Data: 2010-02-21 14:22:11
Temat: Re: Pere?ka.
Od: " Iwon(K)a" <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Chiron <e...@o...eu> napisał(a):
> Użytkownik " Iwon(K)a" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:hlrd60$6r8$1@inews.gazeta.pl...
> > Chiron <e...@o...eu> napisał(a):
> >
> >
> >> Problemem jest sztuczne życie, jakie sobie stworzyliśmy w miastach.
> >> Starzy
> >> ludzie- najlepiej do domów zapomnienia, chory- do szpitala, konający- do
> >> hospicjum. Dziecko tak wychowane nie potrafi sobie poradzić jako
dorosły
> >> z
> >> realnością śmierci i cierpienia. Jeszcze na wielu wsiach jest to
> >> normalniejsze: w wielopokoleniowej rodzinie nie tylko ktoś się co i rusz
> >> dobija na ten świat, ale także z niego odchodzi, cierpi, choruje w
domu.
> >> I
> >> wśród tego wychowuje się zdrowszy emocjonalnie człowiek.
> >
> > bardzo falszywe i nieprawdziwe podejscie do zycia. Szpital, hospicjum,
> > dom
> > starcow to nie sa domy zapomnienia z definicji. W domu o osobie
cierpiacej
> > zapomiec tez mozna, nie ulzyc jej cierpieniu, i zatrzasac drzwi do jej
> > pokoju. Dom moze tez sie stac, i czesto sie staje, miejscem zapomnienia.
> > Dzieci trzeba uczyc zyczliwosci do drugiego czlowieka, a zyczliwosc ta
> > osiagna bez wzgledu na to gdzie cierpienie sie zaprezentuje. Podejscie do
> > cierpienia jest wazne, a nie miejsce jego istnienia.
> > W domu dziecko mozna nauczyc calkowitej obojetnosci, kiedy do starszego
> > czlonka rodziny sie obojetnie podchodzi. Niech sobie dziadek tam skuczy
na
> > lozku. Kwestia podejscia a nie miejsce przebywania.
> > W hospicjum dzieck moze zobaczyc, ze dziadek ma lozko przeciwodlezynowe,
> > nie
> > wyje z bolu bo we wlewie dozylnym ma podawane leki przeciwbolowe, jak
> > przychodzi do niego pielegniarka, ksiadz itp i ma opieke 24/7.
> > Nie wiem czy masz dzieci, wydaje mi sie, ze nie- dziecko uczy sie
> > zyczliwosci, empatii w ciagu zycia bez wzgledu na to gdzie sie mu
> > prezentuje
> > cierpienie, szacunek. Zycie bez chorego dziadka za sciana nie pozbawi go
> > ludzkich uczuc. Wychowanie sie liczy. W koncu dzieci zolnierze (afryka)
> > uczone sa bezlitosci w swoim domu, za sciana. Zdrowo emocjonlanie
czlowiek
> > wychowuje sie w zdrowo "emocjonlanie domu" a dom nie oznacza czterech
> > scian
> > zoknami i dachem. "Dom" ten stanowii podjecie rodzica do drugiego
> > czlowieka
> > bez wgledu na to, gdzie ten drugi czlowiek przebywa.
> >
> > i.
>
> Iwon(K)o- napisałaś- a może nie... Napiszę o swoich refleksjach po
> przeczytaniu tego, co napisałaś: otóż pierwsza myśl moja była taka: co ta
> dziewczyna chce ukryć? Co zakłamać za tymi erystycznymi ozdobnikami? Co
tam
> chowasz, Iwon(K)o!?
(sorry za poprzedni post, serwer musial zglupiec i wyslal na ten post
odpowiedz na inny)
?? mysle, ze za duzo sie dopatrujesz. W sumie to nie wiem o co Ci chodzi i
co sugerujesz. Wolalabym, zeby sie trzymal dyskusji a nie swoich domyslow.
> To moje pierwsze myśli. Owszem- zgadzam się, że można kogoś schować w
> pokoju, niech sobie tam cierpi i nie przeszkadza reszcie. Można też oddać
> kogoś bliskiego do hospicjum (ale ja pisałem w swoim poście o domach
> starców!)- i tam się nim opiekować, czego Ty nie zaznaczyłaś.
nie pisalam rowniez o szpitalach. Czy to tez cos zmienia?
>A jest to- aby
> Twoje wnioski były prawdziwe- warunek niezbędny. OK- nie znam się na
opiece,
> musi osoba mi bliska leżeć z tego powodu w hospicjum, są takie (ale bardzo
> rzadkie) sytuacje-
>
tylko_warunkiem_koniecznym_jest_jak_najczęstsze_dawa
nie_cierpiącej_osobie_sie
bi
> e_samego.
dokladnie.
> W praktyce- dla zwykłej wygody- zamiast spędzać wiele godzin w hospicjum,
> lepiej taką osobą opiekować się w domu. Tak samo w domu, oczywiście-
należy
> się opiekować, ale na ogół jest to łatwiejsze. Nie ma powodu oddawania
> bliskiej osoby do domu starców. Jeśli osoba jest niesprawna- i ma leżeć,
to
> można za nieduże pieniądze wypożyczyć materac antyodleżynowy, łóżko, i
> zapłacić pielęgniarce za opiekę domową- co w dużym stopniu póki co pokrywa
> ZUS. Nigdy bliskiej osobie- nawet najbardziej fachowa opieka (spokojnie-
tej
> w Polsce nie uświadczysz) nie zastąpi codziennej dawki lekarstwa- jakim
jest
> miłość najbliższych.
milosc to jak sam pisales jak naczestsze dawanie siebie. Samo przebywanie w
domu nie zapewni z definicji tego zalozenia. Tyle chce powiedziec.
> Jeśli chodzi o dzieci- dzięki Bogu- mam 2 synów, dość już odchowanych (25
i
> 21 lat- kończą w tym roku). A wiem, co piszę- bo u siebie dla mamusi
> organizowałem domowe hospicjum.
super.( i ile dzieci wtedy mialy lat?)
> Jeśli masz świadomość, Iwon(K)o, że odchodzisz. Pytam: czy wolisz w
> sterylnych warunkach, ze świadomością, że Twoje dzieci regularnie opłacają
> Ci drogich specjalistów, no ale muszą na to zarobić, więc kiedy mają Cię
> odwiedzać? Czy może woleć bedziesz po prostu wśród swoich bliskich, mając
> ich wokół siebie?
napisze jak bede odchodzic. Teorytyzowac nie zamierzam.
Na razie, 21 dzien lutego 2010) jestem za szpitalem, hospicjum, i domem
starcow. Tam jest profesjonalna opieka, a otrzymywanie milosci od bliskich
nie odbywa sie tylko w domu.
i.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|