Data: 2009-09-28 15:29:46
Temat: Re: Odgrzewane parówki, czyli o wstręcie do ciepłego ...
Od: "Chiron" <a...@e...ol>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Redart" <r...@o...pl> napisał w wiadomości
news:h9qduc$h5c$1@news.onet.pl...
>
> Użytkownik "Chiron" <e...@o...eu> napisał w wiadomości
> news:h9qb44$7l8$1@news.onet.pl...
>>
>> Użytkownik "Qrczak" <q...@g...pl> napisał w wiadomości
>> news:h9prof$no7$1@nemesis.news.neostrada.pl...
>>>W Usenecie Chiron <e...@o...eu> tak oto plecie:
>>>>
>>>> Dla mnie działalność tutaj to forma rozrywki,
>>>
>>> Patrząc po tym, jak odbierasz wszystko jako atak na siebie, mocno
>>> masochistyczna.
>>>
>>> Qra
>>
>> Proszę o kilka przykładów potwierdzających tę wysoce kontrowersyjnej
>> opnię
>
> Chironie drogi ... Wielokrotnie wspominałeś o 'waleniu w'. Wspomniałeś
> też, że
> vB jest wobec Ciebie agresywny/napastliwy czy coś w tym rodzaju.
> Ja zaś widzę to tak: lekka paranoja.
> VB jak mało kto stara się wychwytywać właśnie zachowania, luki w wiedzy -
> czyli 'konkrety elementarne' itp itd, nigdy nie atakuje personalnie. Czyli
> jak
> dla mnie jest ideałem osoby, która realizuje Twoje wysokie wymagania
> - nie negować ludzi. Co nie znaczy też 'nie mieć własnych emocji' - ale to
> osobna
> sprawa.
> Rozumie też bardzo dobrze taką sytuację, że wielu ludzi ma problem z
> oddzieleniem
> 'siebie' od swoich poszczególnych cech, zachowań, poglądów,
> wiedzy/niewiedzy.
> Takie 'ja', mniej lub bardziej neurotyczne, wymaga specjalnych wstępnych
> podchodów,
> wpierw trzeba podjąć wysiłek znalezienia tematów 'oddzielonych',
> 'neutralnych',
> na które dyskutant także potrafi spoglądać 'z boku' oraz tematów
> zapalnych, które
> blokują komunikację. Myśle, ż vb zna jeszcze tysiące różnych innych spraw
> związanych np. z pracą samego mózgu, który robi mnóstwo najdziwniejszych
> trików i potrafi funkcjonować naprawdę zadziwiająco - żeby coś tam np.
> schować
> przed swoim właścicielem, czy wybrnąć z sytuacji odczuwanego napięcia,
> deficytu itp itd.
> Ciekawie pisał kiedyś np. o tym, że ktoś uznawał swoją rękę/nogę za ciało
> obce i
> próbował wypchnąć za łóżko. To dopiero projekcja/wyparcie, nie ?
>
> Wiec chłopie, mnie sięto w głowie nie miesci, że akurat vB tak Ci nie
> pasuje
Ależ nie. Przejrzyj choćby przedodstatni mój post do niego- takie
podsumowanie. Jeśli nie zgadzasz się z moimi uwagami- to śmiało.I nie pisz
mi, proszę, co on potrafi- lub czego nie. To nonsens. W swoim monologu ze
mną (raczej dialog to nie był) nie pokazał mi, co potrafi. Czy innym razem
będzie inaczej? A czemu nie! Starałem się jak mogłem wyjaśnić różne
nieporozumienia i blokady naszej komunikacji. Zapewne każdy z nas ma teraz
swoje wnioski, które pozwolą mu inaczej podejść do następnej dyskusji. Mam
pomysł, że bez uprzedzeń, które chyba w pewnym momencie u vonBrauna wzięły
górę.
> Tzn. owszem - mieści mi się jak najbardziej. Ale uważam, że ściemniasz
> jak leniwy, stary dziad ;) i naprawdę, Twoje przewrażliwienie na swoim
> punkcie nie jest aż takie wielkie i istotne, by w rozmowie z Tobą
> zachowywać
> się jak saper na polu minowym. Są ludzie, któzy automatycznie wiedzą, że
> jak
> ktoś do nich coś mówi, to ma na myśli jakąś swoją obserwację i nie
> przeszkadza
> im to w tym, by dyskutant mówił 'po swojemu'. Najbardziej przeszkadzają
> nam formy w kontaktach z bliskimi, z osobami, wobec których mamy realne,
> wiążące wymagania. jakie Ty masz wymagania wobec mnie i vb ?
> Nie przesadzasz troszkę ?
Zauważyłeś? Mam też wobec siebie. W pewnym momencie (przecież nie z mojego
zachowania najbardziej to wynikało- bo tak naprawdę, to niewiele napisałem w
porównaniu z vonBraunem, i w zasadzie ograniczałem się do próby zamiany
monologu w dialog.) napisałeś, że zostałem zepchnięty do defenzywy. Ale to
nie ja waliłem w niego- nawet w żaden sposób nie próbowałem się bronić. Było
to raczej wołanie: "Stój! Nie rozmawiasz z monitorem, lecz zżywym
człowiekiem! Weź to pod uwagę- ja biorę!". I jeśli jeszcze chodzi o
wymagania: albo będziemy się trzymac pewnych kanonów, i wtedy dojdzie do
przekazania swoich myśli i odczuć- na czym każdy może skorzystać, albo damy
spokój konwencjom- i wtedy już nie wiadomo, czym to się skończy: albo
paplaniem w maglu (co czasem bywa fajne i sympatyczne, jak wątek "zapraszam
do lasu"), albo np próbą dominacji (jak miało to miejsce pomiędzy mną a
vonBraunem), czy wieloma innymi- najczęściej nieprzewidywalnymi
zdarzeniuami. Mam pomysł, że gdyby nie moja "wycofana" postawa w rozmowie z
vonBraunem- była by niezła draka, gdybym np zaczął odpowiadać w podobnym
tonie (milcz i słuchaj- tylko ja mam rację).
Kolejna sprawa: nawołujesz do pewnego poluzowania sobie - jak rozumiem- i
mniejszego przywiązywania wagi do szczegółów. Tylko że dokąd to prowadzi?
Zaróno z Tobą jak i z vonBraunem prostowałem Wasze tendencje typu:
"prowadzimy walkę, stosujesz erystykę, etc". Do czego to prowadzi? Na jednej
grupie jest dyskutant, któremu za nic nie mogę wytłumaczyć, że to nie wojna,
tylko dyskusja. On w swojej wyobraźni chce mi spuścić (jak sam pisze)
wirtualne bęcki. W końcu daję za wygraną- bo jak mu się pokaże, że czarne
jest czarne- to zaraz odwraca kota ogonem. Szkoda - bo wiedzę ma sporą, i
niejednego można by się od niego nauczyć- a tak, to nic z tego...Staram się
więc nie dopuścić do czegoś takiego, tym bardziej, że dla mnie to po prostu
zwykła wymiana poglądów.
> Uwaga, kolejna prowokacja (nie liczę): zobaczyłeś w vb ojca, czy jak ?
> Twój ojciec Cię ciągle atakował/poniżał czy cuś ? :) Ja rozumiem, że za
> każdym
> Twoim zachowaniem/poglądem idzie równolegle 'głębsze uzasadnienie',
> którego
> 'nie widać'. Wszyscy jakoś to tu rozumieją. Ale postaraj się jednak mówić
> bardziej
> wprost :) nawet, jak 'z góry zakładasz nieporozumienie' - i na temat.
Swoje relacje z tatą uważam za przepracowane. Choć może z mamą- nie do
końca, niestety. Napewno potrafię się zatrzymać i zastanowić, co takiego
tamta osoba robi, że ja się denerwuję? Co mi to robi? W rozmowie z
vonBraunem nie odczuwałem zdenerwowania. Raczej sporą dozę ciekawości.
Przedstawiłeś go jako osobę "z serca", tym czasem w relacji ze mną nie
okazywałtego zupełnie, a wręcz przeciwnie. Tam, gdzie należało reagować
sercem- odpowiadał głową. Czekałem jednak- bo postanowiłem Ci zaufać (jak
się okazało- niesłusznie). I niue było to wcale przemyślane- po prostu
zafundowałem sobie tę sytuację głównie poprzez oparcie się na Twoim zdaniu.
Aha- i nie kłam, proszę. Nie pisz ewidentnych kłamstw w rodzaju: "wszyscy
jakoś to tu rozumieją". Ani tego nie wiesz (bo i skąd?), ani nie jest to
prawdziwe. I właśnie takie zdania sprowadzają dyskusję do magla- lub "na
noże" :-)
serdeczniue pozdrawiam
Chiron
|