu przykrych sytuacji.
> Więc gdzie tu są i jakie wartości, ponieważ ja ich jakoś nie
> dostrzegam> Natomiast powolność filmu może wskazywać na celowe
> przytrzymanie w widzu emocji, które te film miał wywołać.
> Jednak to są tylko emocje, a nie żadne wartości.
> Chwila zadumy, refleksji, smutku czy współczucia to także jest rozrywka,
> która u osób ze skłonnościami do melancholii czy depresji może być
> bardziej szkodliwa niż lekka i łatwa komedia.
> Wydaje mi się, że ta różnorodność obrazów przedstawiana w całej gamie
> różnych filmów, nawet ta sieczka obrazowa, jeśli wolisz ja tak nazwać
> pozwala widzowi osiągnąć pewien dystans do tego co widzi i dystans do
> samego siebie, zwiększając samoświadomość siebie i swoich emocji.
> Natomiast w przedstawionym filmie niewątpliwą wartością, przynajmniej dla
> minie, byłoby przeciwstawienie się trudnym sytuacjom. Gdyby postacie
> pokazały swoje zmagania, swoją walkę o byt, które pomogły im przetrwać,
> ocalić dziecko i siebie. Na szacunek zasługuje wysiłek, a nie bierna
> postawa, której konsekwencje mooga bardziej wskazywań na brak
> odpowiedzialności niż na spisek losu.
> I nie chciałbym jednak, żeby mylono tutaj wysiłek z bezsensownym
> poświeceniem, w którym niejednokrotnie egoistyczna jednostka odbierana
> mylnie jako szlachetna walczy z wroga siłą narażając przy tym
> bezpieczeństwo swoich bliskich i osób trzecich, bez pytania się
> kogokolwiek o zgodę.
> Jeśli ktokolwiek widzi jakieś wartości w tym filmie, przynajmniej w jego
> opisie przez Vilar, to byłoby miło, gdyby potrafił je jakoś konkretnie
> wskazać ponieważ sama nostalgia ani obraz tragedii nie stanowią jeszcze
> chyba o żadnej cennej wartości.
> Pozdrawiam. MS
>
|