Data: 2011-02-15 14:17:21
Temat: Re: Ojcom marnotrawnym na Walentynki
Od: vonBraun <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
medea wrote:
> W dniu 2011-02-15 13:55, vonBraun pisze:
>
>>
>> Ponieważ kompletnie nie rozumiem o co ci chodzi, chyba powinnaś
>> przeczytać to co napisałaś jeszcze raz i głęboko zastanowić się skąd
>> Ci się to wzięło i czy nie "stąd"...
>
>
> Hm... Kiedy w pierwszym poście opisałeś historię Twojego przyjaciela,
> napisałeś (mam wrażenie, że bez wątpliwości), że są obecnie szczęśliwym
> małżeństwem. W następnych postach zacząłeś ujmować szczęśliwe małżeństwo
> w cudzysłowie - odebrałam to jako zmianę stanowiska. I tego nie
> rozumiem. Czy fakt, że to mężczyzna zadziałał, coś zmienia? Nawet jeśli
> założymy, że kobieta nie dążyła w sposób świadomy do korzystnych zmian,
> tylko jej zachowanie zostało zmodyfikowane niejako poza jej
> świadomością. O to chodzi?
>
>>
>> A odpowiedź na to co jest w wersji "tekstowej" brzmi: wynik zależałby
>> od tego na ile psycholożka pokonała swoje ograniczenia w motywacji do
>> przerabiania chłopaków na chipsy i czy będę dostatecznie sprytny jeśli
>> nie.
>>
>
> Ha ha ha (tubalnym głosem). Napisałam "pomoc równorzędną", bo założyłam,
> że Twoja pomoc nie była nastawiona na robienie z kogoś chipsów.
> Wstawiłam "psycholożkę", żeby relacja była podobna.
> Nie wiem, czy czasem nie jesteś bardziej uprzedzony do kobiet, niż ja do
> mężczyzn. ;)
>
> Pozdrawiam
> Ewa
>
Z mojej strony EOT
vB
|