Strona główna Grupy pl.soc.rodzina 3 lata po ślubie...

Grupy

Szukaj w grupach

 

3 lata po ślubie...

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 239


« poprzedni wątek następny wątek »

21. Data: 2003-05-28 09:17:49

Temat: Re: Odp: 3 lata po ślubie...
Od: Nela Mlynarska <n...@n...security.pl> szukaj wiadomości tego autora

Dunia napisał(a):

> I tu sie zgadzam, ale jakie srodki ona zastosowala ? IMO wyglada to
> tak, ze ona czeka az maz sie domysli i poprawi. A jak juz sie zaczyna
> domyslac (kwiatek) to zimny kubel na glowe.

Na bardzo ważną rzecz zwróciłaś uwagę.

Po pierwsze - nie oczekiwać, że się domyśli. Jasno precyzować
oczekiwania i jasno określać co się ma do zaoferowania a na co nie ma
się: siły/czasu/ochoty.

Po drugie - kiedy już mąż się postarał, to nawet jeśli w duchu siedzi
żal za wszystkie poprzednie 1346 razy, to przełamać ten żal i okazać, że
się docenia. Bo następnego kwiatka nie będzie.

Pozdrawiam,
Nela

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


22. Data: 2003-05-28 09:18:49

Temat: Re: 3 lata po ślubie...
Od: "MOLNARka" <g...@h...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Beata" <b...@h...pl> napisał

> Wydaje mi się, że dużo w nim nie zmieniło się na gorsze po ślubie, ale
to
> co kiedyś potrafiłam bez problemu znieść, dziś mnie dobija.

Czyli to Ty się zmieniaś - nie on.
Więc zacznij od szukania 'winy' w sobie.


> Ja jestem strasznie zmęczona życiem: dom, dziecko, praca, studia.
> Nie mam w sobie żadnej motywacji do codziennych obowiązków.

A jaki jest u Was podział obowiązków ?
Nie ma ??? ... to zrób taki podział i przekonaj męża argumentami, że tak
teraz być musi.


> Przed tym jak mnie "zdobył" dostawałam kwiatki, potem już tego nie
uznawał
> na żadną okazję (ale to i przed ślubem było), o czym głośno mówił, więc
> przestałam tego oczekiwać, było to trudne (przynajmniej dla mnie).

Czyli 'zgodziłaś się' z tą sytuacją ?
Więc jej tu teraz nie wywlekaj ... bo to nie fair.


> Wczoraj
> postarał sie, żebym dostała kwiatka od córki na dzień matki, ale nie
zrobiło
> to dla mnie żadnego wrażenia. (pierwszy kwiatek z jego strony po 4
latach).,
> wręcz mnie wkurzyło.

Na córkę się wkurzyłaś ? To gratuluję :-/
Aaaa ... na męża ..... A za co konkretnie ?
Za to, że pomyślał o Tobie i chciał przekazać Ci swego rodzaju
podziękowania, że jesteś matką jego dziecka ?
Przesadzasz na maksa (IMO).


> Czy taki kryzys jest do przejścia, czy można na nowo spojrzeć na męża z
> miłością?

Najpierw to sobie w głowie poukładaj.
A później rozmawiaj, rozmawiaj, rozmawiaj (i tak już do za&^%$ania) ... ale
z argumentami a nie babskie bla bla bla.
Musicie to wszystko omówić, wyjaśnić sobie (co Cię drażni i dlaczego i jaki
masz pomysł by rozwiązać tą sytuację).
Podzielcie obowiązki domowe (jak on nie chce sprzątać i gotować bo uważa,
ze to babskie zajęcie to niech sie dzieckiem zajmuje czy coś takiego) bo
wtedy będziesz mniej zmęczona a i on pozna smak pracy domowej i trochę ją
doceni.

Najbardziej mnie zawsze dziwi, że dziewczyny sobie same taką wrogą robotę
robią .... nie podobało mi się, że nie celebruje moich świąt ale się z tym
zgodziłam (a teraz coś we mnie pęka i wrzeszczę), zgodziłam się zajmowac
domem i nie podzieliłam obowiązków (a teraz padam na pysk i mam mu za złe,
ze mi nie pomaga).

Pizdrawiam
MOLNARka


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


23. Data: 2003-05-28 09:23:42

Temat: Re: 3 lata po ślubie...
Od: "MOLNARka" <g...@h...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Beata" <b...@h...pl> napisał

> Nie pisałam ,ale do tego wszyskiego jeszcze doszło jego niezadowolenie z
> moich kilogramów, które po ciąży ciężko mi zrzucić (ok 10 kg).

> Mi też
> się onenie podobają, ale jego rola polega na dołowaniu mnie. Rozmowa na
temn
> temat też była - mam schudnąć.

Nie jest to wyjątkowo inteligenty sposób mobilizacji ... ale widocznie dla
niego jedyny możliwy.
Chce by żona była dla niego atrakcyjna ... i przekazuje to jej ... (a że w
mało sympatyczny sposób - to inna sprawa).

Swoją droga jak bym wiedziała, że jestem mało atrakcyjna dla męża bo mi to
w ww sposób mówi (i jeszcze sama się z tym źle czuła) to bym na głowie
stanęła i schudła, zeby mu gębę zamknąć.

Pozdrawiam
MOLNARka



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


24. Data: 2003-05-28 09:55:17

Temat: Re: Odp: 3 lata po ślubie...
Od: Hanka Skwarczyńska <a...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Dunia" <d...@n...net> napisał w wiadomości
news:03052811085359@polnews.pl...
> [...] Znamy relacje tylko jednej strony. Nie wiemy, jak to
bylo.[...]

O, znowu wysypka. Gdzie to ja miałam tę maść... ;)

Bo ja mam alergię na to "znamy z jednej strony i nie wiemy, jak
było naprawdę". Jak już w ogóle mam sie wypowiadać na grupach,
to nie widzę innego wyjścia niż założyć, że było tak, jak
dyskutant(ka) pisze. Jeśli nie, to najprościej od razu założyć,
że Beata jest mężczyzną w wieku podeszłym, któremu żona schowała
skarpetki, w dodatku nie zwinięte w kłębuszek, i o to właściwie
chodzi ;)

> [...]ale _jakie_ srodki ona zastosowala ? IMO wyglada
> to tak, ze ona czeka az maz sie domysli i poprawi.

Ja tam widzę jak byk "rozmowa też była".

> A jak juz sie zaczyna domyslac
> (kwiatek) to zimny kubel na glowe.

Zimnego kubła z kolei nie widzę, natomiast to, co napisała
Beata - że ją to wręcz wkurzyło - w pewnym sensie rozumiem. To
trochę na zasadzie "a udław się swoją patelnią" - też tak
miewam, aczkolwiek staram się tego nie ujawniać, bo nie uważam
takiej postawy za racjonalną i godną poparcia :)

> [...] Beata wiedziala przed slubem, ze jej TZ byl
> 'obslugiwany' cale zycie przez tesciowa. Jesli byla
> na tyle naiwna, ze myslala, ze jej TZ zmieni sie
> z chwila zalozenia obraczki w samodzielnego mezczyzne
> scierajacego kurze i gotujacego obiady, to... ech.

No to ja się zaczynam zastanawiać nad przyszłością mojego
związku. Bo moja teściowa to jest porządna śląska kobita, której
powołaniem jest utrzymywanie domu i stołu w stanie gwarantującym
pełną satysfakcję męża i synów. Mnie to w żadnym wypadku nie
dotyczy i wygląda na to, że TŻ jakoś z tym żyje (nie, żeby zaraz
entuzjazm, ale jednak ;). Beata pisze, że jej mąż też na
początku nie zgłaszał zastrzeżeń. Twoje "ech" sugeruje, że mam
przerąbane i w zasadzie powinnam albo w te pędy brać się do
roboty, albo siąść na tyłku i czekać, aż TŻ przyjdzie zedrzeć
zasłonę mojej naiwności i zagonić mnie do garów. Dziękuję,
postoję.

> [...] _Jej_ powinno zalezec na swoim wygladzie.

Uwielbiam takie radykalne wypowiedzi, zapachniało MOLNARką :)
Beacie pewnie zależy, ostatecznie gdyby jej nie zależało, to by
ją wymagania męża guzik obeszły. Kwestia a) priorytetów,
b)motywacji.

> [...] ja bym sie odplacila pieknym za nadobne
>i tez mu wypominala codziennie sflaczale bicepsy. Parwie
> zawsze dziala ;)

Tylko nie zawsze w oczekiwany sposób, można się okropnie
przejechać. Poza tym ja osobiście z powodów pryncypialnych
jestem przeciwna strategii rewanżowej.

Pozdrawiam
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
KOTY. KOTY SĄ MIŁE

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


25. Data: 2003-05-28 10:10:15

Temat: Re: 3 lata po ślubie...
Od: j...@o...pl szukaj wiadomości tego autora

"Dunia" wrote:


> Dlaczego zaraz wstydzi ? Co w tym dziwnego, ze chce, zeby byla zadbana ?

Mateńko Dunia! Ona jest wykończona zabieganiem o dom i męża - egoiste,szkołe
itd.stara sie sprostac wszystkiemu ale jest tez tylko człowiekiem i ma
ograniczone siły witalne.Załoze sie ze gdyby TZ okazał jej odrobine
zrozumienia ,pomocy i serca a nie rzucałby tylko kłody pod nogi( min.jest za
gruba i ma schudnac,czuje sie oszukany bo myslał ze zawsze bedzie obiad i
czysto)to nie miała by go tak serdecznie dość.

> Wiec nie rozumiem, dlaczego ona siedzi i czeka ? Ja na jej miejscu wzielabym
> kase z konta (wszak pracuje, wiec swoje pieniadze ma), zaplacilabym za
aerobik,

Dla ciebie to jest takie proste ale najwyrazniej nie dla niej.Nie na dzien
dzisiajszy.Musi sie z wszystkim uporac ale po kolei - małymi kroczkami bo gdy
bedzie chciała zrobic rewolucje to sie sama pogubi.Na początek zadbałabym o
troszke czasu dla siebie i odpoczynek - wtedy łatwiej pokonac trudności.
A pozniej cała reszta ....

Jola


--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


26. Data: 2003-05-28 10:15:34

Temat: Re: 3 lata po ślubie...
Od: Jakub Słocki <j...@s...net.nospam> szukaj wiadomości tego autora

In article <s...@k...icsr.agh.edu.
pl>,
G...@p...onet.pl-----USUN-TO says...
> Przepraszam, ale co jest złego w chodzeniu "w gaciach" po mieszkaniu?

Moze lepiej bez gaci ?

K.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


27. Data: 2003-05-28 10:17:54

Temat: Re: Odp: 3 lata po ślubie...
Od: "Dunia" <d...@n...net> szukaj wiadomości tego autora

>Użytkownik "Dunia" <d...@n...net> napisał w wiadomości
>news:03052811085359@polnews.pl...
>> [...] Znamy relacje tylko jednej strony. Nie wiemy, jak to
>bylo.[...]

>Bo ja mam alergię na to "znamy z jednej strony i nie wiemy, jak
>było naprawdę". Jak już w ogóle mam sie wypowiadać na grupach,
>to nie widzę innego wyjścia niż założyć, że było tak, jak
>dyskutant(ka) pisze.

Zgoda. Ale ja widze, ze jest rozzalona, wiec IMO moze niekoniecznie bylo tak
strasznie i okropnie, jak ona to subiektywnie widzi.

>
>> [...]ale _jakie_ srodki ona zastosowala ? IMO wyglada
>> to tak, ze ona czeka az maz sie domysli i poprawi.
>
>Ja tam widzę jak byk "rozmowa też była".

Racja - ale jak wygladala ta rozmowa ?

>
>> A jak juz sie zaczyna domyslac
>> (kwiatek) to zimny kubel na glowe.
>
>Zimnego kubła z kolei nie widzę, natomiast to, co napisała
>Beata - że ją to wręcz wkurzyło - w pewnym sensie rozumiem. To
>trochę na zasadzie "a udław się swoją patelnią" - też tak
>miewam, aczkolwiek staram się tego nie ujawniać, bo nie uważam
>takiej postawy za racjonalną i godną poparcia :)

Ja uwazam, ze jak sie pojawil pierwszy (?) pozytywny gest to trzeba sie z tego
cieszyc, a nie wkurzac.


>
>> [...] Beata wiedziala przed slubem, ze jej TZ byl
>> 'obslugiwany' cale zycie przez tesciowa. Jesli byla
>> na tyle naiwna, ze myslala, ze jej TZ zmieni sie
>> z chwila zalozenia obraczki w samodzielnego mezczyzne
>> scierajacego kurze i gotujacego obiady, to... ech.
>
>No to ja się zaczynam zastanawiać nad przyszłością mojego
>związku. Bo moja teściowa to jest porządna śląska kobita, której
>powołaniem jest utrzymywanie domu i stołu w stanie gwarantującym
>pełną satysfakcję męża i synów. Mnie to w żadnym wypadku nie
>dotyczy i wygląda na to, że TŻ jakoś z tym żyje (nie, żeby zaraz
>entuzjazm, ale jednak ;). Beata pisze, że jej mąż też na
>początku nie zgłaszał zastrzeżeń. Twoje "ech" sugeruje, że mam
>przerąbane i w zasadzie powinnam albo w te pędy brać się do
>roboty, albo siąść na tyłku i czekać, aż TŻ przyjdzie zedrzeć
>zasłonę mojej naiwności i zagonić mnie do garów. Dziękuję,
>postoję.

Alez absolutnie nie. Nie rozumiem, dlaczego w tej chwili odnosisz wszystko do
siebie ? Czuly punkt ? Mowimy o TZ Beaty, nie o Twoim.

owiem tak: w wiekszosci przypadkow synowie, za ktorymi ich mamy 'lataly' az do

slubu wykazuja mniejsza sprawnosc i ochote co do prac domowych. Tak to juz jest
- i latwo to zrozumiec, jesli ktos nie musi robic - to nie robi.
Nie twierdze, ze taki mezczyzna jest niereformowanlny i do niczego, ale
prawdopodobniej bedzie go trudniej wciagnac w rytm domowych obowiazkow -
zwlaszcza jesli zawsze mieszkal z rodzicami. Oczywiscie, ze TZ przed slubem
'nie zglaszal zastrzezen', ale tu nie chodzi o deklaracje, tylko o praktyke
zycia. Nie wiemy, czy Beata _od_samego_poczatku wciagala go w prace domowe.
Moze chciala byc 'dobra zona' i (podswiadomie) udowodnic mezowi, ze jest w
stanie o niego zadbac tak dobrze jak matka ? Nie ma w tym nic zlego, ale
niestety ludzie (i mezczyzni, i kobiety) szybko sie rozleniwiaja.
Reasumujac: jesli wiemy, jakie tendencje byly w domu TZ, nalezy sprawe
obowiazkow rozwiazac od samego poczatku mieszkania razem, a nie najpierw samemu
zasuwac, a potem miec pretensje.
Moze Beata opisze dokladnie, jak to bylo od poczatku - wtedy podyskutujemy.

Dunia
--
============= P o l N E W S ==============
archiwum i przeszukiwanie newsów
http://www.polnews.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


28. Data: 2003-05-28 10:27:50

Temat: Re: 3 lata po ślubie...
Od: "Dunia" <d...@n...net> szukaj wiadomości tego autora

>"Dunia" wrote:
>
>
>> Dlaczego zaraz wstydzi ? Co w tym dziwnego, ze chce, zeby byla zadbana ?
>
>Mateńko Dunia! Ona jest wykończona zabieganiem o dom i męża

To niech przestanie o niego zabiegac. Jak zglodnieje, nie bedzie mial czystej
koszuli i balagan na biurku, to ja doceni.

( min.jest za
>gruba i ma schudnac,czuje sie oszukany bo myslał ze zawsze bedzie obiad

Beata przyzwyczaila go przez kilka lat do tego. Nie ma co sie dziwic, ze teraz
nie wie, o co chodzi.

>> Wiec nie rozumiem, dlaczego ona siedzi i czeka ? Ja na jej miejscu
>wzielabym
>> kase z konta (wszak pracuje, wiec swoje pieniadze ma), zaplacilabym za
>aerobik,
>
>Dla ciebie to jest takie proste ale najwyrazniej nie dla niej.Nie na dzien
>dzisiajszy.Musi sie z wszystkim uporac ale po kolei - małymi kroczkami bo gdy
>
>bedzie chciała zrobic rewolucje to sie sama pogubi.Na początek zadbałabym o
>troszke czasu dla siebie i odpoczynek - wtedy łatwiej pokonac trudności.
>A pozniej cała reszta ....

No i o to chodzi. Musi odpuscic sobie 'obsluge' meza i bedzie miala mnostwo
czasu dla siebie. Nie da sie trgo IMO zalatwic inaczej: jak KONKRETNA rozmowa,
bo wiekszosc mezczyzn nie pojmuje subtelnych westchnien, aluzji i polakiwania
po katach. Musze podzielic sie obiwiazkami, jesli to konieczne to nawet spisac

ch liste, zeby maz nie 'zapominal'... im wczesniej zaczna, tym lepiej. A jesli

to nie pomoze, no to jedynie rewolucja ;)

Dunia
--
============= P o l N E W S ==============
archiwum i przeszukiwanie newsów
http://www.polnews.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


29. Data: 2003-05-28 10:37:40

Temat: Re: Odp: 3 lata po ślubie...
Od: "Rafal" <rafalp_pl@WON_SPAM_wp.pl> szukaj wiadomości tego autora



Znamy tutaj tylko jeden punt widzenia - Beaty. Nie znamy perspektywy jej
męża i tak na dobrą sprawę nie wiemy gdzie leży sedno problemu. Rozumiem iz
Beata jest zmęczona, nie wyspana, nie radzi sobie z czasem, wszystko ją
drażni, a na dodatek mąż jej nie pomaga, oczekuje obiadku, i jeszcze ma
czelność podburzyć dziecko żeby dało jej kwiatka, choć sam nie daje itp.

A czy Beata zastanowiła się jak to wygląda z jego perspektywy? Wiecznie
naburmuszona żona, ciągle mająca do niego o coś pretensje, ciągle tylk
omartudzi że jej nie pomaga choć on stara się jak może. Toż jemu ręce (i
pewnie nie tylko) opadają, bo zaczyna dochodzić do wniosku że dla żony
istnieją tylko dzieci, on jest odstawiony w kąt i tylko zawadza w domu, bo
robi bałagan i coś przebąkuje o jakimś obiedzie? Toż nawet strach dać
kwiatka bo można po łbie za to oberwać - bo żona uzna że w ten sposób chce
załatwić problemy domowe, a dla niej to bezczelność (niestety, ale
przerabiałem więc jest możliwe). Znalazł wiec sposób - "przez dziecko", ale
wyraźnie poczuł że przyjemności żonie tym nie sprawił co go jedynie
utrwaliło w swoich poglądach. A boi się powiedzieć o co chodzi i co go
gryzie bo nie jest w stanie przewidzieć reakcji żony (albo jest zbyt
nieśmiały). Woli więc się usunąć w boku i siedzieć cicho coby nie zawadzać w
oczekiwaniu na lepsze czasy.

Dokładnie tai scenariusz przerabiałem u siebie, więc bynajmniej nie jest on
abstrakcyjny. Różnica polegała na tym że u Beaty nie ma rozmowy na ten
temat, natomaist ja przez prawie pół roku usiłowałem przekazać żonie co mi
"lezy na wątrobie" - tyle że natrafiałem na mur nie zrozumienia -
przekształcania rzeczy na opak - i rozumiała tak jak było jej wygodnie, albo
uznawała coś za moją fanaberię i starała sie to przemilczeć, albo gdy zbyt
mocno marudziłem, wybuchała sprzeczka, co czyniło dalszą rozmowę bezowocną.
Żona jakoś nie widziała dłuższy czas potrzeby rozmów w tych tematach - dla
niej "winny" był oczywisty i nie przyjmowała mojego punktu widzenia...
Ale upór z mojej strony się opłacił, bo mam wrażenie że zrozumiała i widzę
wyraźną zmianę zachowania: zaakcpetowała zakup zmywarki (dzięcki czemu
odpadł problem - kto zmywa), zaakcpetowała zatrudnienie pani która raz w
tygodniu sprząta gruntownie i prasuje, zrozumiała że Tshirt i zwykłe spodnie
są dobre do parku z dziećmi, ale niekoniecznie nadają się na nasze wspólne
wyjścia i że też bym chciał aby żona wyglądała dla mnie atrakcyjne,
zrozumiała że kolor szminki który używała od lat moze mi ię nie podobać, że
przy jej figurze powinna nosić buty na wysokim obcasie, a ona po ich
założeniu stwierdziął że wcale to nie jest takie niewygodne jak jej się
wcześniej zdawało, a nie chciała spróbować bo ... kiedyś jej wujek (coś koło
70lat) stwierdził że wygląda zbyt wyzywająco :))). A gdy zmienilo sie jej
nastawienie do męża i do spraw domowych, wróciła dawna pogoda, dzieci
przestały ją męczyć, choć wcale nie jest tak że pomagam jej wiecej niż
wcześniej (co nie znaczy "wcale" - po prostu zmiana perspektywy), jest w
stanie zrozumieć że czasem muszę wieczorem siąść do kompa i coś zrobić na
następny dzień do pracy, a i ja staram się robić to rzadziej, bo
zdecydowanie wolę porozmawiać czy coś innego pororobić ż żoną :)) niż sprawy
służbowe (wcześniej bywało odwrotnie).
Za atmosferę w domu odpowiadają obie strony - jeśli Beato chcesz aby wróciła
dobra atmosfera, a nie rozumiesz zachowań swego męża, zacznij od siebie -
zmień zachowanie, kup zmywarkę, zatrudnij pomoc, ubierz się atrakcyjniej - i
zobacz co ona zrobi. Jeśli zauważysz pozytywne zmiany, czas na poważne
rozmowy - powiedzcie sobie co was niepokoi, co drażni u partnera, co możecie
zrobić DLA PARTNERA, a powinno być lepiej. Grunt to być szczerym i otwarcie
mówić partnerowi co przeszkadza - raz będzie awantura, za drugim razem
sprzeczka, ale być moze ziarno rzucone zakiełkuje i partner zrozumie Cię i
zastanowi sie i wspólnie znajdziecie wyjście
No a jeśli nie zadziała (są niestety typy niereformowalne) - nie wiem czy
związek ma przyszłość
Pozdrawiam i zyczę powodzenia
Rafał


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


30. Data: 2003-05-28 10:51:29

Temat: Re: 3 lata po ślubie...
Od: Hanka Skwarczyńska <a...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "MOLNARka" <g...@h...pl> napisał w wiadomości
news:3ed488bf@news.home.net.pl...
> [...]
> Czyli to Ty się zmieniaś - nie on.

Może się nie zmieniła, tylko jej się zwyczajnie przelało.

> [...]
> Czyli 'zgodziłaś się' z tą sytuacją ?
> Więc jej tu teraz nie wywlekaj ... bo to nie fair.

Nie zgadzam się. Przestała oczekiwać, próbowała się pogodzić,
ale okazało się, że jednak za bardzo boli. Rozumiem i popieram
konsekwencję w działaniu, ale przecież nie na zasadzie "jeśli
raz na coś pozwoliłaś, to już nigdy nie masz prawa się
sprzeciwić". Poza tym, jak mawiali starożytni Rosjanie, "pick
your battles" - czasem człowiek coś tam odpuszcza, żeby walczyć
o ważniejsze i nie wyglądać na takiego, co się wiecznie czepia.
Bywa, że po pewnym czasie okazuje się, że to odpuszczone wymaga
jednak naprawienia.

> [...]
> Na córkę się wkurzyłaś ? To gratuluję :-/[...]

MOLNARka, sama powiedz - potrzebne to było? Dobrze wiesz, że nie
na córkę, Beata wyraźnie napisała o kwiatku z "jego" strony,
dziecko ma 11 miesięcy...

> [...] Podzielcie obowiązki domowe

To ja jeszcze poproszę zestaw argumentów do odparcia
niepodważalnego "u mnie w domu zawsze tak było" w sytuacji,
kiedy "nie jestem Twoją mamą" nie odnosi pożądanego skutku :) Co
prawda mnie to osobiście niepotrzebne i mam nadzieję, że tak już
zostanie, ale bardzo jestem ciekawa, jak się trafia do panów
wyznających taki opgląd.

> [...]nie podobało mi się, że nie celebruje moich świąt
> ale się z tym zgodziłam (a teraz coś we mnie pęka
> i wrzeszczę)[...]

Kto wrzeszczy? Beata pisze, że ją to wkurzyło, IMHO - jak
pisałam - na zasadzie "teraz to sobie możesz w buty wsadzić".
Niekonstruktywne, ale ludzkie. O wrzeszczeniu nie widziałam

Pozdrawiam
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
KOTY. KOTY SĄ MIŁE

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . 2 . [ 3 ] . 4 ... 10 ... 20 ... 24


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

fak
historii ciag dalszy ;-(
Co ceniliscie u TZ dawniej, a co teraz...
Archiwum grupy
Wesele w GALERII - Piekary Slaskie

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »