Data: 2010-07-02 08:59:06
Temat: Re: O zapachach.
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Fri, 2 Jul 2010 10:50:46 +0200, Ikselka napisał(a):
> http://www.marketingzapachowy.info/wywiady/Zawod_PER
FUMIARZ_-_rozmowa_z_Piotrem_Kempskim_5.html
>
> Przy okazji dowiedziałam się, że perfumy "na później" najlepiej
> przechowywać w lodówce! - dobrze wiedzieć przed urodzinami, bo mój wywiad
> mi właśnie doniósł, że czeka na mnie kilka flakonów moich ulubionych (od
> lat stu aż do dziś i do grobowej deski) Vivre by Molyneux i Antilope The
> Oryginal (by Weil), co to już ich prawie nigdzie nie ma w handlu na
> świecie, z trudem i poświęceniem zdobyte, wydrapane spod ziemi... Nigdybym
> nie pomyślała, że lodówka to dobre miejsce na przechowywanie zapasu
> perfum...
Fragment końcowy spod linka:
"Z tym, że prawdziwe kreowanie, jak każde dzieło sztuki, powinno nieść
jakąś emocję autora, jakąś prawdę o nim. Więc stworzenie cudownego,
wiernego grapefruita, czy róży jest powiedziałbym biegłością w rzemiośle
perfumiarskim, natomiast stworzenie woni nie występującej w naturze, nie
będącej jej imitacją, a czystą imaginacją autora nazwałbym już sztuką
wysoką. Oczywiście taka kompozycja też musi być doskonale zrobiona od
strony warsztatowej, jednak sam doskonały warsztat to dla mnie za mało.
Zapach - dzieło sztuki musi być wizjonerski i nawet trudny w odbiorze w
pierwszym kontakcie. Mówi się o wysokiej jakości tradycyjnych perfumach, że
przy pierwszym zetknięciu powinny wywoływać zaskoczenie bliskie
konfundacji. Wiadomo, że przeważnie podoba nam się to, co już znamy.
Dopiero z czasem człowiek może się oswoić i zrozumieć, jak ten zapach
układa się na jego skórze. Dopiero wtedy może go nosić jako ,,mój zapach" -
,,ten zapach to ja".
Właśnie o takich perfumach marzę, dla siebie teraz i być może, żeby
wykreować takie pachnidło w przyszłości. Czyli poszukiwanie idealnego
zapachu jest, można by tak alegorycznie powiedzieć, poszukiwaniem prawdy o
sobie. To bardzo trudne, ale przy tym jakże odkrywcze zadanie dla ambitnego
perfumiarza-alchemika. Jednocześnie bardzo intymne, bo co to znaczy ,,dać
komuś zapach", wymyślić, stworzyć komuś aurę zapachową.? Dla mnie to
pasjonujące!"
Faktycznie, dzięki Weil już lata temu znalazłam "swój" jedyny i ostateczny
zapach - i on trwa do dziś, nigdy mi się nie znudzi, pomimo nielicznych i
krótkotrwałych przerw na Obsession by CK oraz Vivre by Molyneux (obecnie to
drugie niemal niedostępne, bo nie produkowane, w handlu światowym jakieś
resztki, trudno znaleźć, a Polskę tylko raz oglądało i to krótko).
Mój zapach to własnie Antilope The Oryginal. Ale nie ta zwykła Antilope
woda kolońska, która jest wszędzie, słodki smrodek i tyle, lecz woda
perfumowana, zupełnie inny, oryginalny stary zapach sprzed lat, jeszcze sie
zdarza gdzieniegdzie w handlu, ale trudno, oj trudno znaleźć.
Co jest Waszym "zapachem życia"?
|