Data: 2002-07-08 19:54:58
Temat: Re: Po co nam światopogląd
Od: "amnesiac_wawa" <a...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Mefisto" <o...@p...onet.pl>:
> A jak oceniasz jakość tych narzędzi? Tak sobie pi razy oko? Czy odnosisz
je
> do czegoś? Bo jeżeli to drugie, to znaczy, że formułujesz i weryfikujesz
> hipotezy na temat tego, co Cię otacza i częścią czego jesteś. Czyli innymi
> słowy - tworzysz model rzeczywistości.
Narzędzia oceniam po kątem tego czy pomagają mi realizować cele, jakie sobie
postawiłem. Twoje stwieredzenie, że "formułuję hipotezy na temat tego, co
mnie otacza/tworzę model rzeczywistości" jest uprawnione tylko w sytuacji, w
której posługujemy się językiem "metafizyków" (ze wszystkimi "platońskimi"
dualizmami: "absolutne" - "relatywne", "rzeczywiste" - "nierzeczywiste"
itd.). Rzecz w tym, że nie widzę korzyści posługiwania sięb tym językiem.
Kogoś, kto przyjmuje taką perspektywę, w ogóle nie interesuje kategoria
odnoszenia_się_do_rzeczywistości.
> Powiedz jeszcze, co to znaczy według ciebie "radzić sobie w życiu?" Czy
> starasz się przewidywać, gdzie znajdziesz to, co ci jest potrzebne? Czy
coś
> zakładasz odnośnie spodziewanych efektów swego działania i poprawiasz się,
> gdy się okazuje, że Twe hipotezy nie działają? Zatem operujesz pojęciami
> prawdy i fałszu.
Oczywiście, że operuję pojęciami prawdy i fałszu. Są to bowiem bardzo
użyteczne narzędzia. Nie ma jednak potrzeby dorabiać do nich całej
"aparatury metafizycznej". Jeśli moje hipotezy "nie działają", to znaczy, że
były słabymi narzędziami, wówczas staram się znaleźć nowe. "Radzić sobie w
życiu" znaczy mniej-więcej "realizować postawione cele".
Czy myślisz, że nie ma niczego poza działającym podmiotem,
> np. innych podmiotów? Zatem jesteś bogiem i nie potrzebujesz żadnych
> narzędzi, bo cokolwiek wymyślisz - jest.
Nie bardzo rozumiem Twoich intencji. Zadajesz mi pytanie, nie czekasz na
odpowiedź i wyciągasz wniosek z mojej odpowiedzi, której jeszcze nie znasz
(po raz kolejny zresztą). Nie twierdzę, że "jestem bogiem", ani, że
"cokolwiek wymyślę - jest". Nigdy też nie pisałem, że "nie ma niczego poza
działającym podmiotem". Twierdziłem jedynie, że nie ma potrzeby tworzyć
szeregu "metafizycznych bytów" pod zbiorczą nazwą "rzeczywistość
obiektywna".
> cóż to znaczy, że istnieje cos takiego jak obiektywna rzeczywistość, z
którą
> masz rozliczne relacje. I albo jest ona chaotyczna, a zatem znowu nie da
się
> stworzyc żadnego jej modelu ani narzędzi do jej modyfikowania, albo ma
jakąs
> strukturę, czyli jest w jakoimś stopniu przewidywalna. A to znaczy, że
można
> a nawet należy stworzyć jej mapę, model, czy jak to zwał.
Nazwa jest w tym miejscu dość istotna. "Narzędzi_radzenia_sobie_w_życiu" nie
trzeba wcale nazywać "mapą_rzeczywistości". Prawdopodobnie kategorię
"rzeczywistości_obiektywnej" należałoby wprowadzić, gdybyśmy upierali się
pzry języku "metafizyków". Ja jednak jestem najdalszy od tego.
> > Chyba że przyjmiemy, iż
> > "prawdą" jest to, co pozwala nam lepiej sobie radzić w życiu.
>
> Tak mniej wiecej jest to określane w nauce. Za prawdziwe uznaje się to, co
> nam dobrze służy. Dopóki nie sformułujemy lepszej hipotezy. Ale ta lepsza
> hipoteza ma być lepsza w tym, że lepiej opisuje ową potencjalną,
> nieudowodnioną rzeczywistość.
Jeśli prawdziwe jest to, co "nam dobrze służy", to odwoływanie się do
"obiektywnej rzeczywistosci" nie jest już potrzebne! Zresztą i tak - jak sam
słusznie napisałeś - będzie ona "nieudowodniona". Brak korzyści z przyjęcia
tego "nieudowodnionego" bytu.
> A co z taką sytuacją: "Ona mówi, że mnie kocha. Prawda to, czy nie?"
> Umiejętność rozstrzygnięcia tego dylematu stanowi o tym, czy sobie w życiu
> radzisz, czy nie.
Nie wiem czy akurat rozstrzygnięcie tego dylematu jest testem radzenia sobie
w życiu. W każdym razie moje przekonanie dot. tego, czy "ona mnie kocha"
jest moim narzędziem, podobnie jak inne przekonania. Moje "działania"
względem tej dziewczyny będą konsekwencją owego przekonania-narzędzia. Jeśli
osiągnę "sukces", to znaczy, że narzędzie było skuteczne.
> > Przykład pozytronów. Kwantowa teoria pola przyjmuje, że pozytrony nie
mają
> > określonej liczby.
>
> (?) Co to są "pozytrony" i o jakiej liczbie piszesz?
Nie będę zgrywał fachowca od fizyki, jakim nie jestem. Przykład zaczerpnąłem
z książki Iana Hackinga, "Representing and Intervening". Autor opisuje
doświadczenie, w którym wpływa się na ładunek na kulce nobium poprzez
pokrycie jej OKREŚLONĄ LICZBĄ pozytronów. W encyklopedii możesz sprawdzić co
to są "pozytrony" (wybitnie NTG).
> > Skreśl "pojęć adekwatnych do rzeczywistości", wstaw "skutecznych
> narzędzi",
>
> Chyba, że są one skuteczne dlatego właśnie, że są adekwatne.
Odwrotnie: narzędzia są "adekwatne" wówczas, gdy są "skuteczne".
pozdrawiam
amnesiac
|