Data: 2011-02-14 08:27:18
Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na Walentynki
Od: Aicha <b...@t...ja>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2011-02-14 09:16, Panslavista pisze:
> "Aicha"<b...@t...ja> wrote in message
> news:ijao6o$90v$1@news.onet.pl...
>> W dniu 2011-02-14 04:13, cbnet pisze:
>>
>>> Co powiedzieć wreszcie o matce, która walczy z drugim
>>> rodzicem dzieci, aby zatruć i wymazać jego imię z ich
>>> serduszek?
>>
>> Co powiedzieć o ojcu, który wezwany listownie do odwiedzin córki po
>> operacji zjawia się w szpitalu po 4 latach braku kontaktu, przynosi w
>> prezencie misia, po czym milknie na kolejne 3 lata? W międzyczasie
>> rezygnując z pracy (miesiąc po wizycie), otrzymywania zasiłku i
>> jakichkolwiek innych legalnych źródeł utrzymania? Po czym przychodzi nagle
>> ni stąd ni zowąd przed świętami z prezentem, bo kurator zaczął się
>> interesować, dlaczego dalej nie płaci, skoro ma od roku wyrok w zawiasach
>> za uchylanie się?
>>
>> Czy matka musi coś mówić dzieciom? Czy może wystarczy przegląd dokumentów
>> u komornika? Z samych odsetek mogłaby zrobić remont łazienki.
>> Ale nie każdy potrafi wznieść się ponad schemat: "skoro nie mam dziecka,
>> to nie dam _Tobie_ kasy". Czy on sobie zdaje sprawę, jaką szkodę wyrządza
>> psychice dziecka, robiąc dla swoich potrzeb nagłe deus ex machina dwa razy
>> w dekadzie?
... i jeszcze mówiąc w czasie ostatniej wizyty, ze zaprosili (z nową
żoną, na której jest rzekomo utrzymaniu), na święta cztery lata
starszego syna, którego przez całe życie traktował z jeszcze większą
atencją (zero kontaktu, ani kasy, ani prezentów). Czy to miało za
zadanie mnie wkurzyć, upokorzyć córkę, czy może dać do zrozumienia, ze
za kilka lat też dostąpi tego "zaszczytu"?
--
Pozdrawiam - Aicha
http://wroclawdailyphoto.blogspot.com/
Jak nie pisać po angielsku
|