Data: 2002-06-30 20:51:44
Temat: Re: Pieniądze od rodziców było: Do czego przydaje się teściowa?
Od: "AnieszkaP" <g...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Nixe" <n...@i...pl> wrote in message
news:afmuk7$23$1@korweta.task.gda.pl...
> AnieszkaP tak oto pisze:
>
> > Użytkownik "Nixe" <n...@i...pl> napisał
>
> >>> A co to za wstyd przyjąć pomoc od najbliższej rodziny? Zakładam
> >>> cały czas, że nie jest to pomoc wyżebrana, wymuszona, tylko z własnej
> inicjatywy
> >>> rodziców.
>
> > Dla mnie to tez bylby wstyd, gdybym musiala poprosic mojego ojca o
> > pomoc finansowa. Tez czulabym sie ponizona........
>
> Agnieszko, czy przeczytałaś dokładnie co napisałam w swoim poście?
Oczywiscie ze przeczytalam:))
A
> mianowicie to: "Zakładam cały czas, że nie jest to pomoc wyżebrana,
> wymuszona, tylko z własnej inicjatywy rodziców". A Ty piszesz, że byłoby
Ci
> wstyd, gdybyś musiała PROSIĆ o pomoc.
Ale ja Maju napisalam o mojej sytuacji ze mi by bylo wstyd, chociaz
wolalabym abym tak nie musiala sie czuc- chyba niezle namieszalam, albo Ty
zle przeczytalas.
Nigdzie nawet nie napomknęłam o
> proszeniu, a jedynie o inicjatywie rodziców.
Ale ja nie komentowalam Twojej wypowiedzi!!
> Swoją drogą i tak nie rozumiem tego Waszego uczucia wstydu, gdy ma się
kogoś
> najbliższego poprosić o pomoc, bo się jest w potrzebie, ale ostatecznie
nie
> wszystko na tym świecie muszę rozumieć.
Maju ja tylko napisalam o mojej sytuacji rodzinnej i moich odczuciach; maja
na nie wplyw moje stosunki z ojcem ktore sa ze tak powiem troche
skomplikowane. On i jego zona uwazaja ze mi sie od nich nic nie nalezy- ze
na wszystko powinnam zapracowac sama (tzn z mezem), dlatego znajac ich
poglady wstydzilabym sie prosic, pieniedzy bym tez nie przyjela (kiedys
jedyny raz zona mojego ojca kupila mi kubek tak bez okazji a potem cale
miasto o tym wiedzialo jaka ona nie jest wspanialomyslna i mnie obdarowuje)-
tak po prostu jest w mojej rodzinie, nie skarze sie z tego powodu, jakos
zawsze sobie radzilam, chociaz czasami bylo mi przykro ze moi znajomi moga
byc bardziej beztroscy, ze ich rodzice funduja im fajne wakacje, kursy
jezykowe a ja musialam miec odlozone pieniadze na mieszkanie, gaz, prad,
jedzenie a potem przyjemnosci. Natomiast ja jezeli bym tylko mogla pomoc
mojemu dziecku to na pewno bym to zrobila, wiedzac oczywiscie ze to dziecko
przeznaczy te pieniadze na jakis konkretny cel a nie np papierosy czy
narkotyki.
>
> > Od poczatku studiow sama sie utrzymywalam i nie bralam od niego ani
> zlotowki, ale
> > wolalabym sie tak nie czuc, wolalabym miec ten komfort psychiczny, ze
> > gdybym faktycznie potrzebowala pomocy to moglabym sie do niego
> > zwrocic o pomoc bez poczucia ponizenia i wstydu
>
> Piszesz o czymś_zupełnie_innym, niż ja.
Dlatego podpielam sie pod post Molnarki a nie Twoj:))
>
> > Prawde mowiac zawsze troche zazdroscilam
> > tym osoba, ktore mialy ten komfort ze ich rodzice poczuwali sie do
> > finansowania chociazby ich studiow czy nawet drobnych przyjemnosci,
> > ze nie musialy tak skrupulatnie przeliczac wydatkow.
>
> A ja właśnie takie rodziny miałam na myśli!
Wiem Maju umiem czytac;))
Czy ja mam się wstydzić tego, że
> rodzice dają nam okazjonalnie drobne kwoty pieniężne, bo taki mają kaprys?
> Czy to oznacza, że żeruję na nich, że nie posiadam własnej godności, że
nie
> potrafię na siebie zapracować?? Bo do tego sprowadzają sie zarzuty
niektórych
> dyskutantów.
O rany- jasne ze nie!!!!! czy ja cos takiego napisalam?????
Agnieszka
|