Data: 2002-09-06 13:12:22
Temat: Re: Po co ja sie pytam - dlugie i nudne
Od: "Vesemir" <v...@k...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik Nina M. Miller <n...@p...ninka.net> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:m...@p...ninka.net...
> > Kurde, wy psychologowie jesteście piękni i genialni bo wierzycie w rozum
:)
>
> ja nie jestem psychologiem.
> ja sie psychologia interesuje jedynie.
>
> > teraz ninka_pierdol mnie zgniecie że to niewychowawcze. Ja nie namawiam
do
> > zabójstwa!
> > Kurde może faktycznie jestem niedojrzały...
>
> moze faktycznie.
Wy kobiety i te wasze cieplarniane warunki.
Ja Ci opowiem dlaczego jestem takim osłem.
Kobieta dorasta w atmosferze ciepłej. Gdy się jej dzieje krzywda pochylają
się nad nią wszyscy. Gdy chłopcu coś się stanie naciska się na niego aby się
nie mazgaił. Z problemami musi sobie radzić sam, a wszelkie uleganie
uczuciom jest piętnowane. Ty nie dorastałaś w świecie siły więc nie wiesz
jak to jest. Kobieta nie odczuwa tego tak mocno jak facet.
Od urodzenia wpaja się nam że mamy być twardzi. Okazywanie uczuć jest dla
nas złe. Gdy okazujemy kouś litość jest to naganne. Gdy byłem w trzeciej
klasie podstawówki doszedł do nas taki chłopaszek ktory był troszkę
niedorajdą. W gruncie rzeczy potrafił naprzykład zrobić kupkę na lekcji
sprawiając tym radość kolegom z klasy. Stał się Omegą, tak nazywam osobę
która jest przez grupę napiętnowana i stoi najniżej w hierarchii. Zaczęła
się od chowania mu tornistra, potem ich kopania, na samym końcu do
zwyczajowego prania go po mordzie.
Szkoda mi tego gościa było jak słowo daję. Więc gdy już faktycznie nie
wiedział gdzie szukać tornistra to mu mówiłem że jest na dworze pod choinką
albo w szafie. Gdy kopali do mnie tornister manifestacyjnie odchodziłem. Aż
pewnego razu gdy go bili wstawiłem się za nim.
No i jak to cynicznie można powiedzieć zasłużenie właściwie w ramach zemsty
za frajerstwo sam stałem się w ich oczach frajerem. Szybko załapałem żeby
nie odchodzić od pelcaka i jak go zabezpuieczyć w szkole żeby się do niego
dobrano. natomiast jeśli chodzi o bójki to byłem bezradny. Było ich
czterech, nadzwyczaj aktywnych w tejk sytuacji. Dotychczasowi koledzy nagle
znikli, przestali być kolegami i mi nie zamierzali pomóc a ja musiałem się
przyzwyczaić do bójek i systematycznych wyzwisk. Gdy masz przeciwko sobie
wszystkich łatwo się łamiesz. Byłem napietnowany, szara większość szła w
sukurs owym czterem przewodnikom stada. Wiesz jak wygląda gówniarz który
musi iść do szkoły i wie że napewno nic dobrego go tam nie spotka? Byłem
zawsze mały dlatego że urodziłem się w grudniu, a w tym okresie to ma to
naprawdę duże znaczenie. Byłem mało wyrośnięty i czterem osobom nie mogłem
na raz dać rady. Kiedy mnie chcieli podręczyć to przychodzili razem, jeden z
nich wpadał na mnie, a gdy ja go uderzałem to ten krzyczał:" co ja ci
zrobiłem, to oni mnie popchnęli! chłopaki ratujcie on mnie bije". I
dostawałem wpierdol. Wiedziałem że samotnie im nie dam rady i rozpaczliwie
szukałem wsparcia ale nigdy go nie znalazłem. Byłem nauczony nie skarżyć się
i samemu sobie radzić. Bardzo żałowałem że pomogłem tamtemu gościowi, bo z
czasem okazało się że nie jest w stanie podjąć żadnego sensownego działania
aby się obronić, po prostu dawał się lać. Nie był wart pomocy. O ile czasem
mnie potarmosili, to jego twarzą uderzyli kilka razy o ścianę na przykład i
powybijali mu przednie siekacze. Mogę uznać się więc za szczęściarza.
W 6 klaise zauważyłem że jeżeli są oddzielnie to są dla mnie mili, a ja w
głupi sposób reaguję: jestem też dla nich miły tak jakby wydawało mi się że
jeśli będę fajny i dobry to mnie polubią i dadzą mi spokój. Ale tak nie
było. Aż w końcyu spotkałem jednego z nich na ulicy samotnei i spuściłem mu
wpierdol, bo pomyślałem że głupio reaguję na to ich zachowanie. Nigdy już
mnie nei zaczepił. Drugi popchnął mnie w szkole i po trzeh ciosach upadł na
ziemie i się nie podniósł. Także mi dał spokój. Dwaj pozostali przestali
sami. fakt ze wtedy podrosłem i nabrałem masy (jestem niski ale p
dziadziusiu trochę budowy mi pozostało), ale faktem jest też że sam się
obroniłem, sam sobie z tym gównianym problemem poradziłem. I to przy użyciu
siły. Wtedy zrozumiałem że w świecie facetów siła jest bardzo ważna i że nie
powinienem się wahać jej użyć jeśli nie będzie innego wyjścia.
Kiedyś dostałem wpierdol za to że dobierałem się do kobiety którą sobie
preparował chłopak który jest u mnie w mieście lokalnym bonzem, jego ojciec
ma konsorcjum kilku firm. Nauczyciele widzieli i się odwracali, nei chcieli
patzreć, jak on mnie lał po brzuchu a dwóch jego kumpli mnie trzymało żebym
się nie wyrwał, taka to była zasrana sytuacja. Jego ojciec zatrudnia połowę
miasta, a nuż wyjdzie jakaś nieprzyjemna awantura i się mu podpadnie? Teraz
ten gość jest w Kanadzie, życzę mu najgorszego piekła, skurwielowi. Już w
nie wpada powoli bo kocha narkotyki. Nie wybaczę mu nigdy. Nie zamierzam.
Ale wiem że sam źle skończy. Ma już dziecko i żonę.
Każdy facet którynie żył pod kloszem spotkał się z przemocą i musiał z nią
sobie jakoś poradzić. Jedni byli tą szarą masą która biernie akceptowała
wyżywanie się na innych, inni byli ofiarami, jeszcze inni oprawcami. Działa
tu instynkt stadny i wzorce kulturowe. Ja osobiście nie mam wahań żeby
trzasnąć raz w twarz gościa który odbijami kobietę w taki sposób. ja chcę
wiedzieć że coś się dzieje nie tak, ja chcę wiedzieć że dziewczyna się ode
mnie odwraca, chcę mieć szanse zmiany tego co złe, bow iem że nic nie jest
idealne. Nic nie boli jak bezczelna zdrada, puszczenie się twojej kobiety za
twoimi plecami gdy oficjalnie mówi że cię kocha. Odbijanie tak ale
uczciwie. Kobieta najpierw ze mną zrywa, a dopier potem szuka kogoś innego.
ja wiem że w praktyce jest inaczej, ale to nie znaczy że mam się z tym
pogodzić.
Może n...@n...pierdol.net jestem niedojrzały. Może jestem głąb albo
idiota. Ale jestem facet i wiem że jak krzywdzą to trzeba się bronić. Pewien
typ facetów nie zrozumie bez solidnego ciosu w pięści, tak jak tamci nie
rozumieli że czynią mi krzywdę. Iw iesz wolę być życiowy osioł w twoich
oczach, niż być niezyciowym idealistą udającym ze prawo pięsci nei istnieje.
Temu facetowi krzywda by się nie stała.
Wy kobiety jesteście takie, że facetem który zachowa się jak piskorz i nie
postawi się drugiemu i go nie pokona pogardzacie. Gdy się o was lejemy
krzyczycie żebyśmy tego nie robili a w głebi duszy popiskujecie z radości bo
to takie romantyczne, lubicie facetów brutalnych i z testosteronem bo to tak
działa już ewolucja. Może powinien tego gościa trzeonąć bo może tego jego
kobiecie brakuje? Może wątpi w jego meskość? Może myśli ze mu nie zależy,
albo że nie jest romantyczny? Jeśli nawet to nic nie jest warta, ale
trzepnąć to ja bym trzepnął. Dla zasady. Co to ja mam się itować nad
rywalem? Od czasu do czasu może wpieprz zbiorę,a le trudno, takie jest
życie.
Dres Ves (trzypaskowy)
ps tak naprawde to ja duzo mowie, ale agresywny nie jestem, ale pewne rzeczy
nauczylem sie akceptowac.
|