Strona główna Grupy pl.rec.kuchnia Piernik świąteczny dojrzewający

Grupy

Szukaj w grupach

 

Piernik świąteczny dojrzewający

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 133


« poprzedni wątek następny wątek »

31. Data: 2016-11-23 16:37:41

Temat: Re: Piernik świąteczny dojrzewający
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl> szukaj wiadomości tego autora

Pani Ewa napisała:

>>> Od późnego Gomułki jednym z moich podstawowych obowiązków domowych w
>>> rodzinnym domu była gdzieś pod koniec października podróż do Brzeska.
>>> Tam, albo u znajomego słodowego albo u :Krakowianek: kupowałem świeżutki
>>> porter okocimski. Miał on dwojakie zastosowanie - do piernika (zawsze
>>> zagniatany sporo przed Świętem Zmarłych i do porteróweczki (niezbędnej
>>> na wigilijnym stole (do karpika w szarym sosie też) :) Resztą (porteru)
>>> zajmował się Ojciec, mnie nie za bardzo podchodził (wolałem Okocim pełny
>>> jasny albo Stawski Beer.)
>> Czy sprzeczność jaką widzę między "pod koniec października" i "sporo
>> przed Świętem Zmarłych" jest rzeczywista, czy tylko pozorna, bo piernik
>> wyrabiany był w nieznanej mi wieloetapowej technologii, w której proces
>> zagniatania i zalewania porterem były procesami odrębnymi i rozdzielonymi
>> w czasie?
>
> Zależy, ile to jest "sporo" wg logiki rozmytej.

Pozostaje to w ścisłym związku ze znaczeniem słowa "koniec" (w tej samej
logice).

Jarek

--
-- Pane Havranek, konec vam vyčnívá.
-- To není konec, je to všechno.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


32. Data: 2016-11-23 16:58:39

Temat: Re: Piernik świąteczny dojrzewający
Od: stefan <s...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2016-11-23 o 14:38, Jarosław Sokołowski pisze:
> Pan stefan napisał:
>
>> Od późnego Gomułki jednym z moich podstawowych obowiązków domowych w
>> rodzinnym domu była gdzieś pod koniec października podróż do Brzeska.
>> Tam, albo u znajomego słodowego albo u :Krakowianek: kupowałem świeżutki
>> porter okocimski. Miał on dwojakie zastosowanie - do piernika (zawsze
>> zagniatany sporo przed Świętem Zmarłych i do porteróweczki (niezbędnej
>> na wigilijnym stole (do karpika w szarym sosie też) :) Resztą (porteru)
>> zajmował się Ojciec, mnie nie za bardzo podchodził (wolałem Okocim pełny
>> jasny albo Stawski Beer.)
>
> Czy sprzeczność jaką widzę między "pod koniec października" i "sporo
> przed Świętem Zmarłych" jest rzeczywista, czy tylko pozorna, bo piernik
> wyrabiany był w nieznanej mi wieloetapowej technologii, w której proces
> zagniatania i zalewania porterem były procesami odrębnymi i rozdzielonymi
> w czasie?
>
O ile pamiętam, najpierw było ciasto zagniatane w twarda kluchę a po
kilku? dniach, tygodniu? dodawany porter i takie rozrzedzone w
kamionkowej fasce leżało sobie gdzieś do Andrzejek. Wtedy było pieczone
i odpoczywało. Miękło i tuż przed Swiętami było przekładane i lukrowane.
Ech, zjadłoby się taki kawałek ale cóż...
pozdr
Stefan

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


33. Data: 2016-11-23 17:25:40

Temat: Re: Piernik świąteczny dojrzewający
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl> szukaj wiadomości tego autora

Pan stefan napisał:

>>> Od późnego Gomułki jednym z moich podstawowych obowiązków domowych w
>>> rodzinnym domu była gdzieś pod koniec października podróż do Brzeska.
>>> Tam, albo u znajomego słodowego albo u :Krakowianek: kupowałem świeżutki
>>> porter okocimski. Miał on dwojakie zastosowanie - do piernika (zawsze
>>> zagniatany sporo przed Świętem Zmarłych i do porteróweczki (niezbędnej
>>> na wigilijnym stole (do karpika w szarym sosie też) :) Resztą (porteru)
>>> zajmował się Ojciec, mnie nie za bardzo podchodził (wolałem Okocim pełny
>>> jasny albo Stawski Beer.)
>>
>> Czy sprzeczność jaką widzę między "pod koniec października" i "sporo
>> przed Świętem Zmarłych" jest rzeczywista, czy tylko pozorna, bo piernik
>> wyrabiany był w nieznanej mi wieloetapowej technologii, w której proces
>> zagniatania i zalewania porterem były procesami odrębnymi i rozdzielonymi
>> w czasie?
>
> O ile pamiętam, najpierw było ciasto zagniatane w twarda kluchę a po
> kilku? dniach, tygodniu? dodawany porter i takie rozrzedzone w
> kamionkowej fasce leżało sobie gdzieś do Andrzejek. Wtedy było pieczone
> i odpoczywało. Miękło i tuż przed Swiętami było przekładane i lukrowane.
> Ech, zjadłoby się taki kawałek ale cóż...

Ba, ale jak zagniatane? Uniwersalny przepis na ciasto jest taki, że
trzeba wziąć suche i mokre, zmieszać razem i zagniatać. Suche wiadomo,
że mąka. Z mokrych zaś w pierniku uznaję jeno piwo i miód. Tłuszcz
jeszcze może, o ile pozwolimy mu (biorąc logikę rozbełtaną) załapać
się na "mokre". Czy bez porteru da się ugnieść kluchę, niechby nawet,
że twardą? Nie wiem. Ale też mnie ochota naszła. To może i ja za piernik
jaki się zabiorę w tym roku? Będzie okazja by sprawdzić, co się da,
czego nie.

--
Jarek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


34. Data: 2016-11-23 17:51:28

Temat: Re: Piernik świąteczny dojrzewający
Od: Qrczak <q...@q...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia 2016-11-23 12:27, obywatel FEniks uprzejmie donosi:
> W dniu 22.11.2016 o 21:35, Jarosław Sokołowski pisze:
>> Qrczak pisze:
>>
>>>>> Ciasta przygotowanego wg początkowego przepisu nie odważyłabym
>>>>> się od razu wałkować i wycinać z niego cokolwiek, konsystencją
>>>>> bowiem przypomina moją brejkę chlebową.
>>>> No ale nie mów, że czekasz 4 tygodnie. Mojemu ciastu wystarczy
>>>> noc w lodówce i już się daje wałkować.
>>>>
>>>> Zastanawia mnie idea "dojrzewania" surowego ciasta piernikowego,
>>>> chociaż o dojrzewających piernikach słyszałam od lat.
>>> Doktoratu z pierniczenia nie robiłam, ale IMO to jak z winem,
>>> serem i kobietami - im starsze tym lepsze.
>> Nie wiem czy ktoś jest zainteresowany Moją Opinią. Ale wszystkie
>> te rzeczy potwierdzić mogę.
>
> Idąc tym tropem można chyba wnioskować, że "stary piernik" to komplement.

O ile zębów nie wybija.

Q
--
Niektórzy zarzucają mi bycie szowinistą, a ja zawsze w takiej sytuacji
powtarzam, że to nieprawda, bo szowiniści to tacy goście, którzy
uważają, że kobieta powinna siedzieć w kuchni.
Ja natomiast uważam, że w kuchni też może coś popsuć.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


35. Data: 2016-11-23 18:08:41

Temat: Re: Piernik świąteczny dojrzewający
Od: stefan <s...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

W dniu 2016-11-23 o 17:25, Jarosław Sokołowski pisze:
> Pan stefan napisał:
>
>>>> Od późnego Gomułki jednym z moich podstawowych obowiązków domowych w
>>>> rodzinnym domu była gdzieś pod koniec października podróż do Brzeska.
>>>> Tam, albo u znajomego słodowego albo u :Krakowianek: kupowałem świeżutki
>>>> porter okocimski. Miał on dwojakie zastosowanie - do piernika (zawsze
>>>> zagniatany sporo przed Świętem Zmarłych i do porteróweczki (niezbędnej
>>>> na wigilijnym stole (do karpika w szarym sosie też) :) Resztą (porteru)
>>>> zajmował się Ojciec, mnie nie za bardzo podchodził (wolałem Okocim pełny
>>>> jasny albo Stawski Beer.)
>>>
>>> Czy sprzeczność jaką widzę między "pod koniec października" i "sporo
>>> przed Świętem Zmarłych" jest rzeczywista, czy tylko pozorna, bo piernik
>>> wyrabiany był w nieznanej mi wieloetapowej technologii, w której proces
>>> zagniatania i zalewania porterem były procesami odrębnymi i rozdzielonymi
>>> w czasie?
>>
>> O ile pamiętam, najpierw było ciasto zagniatane w twarda kluchę a po
>> kilku? dniach, tygodniu? dodawany porter i takie rozrzedzone w
>> kamionkowej fasce leżało sobie gdzieś do Andrzejek. Wtedy było pieczone
>> i odpoczywało. Miękło i tuż przed Swiętami było przekładane i lukrowane.
>> Ech, zjadłoby się taki kawałek ale cóż...
>
> Ba, ale jak zagniatane? Uniwersalny przepis na ciasto jest taki, że
> trzeba wziąć suche i mokre, zmieszać razem i zagniatać. Suche wiadomo,
> że mąka. Z mokrych zaś w pierniku uznaję jeno piwo i miód. Tłuszcz
> jeszcze może, o ile pozwolimy mu (biorąc logikę rozbełtaną) załapać
> się na "mokre". Czy bez porteru da się ugnieść kluchę, niechby nawet,
> że twardą? Nie wiem. Ale też mnie ochota naszła. To może i ja za piernik
> jaki się zabiorę w tym roku? Będzie okazja by sprawdzić, co się da,
> czego nie.
>
Mokrości jest dość - jaja, roztopiony smalec,cukier, miód - bez problemu
mozna zagnieść. Przypominam, że to czasy przedmikserowo-planetarne, do
rozbełtania była tzw rogalka, sprężyna makutra i pała do ucierania :)
pozdr
Stefan

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


36. Data: 2016-11-23 18:27:04

Temat: Re: Piernik świąteczny dojrzewający
Od: Qrczak <q...@q...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia 2016-11-23 12:35, obywatel Jarosław Sokołowski uprzejmie donosi:
> Pani Ewa napisała:
>
>>> Ale czy to przepis jest najważniejszy? Szczególnie gdy o święta idzie.
>>
>> Pewnie nie, zwłaszcza że - jak już zdążyłam się zorientować - one
>> wszystkie do siebie podobne.
>
> No więc właśnie, podobne. Przepisy na chleb też niby podobne, wszędzie
> mąka, woda, drożdże. Dla mnie od zawsze jednym z podstawowych wyróżników
> bycia piernikiem było użycie piwa. Ciemnego piwa, porteru. Bez tego nijak
> piernika upiec. A tu widzę w przepisach jakieś mleko. Błe.

Ciekawe... bo ja, o ile mnie pamięć nie myli, i na piwie, raz na pewno,
robiłam. Ale jakoś ten przepis na mleku (błe) się zachował w formie
zapisanej i podręcznie łatwo dostępnej (czyt. w kuchennym kajeciku), a
wytwory jeszcze nikogo nie zabiły, to takie robię.
Źle bałdzo.

Q
--
Niektórzy zarzucają mi bycie szowinistą, a ja zawsze w takiej sytuacji
powtarzam, że to nieprawda, bo szowiniści to tacy goście, którzy
uważają, że kobieta powinna siedzieć w kuchni.
Ja natomiast uważam, że w kuchni też może coś popsuć.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


37. Data: 2016-11-23 18:50:27

Temat: Re: Piernik świąteczny dojrzewający
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl> wrote:

> Używanie w kuchni różnych płynów, byle tylko nie wody, to wielowiekowa
> tradycja. Kiedyś robiono to w trosce o życie i zdrowie -- woda była
> po prostu niebezpieczna. Tam gdzie mieszkali ludzie, czystej wody nie
> było.

Coż za stek bzdur! Sam to wymyśliłeś ? Wot domorosła tfurczość nadwornego
poety prk.

Owe "różne płyny" brały się z produkcji mleka i sera oraz puwa,
wykorzystywano je z oszczędności - żeby się nie zmarnowała maślanka,
serwatka, podkwaśniałe piwo niezdatne już do przechowania czy piwny osad z
dna piwowarskich kadzi. Z maślanki, serwatki i podkwaśniałego piwa
gotowano polewkę, a piwny osad służył do wypieku cidziennych placków
zastępujących chleb, potem pierników itp cukierniczych wyrobów, gdyż
zawierał mnóstwo cennego białka, w tym piwne drożdże grubą warstwą osiadłe
na dnie.
Odnośnie "niebezpiecznej wody" - oto następna bezedura nad bezedurami. Tam,
gdzie mieszkali ludzie, czysta woda być MUSIAŁA, bo to był podstawowy
warunek do założenia osady w danym miejscu. To DZIŚ brak czystej wody dla
miast.
Masz ludzi sprzed wieków za głupków równych sobie :-))



--
XL

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


38. Data: 2016-11-23 18:52:50

Temat: Re: Piernik świąteczny dojrzewający
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Ikselka <i...@g...pl> wrote:
> Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl> wrote:
>
>> Używanie w kuchni różnych płynów, byle tylko nie wody, to wielowiekowa
>> tradycja. Kiedyś robiono to w trosce o życie i zdrowie -- woda była
>> po prostu niebezpieczna. Tam gdzie mieszkali ludzie, czystej wody nie
>> było.
>
> Coż za stek bzdur! Sam to wymyśliłeś ? Wot domorosła tfurczość nadwornego
> poety prk.
>
> Owe "różne płyny" brały się z produkcji mleka i sera oraz puwa,
> wykorzystywano je z oszczędności - żeby się nie zmarnowała maślanka,
> serwatka, podkwaśniałe piwo niezdatne już do przechowania czy piwny osad z
> dna piwowarskich kadzi. Z maślanki, serwatki i podkwaśniałego piwa
> gotowano polewkę, a piwny osad służył do wypieku cidziennych placków
> zastępujących chleb, potem pierników itp cukierniczych wyrobów, gdyż
> zawierał mnóstwo cennego białka, w tym piwne drożdże grubą warstwą osiadłe
> na dnie.
> Odnośnie "niebezpiecznej wody" - oto następna bezedura nad bezedurami. Tam,
> gdzie mieszkali ludzie, czysta woda być MUSIAŁA, bo to był podstawowy
> warunek do założenia osady w danym miejscu. To DZIŚ brak czystej wody dla
> miast.
> Masz ludzi sprzed wieków za głupków równych sobie :-))

Errata: piwa, codziennych.

--
XL

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


39. Data: 2016-11-23 18:54:52

Temat: Re: Piernik świąteczny dojrzewający
Od: Ikselka <i...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

stefan <s...@w...pl> wrote:
> W dniu 2016-11-23 o 17:25, Jarosław Sokołowski pisze:
>> Pan stefan napisał:
>>
>>>>> Od późnego Gomułki jednym z moich podstawowych obowiązków domowych w
>>>>> rodzinnym domu była gdzieś pod koniec października podróż do Brzeska.
>>>>> Tam, albo u znajomego słodowego albo u :Krakowianek: kupowałem świeżutki
>>>>> porter okocimski. Miał on dwojakie zastosowanie - do piernika (zawsze
>>>>> zagniatany sporo przed Świętem Zmarłych i do porteróweczki (niezbędnej
>>>>> na wigilijnym stole (do karpika w szarym sosie też) :) Resztą (porteru)
>>>>> zajmował się Ojciec, mnie nie za bardzo podchodził (wolałem Okocim pełny
>>>>> jasny albo Stawski Beer.)
>>>>
>>>> Czy sprzeczność jaką widzę między "pod koniec października" i "sporo
>>>> przed Świętem Zmarłych" jest rzeczywista, czy tylko pozorna, bo piernik
>>>> wyrabiany był w nieznanej mi wieloetapowej technologii, w której proces
>>>> zagniatania i zalewania porterem były procesami odrębnymi i rozdzielonymi
>>>> w czasie?
>>>
>>> O ile pamiętam, najpierw było ciasto zagniatane w twarda kluchę a po
>>> kilku? dniach, tygodniu? dodawany porter i takie rozrzedzone w
>>> kamionkowej fasce leżało sobie gdzieś do Andrzejek. Wtedy było pieczone
>>> i odpoczywało. Miękło i tuż przed Swiętami było przekładane i lukrowane.
>>> Ech, zjadłoby się taki kawałek ale cóż...
>>
>> Ba, ale jak zagniatane? Uniwersalny przepis na ciasto jest taki, że
>> trzeba wziąć suche i mokre, zmieszać razem i zagniatać. Suche wiadomo,
>> że mąka. Z mokrych zaś w pierniku uznaję jeno piwo i miód. Tłuszcz
>> jeszcze może, o ile pozwolimy mu (biorąc logikę rozbełtaną) załapać
>> się na "mokre". Czy bez porteru da się ugnieść kluchę, niechby nawet,
>> że twardą? Nie wiem. Ale też mnie ochota naszła. To może i ja za piernik
>> jaki się zabiorę w tym roku? Będzie okazja by sprawdzić, co się da,
>> czego nie.
>>
> Mokrości jest dość - jaja, roztopiony smalec,cukier, miód - bez problemu
> mozna zagnieść. Przypominam, że to czasy przedmikserowo-planetarne, do
> rozbełtania była tzw rogalka, sprężyna makutra i pała do ucierania :)
> pozdr
> Stefan
>

Nie ma to jak dyskusja z dyletantem :-))

--
XL

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


40. Data: 2016-11-23 19:41:52

Temat: Re: Piernik świąteczny dojrzewający
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl> szukaj wiadomości tego autora

Qrczak pisze:

>> No więc właśnie, podobne. Przepisy na chleb też niby podobne, wszędzie
>> mąka, woda, drożdże. Dla mnie od zawsze jednym z podstawowych wyróżników
>> bycia piernikiem było użycie piwa. Ciemnego piwa, porteru. Bez tego nijak
>> piernika upiec. A tu widzę w przepisach jakieś mleko. Błe.
>
> Ciekawe... bo ja, o ile mnie pamięć nie myli, i na piwie, raz na pewno,
> robiłam. Ale jakoś ten przepis na mleku (błe) się zachował w formie
> zapisanej i podręcznie łatwo dostępnej (czyt. w kuchennym kajeciku),
> a wytwory jeszcze nikogo nie zabiły, to takie robię.
> Źle bałdzo.

Jakoś mi mleko wciąż zgrzyta. I do piwa nie pasuje. W ogóle te wszystkie
dzisiejsze pierniki, to raczej wariacja na temat. Kiedyś jajec też do
piernika nie dawano. Początek swój ten wypiek miał w czymś w rodzaju
ciemnego chleba na miodzie. Po pańsku przyprawionego.

Przypomniało mi się, jak za czasów zatęchłej komuny, a mojego dziecięctwa,
rodzice brali mnie ze sobą na wycieczki po Europie. Jakie wtedy były relacje
cenowe, to wiadomo -- człek wszystko musiał brać ze sobą, bo gdyby chcał
liczyć na strawę w tamtejszych karczmach, to by z torbami poszedł. Na
temat utrwalania prowiantu przed taką wyprawą możnaby książkę napisać.
Padł pomysł, by piernik upiec. Bo to i z mąki jest, i pożywne, a przechowa
się długo. Pomysł w życie wdrożono. T to tak, że do dzisiaj pamiętam.
Lepszegom piernika do dzisiaj nie trafił! Jeździł z nami miesiąc, każdego
dnia po dnia po kawałku odkrajany, i z każdym dniem stawał się jeszcze
lepszy.

Tak to musiały wyglądać dziecięce czasy dzisiejszego piernika. Wyrobem
był praktycznym, przydatnym też w podróżach. Choć rzecz jasna bardziej
luksusowym niż jakieś byle suchary. A te moje wspomnienia też jakieś
takie średniowieczne -- tak je dzisiaj widzę.

Jarek

--
Chleba je dražší nežli pivo
a dobrá voda -- to je věc
některé stromy rostou křivo
ale všechny skončí jako židle nakonec

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 3 . [ 4 ] . 5 ... 10 ... 14


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Dziś prawdziwej żywności...
Niemcy robią zapasy.
Moje pożyteczne fobie...
Coś elektrycznego do tarcia ziemnieków
Co zamiast pracowitego rogala na 11 listopada?

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Saturator do wody gazowanej CO2.
Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a

zobacz wszyskie »