Data: 2001-04-27 16:04:59
Temat: Re: Obiad na ognisku/jedzenie Navajo
Od: Magdalena Bassett <m...@w...net>
Pokaż wszystkie nagłówki
==wojmat== wrote:
>
> Magdalena Bassett <m...@w...net> w wiadomości
> news:3AE84427.7BF82BCF@west.net napisał(a):
> > plaski chleb smazony w goracym oleju, jak paczki.
> > Mozna tez ten chleb zamiast w oleju smazyc/piec na grillu, jak kotlet.
> > Smakuje jak podplomyki, ktore jadlam w Bieszczadach we wczesnej mlodosci.
>
> powiedz coś więcej o nim jeśli możesz (mniej więcej przepis?)
>
> wojmat
Nie mialam okazji podpatrzyc, jak Navajo robia ten chleb, ale z
konsumpcji wyglada na ciezkie ciasto drozdzowe z niezbyt bialej maki
pszennej, urosniete na zaczynie, rozciagniete palcami na placek
wielkosci patelni i chyba juz bez ponownego rosniecia rzucony najpierw
na jedna, potem na druga strone na grill. Mial paski od grilla po obu
stronach, i gdzieniegdzie byly przylepione kawaleczki popiolu, wyraznie
ogien z drewna, nie wegla. Nie jestem pewna, czy ten chleb byl
podpieczony przed polozeniem na grill, np. na patelni, albo czy bylo to
surowe ciasto.
Jak bylam mala, Panna Fila z domu naprzeciwko domu Babci, piekla chleb
dla ksiedza, co tydzien w piatek. Ja mialam pozwolenie na siedzenie w
rogu kuchni na ryczce przy angielce, w ktorej zawsze palil sie ogien.
Panna Fila dawala mi kawalek ciasta drozdzowego do zabawy i ja lepilam
figurki, ktore ona potem piekla. Jak rowniez lepilam male plaskie placki
dla lalek, ktore pieklam na wierzchu tej angielki, na goracej plycie.
Ten pieczony chleb Navajo mial wlasnie ten sam smak. Moze dlatego mi tak smakowal.
Panna Fila byla dziwaczka - nie wyszla za maz, nosila czarne do ziemi
suknie, jak zakonnica, a na glowie czarny beret, ale zakonnica nie byla.
Uwazala siebie za sluge boza, i sluzyla w kosciele. Prala koronki,
maglowala obrusy, cerowala sutanny, zmieniala kwiaty, no i piekla chleb
dla ksiedza. Zawsze krazyla legenda, ze w mlodosci byli kochankami,
potem on ja rzucil i zostal ksiedzem, a ona przeprowadzila sie do tego
samego miasteczka i poslugiwala w kosciele, zeby byc blizej swego
ukochanego (lub zeby mu dzialac na nerwy, jak twierdzila moja Babcia.)
Musialo to byc dlugo przed moim urodzeniem, bo gdy ja mialam 5 lat,
Panna Fila byla po siedemdziesiatce. Mieszkala w tym miasteczku przez
piecdziesiat lat, a ciagle byla obca.
Magdalena Bassett
|