« poprzedni wątek | następny wątek » |
51. Data: 2007-04-04 17:24:01
Temat: Re: Ocena z zachowaniaDnia Wed, 04 Apr 2007 19:13:03 +0200, krys w wiadomości
<news:ev0mb6$7hk$1@inews.gazeta.pl> napisał(a):
> Nie tylko z tego powodu. Mnie po prostu wpienia takie "huzia na Józia" -
> jakie szanse ma dziecko w starciu z pedagogiem szkolnym i rodzicem
> innego dziecka?
W ocenie ucznia i sytuacji nawet najlepszy nauczyciel może popełnić błąd.
Takie sprawy się wyjaśnie, a nie od razu węszy polowanie z nagonką.
>> Choć w tym wypadku, skoro tak lubisz sądowe skojarzenia, jak
>> najbardziej OK - zapis gg jest dowodem 'w sprawie o wykroczenie'
> Sama pisałaś, że szkoła to nie sąd.
Dostosowała się do Twojej retoryki.
>> O winie/niewinności chłopaka przesądzi, jak uważam, dopiero rozmowa z
>> jego matką.
> No jak, skoro wyrok już wydano - obniżona ocena ze sprawowania.
Ocena wyrażana pod wpływem impulsu może się zmienić. I w tym kierunku
trzeba sterować, naświetlając problem z punktu widzenia "winowajcy". Tylko
bez agresji!
Dla mnie nie ulega wątpliwości, że moje dziecko, nawet zasypywane
łańcuszkami, nie ma prawa się tak zachować. Nie jestem więc pewien, czy
nauczycielka nie ma racji, odmawiając oceny wzorowej.
--
Sz.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
52. Data: 2007-04-04 17:28:45
Temat: Re: Ocena z zachowaniaSzerr napisał(a):
> Dnia Wed, 04 Apr 2007 19:07:42 +0200, krys w wiadomości
> <news:ev0m0v$4ub$2@inews.gazeta.pl> napisał(a):
>
>>> nie ma potrzeby posiłkować się jakimś nibyprawnymi argumentami o
>>> tajemnicy korespondencji i tym podobnych
>> A niby dlaczego?
>
> Bo to argumenty NIBYprawne.
Dla Ciebie niby, a ja uczę własne dzieci poszanowania dla cudzej
prywatności.
>
>> Dziecko tez człowiek i ma prawo wiedzieć, że nikt nie ma prawa
>> preparować sobie przeciwko niemu dowodów winy.
>
> Nie wynika, że było to preparowane.
Nie wynika też, czy nie :-P
--
Pozdrawiam
Justyna
GG 6756000
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
53. Data: 2007-04-04 17:37:57
Temat: Re: Ocena z zachowaniaSzerr napisał(a):
> Dnia Wed, 04 Apr 2007 19:13:03 +0200, krys w wiadomości
> <news:ev0mb6$7hk$1@inews.gazeta.pl> napisał(a):
>
>> Nie tylko z tego powodu. Mnie po prostu wpienia takie "huzia na
>> Józia" - jakie szanse ma dziecko w starciu z pedagogiem szkolnym i
>> rodzicem innego dziecka?
>
> W ocenie ucznia i sytuacji nawet najlepszy nauczyciel może popełnić
> błąd. Takie sprawy się wyjaśnie, a nie od razu węszy polowanie z
> nagonką.
Wyjaśnianie nie wyglada tak, jak to opisała @nn. To właśnie było
polowanie z nagonką. Zupełnie inaczej wyglądałoby to wyjaśnianie
a) z rodzicami obojga uczniów
b) bez udziału rodziców
W tej sytuacji nie miałabym zastrzeżeń.
>> Sama pisałaś, że szkoła to nie sąd.
>
> Dostosowała się do Twojej retoryki.
Harun da sobie radę bez adwokata.
>
>>> O winie/niewinności chłopaka przesądzi, jak uważam, dopiero rozmowa
>>> z jego matką.
>> No jak, skoro wyrok już wydano - obniżona ocena ze sprawowania.
>
> Ocena wyrażana pod wpływem impulsu może się zmienić. I w tym kierunku
> trzeba sterować, naświetlając problem z punktu widzenia "winowajcy".
> Tylko bez agresji!
Wiesz, jak ja dziecku w złości powiem, ze "koniec z kompem, bo cośtam",
to jak ochłonę, nie cofam końca. Słowo sie rzekło, kobyłka u płota. Na
tym polega konsekwencja. I moje dziecko wie, że jak już coś powiem, to
to obowiązuje. Nie pozwalam sobie na kłapanie dziobem po próźnicy.
>
> Dla mnie nie ulega wątpliwości, że moje dziecko, nawet zasypywane
> łańcuszkami, nie ma prawa się tak zachować.
Cierpliwość kiedyś się kończy. Jak ktoś nie rozumie po polsku, to może
zrozumie po łacinie. Gdyby tą dziewczynę uderzył, to powiedziałabym, że
nie miał prawa.
Ale my chyba inne książki czytamy.
--
Pozdrawiam
Justyna
GG 6756000
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
54. Data: 2007-04-04 17:47:19
Temat: Re: Ocena z zachowaniaDnia Wed, 04 Apr 2007 19:22:12 +0200, krys w wiadomości
<news:ev0msj$a2g$1@inews.gazeta.pl> napisał(a):
> Polecam najpierw dojście do prawdy, a nie wskazywanie winowajców na
> chybił - trafił.
No toż trzeba w tym pomóc nauczycielce, przedstawiając swój punkt widzenia.
> Oczywiście, dopóki dziecko pisze w domu, wara szkole od jego GG.
Nie tak to działa - na przykład w takim przypadku jak tu omawiany.
> Wzywać, to mnie może szef na dywanik. Szkoła ma ze mną wspólpracować, a
> nie mnie opieprzać.
Przepraszam za język prawniczy, ale czuję potrzebę uświadomienia Ci pewnych
kwestii w odpowiedzi na Twoją tajoną niechęć do szkoły jako takiej:
Nie zostajesz wezwana przez nauczyciela, tylko przez pracownika organu
administracji publicznej w celu wnikliwego zbadania stanu faktycznego - w
sprawie ustalenia oceny zachowania ucznia. Współpraca organu z obywatelem
nie wyklucza wezwania go "w sprawie".
Na pewno nikt nie wzywa, żeby "opieprzać".
> Jak ja idę do szkoły, to nie _żądam_ rozmowy z nauczycielką, tylko _proszę_
> o rozmowę.
Bo Ty jesteś użytkownikiem zakładu, więc żądać nie możesz. Natomiast każda
grzeczna prośba organu jest i tak w sensie prawnym żądaniem. W prawie
administracyjnym nie ma równości podmiotów.
> Tego samego oczekuję w stosunku do siebie.
W sensie ludzkim tak, prosi się. I tak jest to wezwanie.
>> A stopień winy dziecka? No cóż - wobec tak ważkich problemów musi
>> zejść na dalszy plan...
> A może by tak porozmawiać, zamiast szukać winnych?
Demagogia. Trzeba ustalić stopień winy ucznia, bo o ocenę jego zachowania
idzie.
> Ja jej nie proponuje traktowac z buta, ale jeśli ona sptróbuje mnie...
> To zależy, czy bardziej zależy mi na ocenie, czy na dziecku i jego
> poczuciu sprawiedliwości.
Najbardziej powinno zależeć Ci, żeby dać dziecku _wzór_, jak bez agresji i
eskalowania konfliktu rozwiązuje się takie sprawy z ludźmi.
> Bardziej zależy mi na relacjach z własnym dzieckiem.
A na jego właściwym wychowaniu też?
--
Sz.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
55. Data: 2007-04-04 17:50:47
Temat: Re: Ocena z zachowaniaDnia Wed, 04 Apr 2007 19:28:45 +0200, krys w wiadomości
<news:ev0n8k$bjb$1@inews.gazeta.pl> napisał(a):
>> Bo to argumenty NIBYprawne.
> Dla Ciebie niby, a ja uczę własne dzieci poszanowania dla cudzej
> prywatności.
Chyba nie za pomocą nibyprawnych argumentów?
>> Nie wynika, że było to preparowane.
> Nie wynika też, czy nie :-P
Skoro Ty stawiasz tezę, że było, ciężar dowodu spoczywa na Tobie.
W dotychczasowej dyskusji nic absolutnie na to nie wskazuje.
--
Sz.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
56. Data: 2007-04-04 18:01:01
Temat: Re: Ocena z zachowaniaSzerr napisał(a):
> Dnia Wed, 04 Apr 2007 19:22:12 +0200, krys w wiadomości
> <news:ev0msj$a2g$1@inews.gazeta.pl> napisał(a):
>
>> Polecam najpierw dojście do prawdy, a nie wskazywanie winowajców na
>> chybił - trafił.
>
> No toż trzeba w tym pomóc nauczycielce, przedstawiając swój punkt
> widzenia.
Za późno. Ocena została wydana.
>
>> Oczywiście, dopóki dziecko pisze w domu, wara szkole od jego GG.
>
> Nie tak to działa - na przykład w takim przypadku jak tu omawiany.
A cóż takiego karygodnego się stało? Groźby karalne, bluzgi,
molestowanie było? Tłumaczył dzieciak dzieciakowi, jak chłop krowie na
rowie, w końcu nie zdzierżył.
>
>> Wzywać, to mnie może szef na dywanik. Szkoła ma ze mną wspólpracować,
>> a nie mnie opieprzać.
>
> Przepraszam za język prawniczy, ale czuję potrzebę uświadomienia Ci
> pewnych kwestii w odpowiedzi na Twoją tajoną niechęć do szkoły jako
> takiej:
Twoje potrzeby... no cóż.
>
> Nie zostajesz wezwana przez nauczyciela, tylko przez pracownika organu
> administracji publicznej w celu wnikliwego zbadania stanu faktycznego
> - w sprawie ustalenia oceny zachowania ucznia. Współpraca organu z
> obywatelem nie wyklucza wezwania go "w sprawie".
Już ci to na innych grupach tłumaczyli. Nie mam czasu, żeby wykonywać
robotę za tych pracowników. Na pewno nie w sprawie takich dupereli.
No i ze mna jednak zawsze rozmawiaja nauczyciele, a nie pracownicy
blablabla.
>
> Na pewno nikt nie wzywa, żeby "opieprzać".
Wiem, jak to probuje wygladać. Tylko, że ze mną się tak nie da.
>
>> Jak ja idę do szkoły, to nie _żądam_ rozmowy z nauczycielką, tylko
>> _proszę_ o rozmowę.
>
> Bo Ty jesteś użytkownikiem zakładu, więc żądać nie możesz. Natomiast
> każda grzeczna prośba organu jest i tak w sensie prawnym żądaniem. W
> prawie administracyjnym nie ma równości podmiotów.
Sorry, ale to bełkot. Możesz sobie to ubierać w dowolne słowa, a jak to
działa, wszyscy wiedzą.
>> A może by tak porozmawiać, zamiast szukać winnych?
>
> Demagogia. Trzeba ustalić stopień winy ucznia, bo o ocenę jego
> zachowania idzie.
Może jednak należałoby się zająć prawdziwymi problemami, których w
szkołach nie brak? Angażowanie aparatu do takiej dupereli to duża
przesada.
>
>> Ja jej nie proponuje traktowac z buta, ale jeśli ona sptróbuje
>> mnie... To zależy, czy bardziej zależy mi na ocenie, czy na dziecku i
>> jego poczuciu sprawiedliwości.
>
> Najbardziej powinno zależeć Ci, żeby dać dziecku _wzór_, jak bez
> agresji i eskalowania konfliktu rozwiązuje się takie sprawy z ludźmi.
Ja wiem, co mi powinno. W szkole się tego nie nauczy, tego ja się już
nauczyłam. Dawno temu próbowałam, szkoła szybko wybiła mi to z głowy.
teraz robie swoje.
>
>> Bardziej zależy mi na relacjach z własnym dzieckiem.
>
> A na jego właściwym wychowaniu też?
Do moich dzieci jakoś nie ma żadnych pretensji. Ani ze strony sąsiadów,
ani szkoły. Dziwne, nie?
--
Pozdrawiam
Justyna
GG 6756000
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
57. Data: 2007-04-04 18:02:39
Temat: Re: Ocena z zachowaniaDnia Wed, 04 Apr 2007 19:37:57 +0200, krys w wiadomości
<news:ev0npr$e07$1@inews.gazeta.pl> napisał(a):
> To właśnie było polowanie z nagonką.
Zostawiam tę kwestię, boś nieprzemakalna ;-)
> Harun da sobie radę bez adwokata.
Usiłujesz być nieuprzejma, czy to niezamierzony efekt?
> Wiesz, jak ja dziecku w złości powiem, ze "koniec z kompem, bo cośtam",
> to jak ochłonę, nie cofam końca. Słowo sie rzekło, kobyłka u płota. Na
> tym polega konsekwencja.
Łatwo wpaść w pułapkę ślepej konsekwencji.
Jeżeli pod wpływem emocji jako ojciec popełnię błąd, wolę się z tego
wycofać, jeszcze raz przegadać problem na spokojnie, może nawet przeprosić
dziecko. Uważam, że to bardziej buduje autorytet niż ślepa konsekwencja.
> I moje dziecko wie, że jak już coś powiem, to to obowiązuje.
Nawet jak popełnisz błąd, zbyt emocjonalnie oceniając sytuację? To jest
dopiero niesprawiedliwość.
W razie błędu rodzica to prosta droga do poczucia krzywdy u dziecka, do
tajonego buntu.
>> Dla mnie nie ulega wątpliwości, że moje dziecko, nawet zasypywane
>> łańcuszkami, nie ma prawa się tak zachować.
> Cierpliwość kiedyś się kończy. Jak ktoś nie rozumie po polsku, to może
> zrozumie po łacinie.
Czyli usprawiedliwiłabyś swoje dziecko za znieważenie koleżanki w takich
okolicznościach. Ja nie - i tu się różnimy.
U mnie co najwyżej prowokujące zachowanie koleżanki miałoby wpływ na
"wymiar kary" (tu pewnie nawet odstąpienie od jej wymierzenia), ale czyn
jako czyn bym na pewno napiętnował.
--
Sz.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
58. Data: 2007-04-04 18:08:31
Temat: Re: Ocena z zachowaniaSzerr napisał(a):
> Chyba nie za pomocą nibyprawnych argumentów?
Skutecznie. Mają prawo znać swoje prawa.
>
>>> Nie wynika, że było to preparowane.
>> Nie wynika też, czy nie :-P
>
> Skoro Ty stawiasz tezę, że było, ciężar dowodu spoczywa na Tobie.
> W dotychczasowej dyskusji nic absolutnie na to nie wskazuje.
Ja mówię, że _mogło_ być* ucięte 2/3 rozmowy, bo zawsze lepiej wygląda
samo mięsko, niż kilometry wydruku, w którym chłopak prosi o
zaprzestanie.
Gdybym ja była tą nauczycielką i gdyby zależało mi na dojściu do prawdy
(a nie ukaraniu kogoś), poprosiłabym matkę "winowajcy" o kontrwydruk GG,
bo wynikła taka i taka sprawa, a potem załatwiłabym to z dziećmi. Ale
na pewno nie załatwiałabym tego w taki sposób, jak zostało to opisane -
po prostu brak równowagi sił.
* jednak nie to samo, co _było_
--
Pozdrawiam
Justyna
GG 6756000
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
59. Data: 2007-04-04 18:17:15
Temat: Re: Ocena z zachowaniaAgnieszka napisał(a):
>> Na lekcji?
>
> No patrz, opcji gg na lekcji nie wzięłam pod uwagę. Zacofana jestem
> chyba :-)
>
> Agnieszka (a faktycznie dziecko mówiło, że już w komórkach można gg
> używać ;-))
Są jeszcze lekcje informatyki :-)
Marzena
--
Robótki Marzeny
http://fanturia.googlepages.com/home
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
60. Data: 2007-04-04 18:17:18
Temat: Re: Ocena z zachowaniaSzerr napisał(a):
> Dnia Wed, 04 Apr 2007 19:37:57 +0200, krys w wiadomości
> <news:ev0npr$e07$1@inews.gazeta.pl> napisał(a):
>
>> To właśnie było polowanie z nagonką.
>
> Zostawiam tę kwestię, boś nieprzemakalna ;-)
Wzajemnie ;-)
>
>> Harun da sobie radę bez adwokata.
>
> Usiłujesz być nieuprzejma, czy to niezamierzony efekt?
Jak bedę nieuprzejma, na pewno to zauważysz.
>
>> Wiesz, jak ja dziecku w złości powiem, ze "koniec z kompem, bo
>> cośtam", to jak ochłonę, nie cofam końca. Słowo sie rzekło, kobyłka u
>> płota. Na tym polega konsekwencja.
>
> Łatwo wpaść w pułapkę ślepej konsekwencji.
> Jeżeli pod wpływem emocji jako ojciec popełnię błąd, wolę się z tego
> wycofać, jeszcze raz przegadać problem na spokojnie, może nawet
> przeprosić dziecko. Uważam, że to bardziej buduje autorytet niż ślepa
> konsekwencja.
Nie podejmuję ważnych decyzji pod wpływem emocji. Wolę policzyć do 10, i
podjąć właściwą decyzję.
>
>> I moje dziecko wie, że jak już coś powiem, to to obowiązuje.
>
> Nawet jak popełnisz błąd, zbyt emocjonalnie oceniając sytuację? To
> jest dopiero niesprawiedliwość.
Nie reaguję emocjonalnie.
> W razie błędu rodzica to prosta droga do poczucia krzywdy u dziecka,
> do tajonego buntu.
U mnie bunt jest dozwolony, nie trzeba go taić. Wszystko można przegadać
i wynegocjować kompromis. Prawdziwy kompromis, bez poczucia krzywdy u
nikogo.
>> Cierpliwość kiedyś się kończy. Jak ktoś nie rozumie po polsku, to
>> może zrozumie po łacinie.
>
> Czyli usprawiedliwiłabyś swoje dziecko za znieważenie koleżanki w
> takich okolicznościach.
Jeżeli ktoś drażni psa, może się spodziewać, że ten ugryzie. Choćby był
najspokojniejszy. Nie można w nieskończoność tulić uszu.
--
Pozdrawiam
Justyna
GG 6756000
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |