Data: 2001-05-12 07:52:17
Temat: Re: Odwieczne pytanie
Od: "izyda" <i...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Melisa napisała ...
[...]
> Dla mnie zakochanie to szalenstwo, tego nie wybiera sie swiadomie najpierw
> poznajac ta osobe, to sie po prostu dzieje, wariujemy i wszystko wywraca
> sie do gory nogami :) A potem sie uspokaja, juz mozemy myslec i bardziej
> swiadomie kochac. Ja tak to przezywalam i potwierdzilo ta "kolejnosc"
wiele
> wypowiadajacych sie tu osob. A Ty rozmyslasz o teoretycznie?
>
> Melisa
A u mnie chyba bylo wlasnie odwrotnie.... Nie wiem.. najpierw byla taka
realnosc. Niby bylismy razem, a ja jakos tego nie czulam, tego stanu
szalenstwa... Widzialam Jego wady, pare rzeczy mnie draznilo. Nie
wiedzialam, czy ja Go kocham, czy jestem zakochana.... Pisalalam tutaj
kiedys o tym. Mialam ogromny dylemat wtedy. Teraz wiem, ze po prostu
potrzebowalam czasu.
A teraz... im bardziej Go poznaje, tym bardziej sie w Nim zakochuje. Dopiero
teraz zaczyna sie u mnie ten stan "fruwania". I to jest piekne... Jakos nie
przeszkadzaja mi Jego wady i wogole. Troche to dziwne, bo wlasnie, tak jka
piszesz, u wiekszosci osob jest zupelnie odwrotnie - najpierw jest ten taki
wzniosly stan, a potem przychodzi otrzezwienie...
A u mnie nie. Najpierw musialam Go glebiej poznac...
Pozdrawiam
izyda
|