Data: 2010-05-17 09:25:42
Temat: Re: O zdradach tomy napisano...
Od: Piotr <p...@b...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
zażuł pisze:
> Użytkownik "Piotr" <p...@b...pl> napisał w wiadomości
> news:hsqqij$p2a$1@news.onet.pl...
>> Zuza pisze:
>>> Jest znacznie gorzej, gdy romans trwa. I może to
>>> nawet nie tylko poczucie winy na taką łagodność wpływa,
>>> ale niechęć do skrzywdzenia męża/żony.
>>>
>>
>> No to faktycznie gorzej, jak partner dzięki temu
>> jest łagodniejszy i nie chce nikogo skrzywdzić.
>> Lepiej by pewnie było, gdyby chciał skrzywdzić?
>
> Pytanie brzmi: dlaczego partner, żeby być łagodniejszym, musi
> uciekać siędo tak 'ciężkich' środków, jak zdrada ?
> Nie mógłby 'po prostu być łagodniejszy' ? Dlaczego nie umie ?
Poza tym chyba głupotą jest wyobrażać sobie, że zdrada
to tylko czyste zaspokojenie popędu - złożona forma samogwałtu.
Seks jest tak cholernie więziotwórczy, że takie podejście jest
możliwe chyba tylko u popaprańców.
Zwykle chyba najpierw tworzy się więź miedzy ludźmi,
coraz większa bliskość i to ona jest istotą znajomości,
a seks to tylko jakaś forma spędzenia czasu.
I idąc na spotkanie z kochanką nie idzie się jej przelecieć
tylko właśnie pobyć w jej szczególnej bliskość, w sensie
szczególnej dla faceta osoby.
Wulgaryzując romans do zdrady lub jeszcze niżej może
chyba tylko biedna marchewa, która nawet się nie depiluje,
ale nie ma powodu aby ulegać presji jej opiniom.
Piotrek
|