Data: 2002-07-10 10:39:44
Temat: Re: Po co nam światopogląd
Od: "Mefisto" <o...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"amnesiac_wawa"
Masz poniekąd rację argumentując, że tam, gdzie wikłamy się w abstraty,
można sobie darować dalsze rozbudowywanie konstrukcji metafizycznych.To, co
piszesz o narzędziach potrzebnych w życiu, wielu by w zupełności
wystarczało. nie wszystkim jednak. Bywa, że prosty i szkieletowy
światopogląd, wsparty repertuarem zachowań uwarunkowanych genetycznie
przestaje wystarczać i trzeba nieco go uzupełnić. Dla mnie to Twoje ucięcie
dalszych spekulacji nastąpiło trochę za wcześnie. Oczywiste jest, że nie
wikłałbym sie w metafizykę, gdybym miał dobre ustawienia wrodzone strategii
życiowej (tzn inteligencji emocjonalnej, odwagi, aktywności fizycznej itd.)
i do tego jeszcze był idealnie wychowywany. No, ale tak nie jest i w dodatku
lubię spekulować, co też mam wrodzone. I w tym punkcie chyba sie różnimy.
Musiałem użyć swej inteligencji, by zbudować sobie lepszą i bardziej
kompletna wizję świata i przydaje mi się ona - lepiej rozumiem ludzi.
> Rozumiem Twoją potrzebę, ale zauważ, że upierając się przy istnieniu
> "rzeczywistości_obiektywnej", wikłasz się w szereg problemów. Kilka z
nich:
> 1. Na jakiej podstawie twierdzisz, że istnieje "rzeczywistość_obiektywna?
Na tej, że jest sporo rzeczy niezależnych ode mnie, o których dowiaduję sie
sukcesywnie w miarę upływu czasu. Wolę przewidywać niż reagować z
opóźnieniem. W innym wypadku pachniałoby mi to solipsyzmem.
> 2. Skąd wiesz, że to, co wg Ciebie, jest "rzeczywistością_obiektywną" w
> istocie nią jest?
A to już tylko zalezy od mojej defnicji. Po prostu jakoś nazwałem to, w czym
uczestniczę. Dla wygody.
> 3. Jakie warunki musi spełnić "procedura weryfikacji" przedstawień z
> "rzeczywistością_obiektywną"?
Cóż, tu akurat możnaby wpiąć te Twoje narzędzia radzenia sobie w życiu.
Pomyłki w efekcie przynoszą spadek zadowolenia, trafienia poprawiają
samopoczucie.
> 4. Jakie elementy "rzeczywistości_obiektywnej" są JEJ przypisane, a jakie
są
> produktem "podmiotu_poznającego" i skąd o tym wiesz?
> itd. itp.
Zależnie od kontekstu i aktualnych potrzeb - albo się przeciwstawiam reszcie
świata, albo uznaję za jego cześć. Zależnie od tego, czy mi zależy na jakims
wstępnym sklasyfikowaniu nowego elementu rzeczywistości, czy na analizie i
modyfikacji relacji z nim.
>
> Zauważ, że przyjmując język "metafizyków", wypada nam odpowiedzieć na te
> pytania. Przez setki lat filozofowie połamali sobie na tym wszystkie zęby
i
> nie doszli do żadnej zgody. Tymczasem z punktu widzenia praktycznej
> działalności problemy te nie mają znaczenia! Można zatem bez szkody
porzucić
> język "metafizyków"!
>
>
> > > Jeśli prawdziwe jest to, co "nam dobrze służy", to odwoływanie się do
> > > "obiektywnej rzeczywistosci" nie jest już potrzebne!
> >
> > Rzecz w tym, że ja sobie zadaje pytanie, dlaczego nam coś dobrze służy.
> > Łącznie z hipotezami naukowymi.
>
> Dlaczego nam coś dobrze służy? Dlatego, że umożliwia/ułatwia realizację
> określonych celów.
Chyba wiem już, gdzie sie rozmijamy. W biologii przyjmuje się dwa typy
objaśnień. Objaśnienie bliższe tłumaczy bezpośredni mechanizm zaistnienia
danego faktu (i z reguły brane jest z chemii, fizyki, fizjologii);
wyjasnienie dalsze ukazuje ogólny kontekst występowania, funkcję i przyczynę
zaistnienia zjawiska. Z reguły brane jest z teorii gier, matematyki, teorii
ewolucji. często zatrąca o metafizykę, jak choćby ostatnio koncepcja memów.
Ty chyba bardziej się skupiasz na przyczynach bezpośrednich i objaśnieniach
bliższych, ja preferuję dalsze.
> > O tym mniej wiecej myślałem. Tylko w nieco szerszym kontekście. Podałem
> > przykład relacji międzyludzkich, raczej istotnych. By rozstrzygnąć
> dylemat:
> > jak się odnieść do słów osoby przeciwnej płci, które mogą mieć dla mnie
> > zasadnicze znaczenie, muszę mieć pewną wiedzę na temat płci przeciwnej,
> owej
> > konkretnej pani, swoich własnych potrzeb i kontekstu (czy przypadkiem to
> > wyznanie nie jest wymuszone, czy jest zgodne z prawdą, czy nie zostane
> > oszukany).
>
> Tak! I poradzisz sobie całkowicie bez "metafizycznej aparatury"! Z punktu
> widzenia Twoich potrzeb (znalezienie odpowiednich "narzędzi") nie ma
> znaczenia, czy Twoja dziewczyna jest elementem
"rzeczywistości_obiektywnej",
> czy "emanacją_sił_tkwiących_w_obiektywnej_rzeczywistości
", czy też może
> "ucieleśnieniem_idei_dziewczyny". Rozstrzygnięcie
"metafizycznego_statusu"
> Twojej dziewczyny w niczym Ci nie pomoże!
Aż tak daleki stopień abstrakcji w tym wypadku nie jest mi potrzebny. Ale
też nie muszę wygadywać banałów o Kobiecie i Jej Tajemnicy, bo już mniej
wiecej wiem, czego się spodziewać po tych istotach i dlaczego. Socjobiologia
to całkiem niezły poziom abstrakcji i jest weryfikowalna.
Na wiele kwestii, często tutaj poruszanych, (jak choćby homoseksualizm,
sprawy etyczne, kara śmierci) też już mam jakieś zdanie. Własnie dzięki
sięganiu po całkiem wysokie poziomy abstrakcji. Momentami aż po metafizykę.
Zatem jestem chyba upraniony do zakładania, że i na tych najwyższych
poziomach też mogę znaleźć coś, co mi się przyda?
A, i jeszcze jedno. Czemu własciwie wchodze na wyższe pozoimy abstrakcji? By
nie zaśmiecać sobie pamięci mnóstwem jednostkowych pierdół.
> > > Nie będę zgrywał fachowca od fizyki, jakim nie jestem.
> >
> > Ano właśnie. Nie ma "pozytronów", są pozytony (elektrony ze znakiem
> > dodatnim; te normalne, ujemne, zwane są negatonami). Zastanowiłem się,
czy
> > rozumiesz, o czym tu piszesz, bo jeszcze mogła w grę wchodzić zwykła
> > literówka. A liczb opisujacych cząstki elementarne jest naprawdę sporo.
>
> Zgodnie z definicjami słownikowymi, "pozytron" i "pozyton" to synonimy.
Z tego, co ja wyczytałem o tych nieszczęsnych dodatnich elektronach,
wynikałoby, że "pozytron" to popularny wśród laików błąd, polegajacy na
przeniesieniu końcówki z wyrazu "elektron". Ale już to zostawię, bo sam też
fizykiem nie jestem. Ze słownikami kłócić się nie zamierzam.
> Twoja uwaga, że "liczb opisujących cząstki elementarne jest naprawdę
sporo"
> nie zmienia wymowy przykładu, który podałem.
Napisałeś: "Przykład pozytronów. Kwantowa teoria pola przyjmuje, że
pozytrony nie mają
określonej liczby. Jednocześnie prowadzi się eksperymenty z określoną liczbą
pozytronów!!!"
Tego akurat zupełnie nie zrozumiałem. W ujęciu kwantowym cząstki elementarne
mogą się zachowywać jak fale i nie muszą zajmować ograniczonej przestrzeni A
ich zachowaniem rządzi rachunek prawdopodobieństwa. O to Ci chodziło?
BTW, mógłbys rozszerzyć nieco kontekst, w którym użyłeś tego przykładu?
I jeszcze to ostatnie zdanie na temat tego, że bawienie się w metafizykę
nigdy nie da mi odpowiedzi, dlaczego moje narzędzia są skuteczne.
Nie wydaje mi się byś miał rację. To tak, jakbyś świadomie docinał sobie
jedną z dróg poszukiwania odpowiedzi na własne pytania, pozostawiając
szukanie innym (a nawet im odradzając). Tylko, że w ten sposób w życiu nie
dorobilibyśmy się choćby koncepcji genu, czy nawet pojęcia "światopogląd"
Pozdrowienia
Mefisto
|