Data: 2011-02-15 12:55:41
Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na Walentynki
Od: vonBraun <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
medea wrote:
> W dniu 2011-02-14 22:03, vonBraun pisze:
>
>> medea wrote:
>>
>>> W dniu 2011-02-14 17:08, vonBraun pisze:
>>>
>>>> Skąd wiesz? Ludzie się zmieniają. Parę lat "walki" pomiędzy
>>>> rodzicami, spirali awantur, moze w końcu wyzwisk i bicia - przecież
>>>> zabierał się juz na powaznie za picie i mielibyśmy równie "złego"
>>>> ojca, co więcej znalazłby "sprytniejszą" panienką, która widząc jak
>>>> jest w stanie zabezpieczyć rodzinę, NA PEWNO by go dobrze
>>>> zrozumiała... broniła przed "Złą zoną"...
>>>>
>>>> Żona zaczęłaby pisać na pl.sci.psychologia o mężu alko..tym... coś
>>>> tam, co pił i bił, nie znał swojego dziecka.
>>>>
>>>> A jego nowa panienka zachęcałaby do olania sprawy rodząc masowo
>>>> dzieci do których nie broniłaby mu dostępu, wabiła czym tam może?
>>>>
>>>> Nie sądzę, że bardzo przegiąłem w "kwalifikacji czynu". Tylko trochę.
>>>
>>>
>>>
>>> No ok, niech będzie.
>>> Tylko powiedz mi, dlaczego niektórym facetom trzeba czasami
>>> uświadamiać te najprostsze rzeczy (jak te, które uświadomiłeś swojemu
>>> przyjacielowi). A co, jeśli kobieta sobie nie poradzi z
>>> uświadomieniem takiemu tych spraw, a nie znajdzie się w pobliżu
>>> przyjaciel z autorytetem, który by za nią to zrobił? Wtedy moralna
>>> odpowiedzialność spada w całości na kobietę? To troszkę
>>> niesprawiedliwe, nie sądzisz?
>>>
>>> Ewa
>>
>> Odruchową reakcją na sytuację w której zona nie sprawdza się wtedy gdy
>> potrzebne jest jej wsparcie jest pójście w konflikt. Uzyskał przez to
>> blokade "normalnego" zycia z żoną i odpychanie go od dziecka.
>> Rady są proste ale wymagały wyjścia "ponad" tymczasowe emocje i
>> poczucie REALNEJ IMHO krzywdy. Nie każdy potrafiłby w TEJ SYTUACJI
>> wznieść się ponad to.
>> Gdybym miał to oceniać w kategoriiach sprawiedliwości "wymienił" bym
>> mu żonę.
>
>
> Hm, a mnie się wydaje, że oni oboje nie byli dostatecznie dojrzali i
> oboje potrzebowali wsparcia (dziecko było małe, więc sprawa pełnej
> rodziny świeża dla obu stron). Wsparcie uzyskał akurat Twój przyjaciel
> od Ciebie, chociażby poprzez uświadomienie mu sytuacji. Załóżmy jednak,
> że to kobieta (a nie mężczyzna) dostałaby równorzędną pomoc, np. miałaby
> przyjaciółkę psycholożkę, która udzieliłaby jej wskazówek, co powinna
> robić, żeby wpłynąć pozytywnie na zachowanie męża. Czy w takiej sytuacji
> też pisałabyś o obecnym szczęściu tych dwojga w cudzysłowie?
>
> Ewa
>
Ponieważ kompletnie nie rozumiem o co ci chodzi, chyba powinnaś
przeczytać to co napisałaś jeszcze raz i głęboko zastanowić się skąd Ci
się to wzięło i czy nie "stąd"...
A odpowiedź na to co jest w wersji "tekstowej" brzmi: wynik zależałby od
tego na ile psycholożka pokonała swoje ograniczenia w motywacji do
przerabiania chłopaków na chipsy i czy będę dostatecznie sprytny jeśli nie.
pozdrawiam
vonBraun
|