Data: 2005-07-02 22:33:40
Temat: Re: Odpowiedzialność za cudze dzieci
Od: "Harun al Rashid" <a...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Dorota" ...
> Basia napisała:
>
>> Realia na wycieczce są całkiem inne.
>> Ponadto - czy w górach od razu wzywać TOPR (pogotowie nie dojedzie) jesli
>> jedna z uczestniczek ma bolesną miesiączkę, lub ktoś się objadł i ma ból
>> brzucha ?
>
>> Przecież TOPR-owcy by wszystkich wyśmiali, a poza tym - to są spore
>> koszty.
>
> No oczywiście. Ja nie mówię, że to ma sens. Zastanawiam się tylko czy
> jakieś
> przepisy to określają. To znaczy czy pozwalają przewodnikowi lub
> nauczycielowi
> na podanie leku. Zrozumiałam, że w Twoim pierwszym pytaniu o to właśnie
> chodzi.
> O prawo, nie o praktyczne rozwiązanie problemu na szlaku.
Imo, o to.
Nie ma przepisu na podawanie leków. Nie ma też zakazu, podobnie jak nie ma
zakazu, żeby przewodnik pobawił się w chirurga miękkiego i wyciął wyrostek
:)).
Jak poda lub wytnie, to na własną odpowiedzialność. I ryzyko.
> W przedszkolu też wydaje mi się, że ten zakaz podawania leków jest
> momentami
> absurdalny. Jakiś czas temu dziecko dostało gorączki 40 stopni z
> drgawkami,
> rodzice sie spieszyli ale utknęli w korku, pogotowie tez nie moglo
> dojechać i w
> końcu po godzinie przybiegła pediatra z przychodni. Dziecku nic nie
> podano, bo
> nie wolno.
>
Co za idiotyzm. Nie szło skontaktować się z rodzicami i zapytać, co dają na
zbicie gorączki?
Pytałaś chyba, jak jest w szkole? To samo. Chorych do pielęgniarki, pod
eskortą do domu, lub lekarz - w zależności od sytuacji. Żadnego dawania
farmaceutyków na własną rękę.
--
EwaSzy (już już już prawie nieobecna :)))
Shhhh, to jest usenet, tu się kopie po dupach, a nie humor poprawia.
(c) Jakub "Cubituss" Kowalski
|