Data: 2000-02-18 00:07:29
Temat: Re: PRACA-KAJDANY czy SPELNIENIE
Od: n...@p...ninka.net
Pokaż wszystkie nagłówki
"Asmira" <a...@p...onet.pl> writes:
> Widzisz, kiedyś zdarzyło się koleżance w czasie przerwy sniadaniowej
> przegladać ogłoszenia z ofertami pracy. Jeszcze tego samego dnia dostała
> wymówienie (z uzasadnieniem niskiej wydajności)
No troche za ostentacyjnie.. moim zdaniem. Znacyz nie pochwalam
bynajmniej ze za to sie wywala z pracy.. ale czytanie gazet zawsze sie
nmile kojarzy i prawie kazdego wkurza. Mozna z ta gazeta pojsc gdzie
indziej.
A tak w ogole wymowienie (ze strony pracodawcy) o ile sie mialo umowe
stala nie jest takie zle. Jak pracujesz wystarczajaco dlugo to masz 3
miesiace podczas ktorych ci pracodawca MUSI wyplacac pensje, albo w
najgorszym razie masz cos kolo 21 dni, za ktore tez ci musi zaplacic.
Jak nie, udajesz sie do sadu pracy a oni sa bardzo predcy i skuteczni
nad wyraz.
(o ile sprawa jest jasna).
> Tu nie chodzi o narzekanie - bo doskonale zdaję sobie sprawę, ze w takiej
> sytuacji byłam ni tylko ja, ale tysiące innych ludzi.
> Jak mieszkałam w Słupsku, to na rozmowy kwalifikacyjne w sprawie każdej
> pracy przychodziło kilkanaście - kilkadziesiąt osób. I kazdy tę pracę chciał
> mieć, mimo, że była za minimalną pensję i na fatalnych warunkach.
No coz, nie da sie ukryc ze Polska krajem specjalnie bogatym nie jest
i na prowincji ludzie cienko przeda.
ja w kazdym razie sie przenioslam z Lublina do Wawy. Pierwsza prace
dostalam z ogloszenia w Internecie :)
A nastepne juz za pomoca kontaktow ktore nawiazalam w tej pierwszej.
Nie da sie ukryc ze to nadal najlepsza metoda...
Ale i ja mialam okres cieniutki, a jakze.
Mieszkalam na przyklad na przyczepke jako siodma osoba w mieszkaniu
"przechodnim" skladajacych sie dwoch pokoi...
(a i tak bylam szczesliwa ze nie pod mostem).
> Jemu się to opłaca, a firma działa juz ładnych parę lat i nie widac by
> szybko padła. Po prostu brak mu skuteczniejszej konkurencji. W takich
> miastach jak właśnie Słupsk dokładnie widać, że ludzie nie mają pieniędzy.
> Bo wielu znajomych ma ciekawe pomysły na biznes, albo na zrobienie czegośco
> już jest, ale znacznie lepiej. Barierą jest brak tej pierwszej sumy
> potrzbnej na rozkręcenie przesiewizięcia.
No coz, to sie zgadza. Albo sie da lapowe w banku, albo sie ma
znajomosci albo bogatych rodzicow albo cos pod zastaw.
> Piszę to by zobrazować sytuację bardzo duzej grupy ludzi. O siebie sie nie
> martwię, bo juz widzę przeskakujace zera na swoim koncie. Powtrzam - to nie
> problem dla wysokospecjalizowanych osób, fachowców w swojej branży. A
> problem raczej małomiasteczkowy, ludzi średniego szczebla, którzy egzystują
> gdzieś tam a ich mozliwości nie są wykorzystywane w taki sposób jak powinny.
> I taka właśnie sytuacja moim zdaniem sprawia, ze praca postrzegana jest
> jako zło konieczne.
A ja sie tylko zastanawiam czy rozwiazanie tego problemu faktycznie
lezy w dzialaniach zbiorczych...
--
Nina (Mazur) Miller
n...@p...ninka.net
http://pierdol.ninka.net/~ninka/
http://supersonic.plukwa.net/~ninka/
|