Data: 2001-05-11 20:59:23
Temat: Re: Odwieczne pytanie
Od: "Melisa" <m...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "baaaa" <f...@k...net.pl> napisał:
> > rozne hormony "szczescia", ma sie rozowe okulary, swiat wariuje itd. A
> > potem okularki spadaja i zaczyna sie widziec tą osobe w bardziej
> > rzeczywistym swietle, a swiat sie uspokaja :) Wtedy albo nastepuje
> > rozczarowanie albo juz stabilna i dojrzala milosc. (..)
> Może... ale to chyba mówisz o naiwności... miłość dojrzała nie jest
> randką w ciemno...
A gdzie napisalam, ze jest?
> wg. mnie. i najpierw jest ta realność i poznanie siebie
> a później hormony szczęścia... (...)
Zakochanie jest wlasnie "szalenstwem hormonow" i to jest nawet przebadane
przez madrych ludzi (dlatego niektorzy nazywaja ten etap "chemia" hehe).
Czy najpierw realnosc i poznanie? Wg mnie zupelnie nie, bo skad niby na
poczatku mamy dobrze znac ta druga osobe? Czasem poznajemy ja latami, i co
mielibysmy czekac, poznawac i rozwazac czy pokochac czy nie? :)
Dla mnie zakochanie to szalenstwo, tego nie wybiera sie swiadomie najpierw
poznajac ta osobe, to sie po prostu dzieje, wariujemy i wszystko wywraca
sie do gory nogami :) A potem sie uspokaja, juz mozemy myslec i bardziej
swiadomie kochac. Ja tak to przezywalam i potwierdzilo ta "kolejnosc" wiele
wypowiadajacych sie tu osob. A Ty rozmyslasz o teoretycznie?
Melisa
|