Data: 2008-01-14 16:19:05
Temat: Re: Po co żyć?
Od: "Pszemol" <P...@P...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Ikselka" <i...@w...pl> wrote in message
news:1wn4n84wlei7a.1hzzfvimqnxq1.dlg@40tude.net...
> Dnia Mon, 14 Jan 2008 09:58:18 -0600, Pszemol napisał(a):
>
>> "Ikselka" <i...@w...pl> wrote in message
news:stjnutlplz8t.8ljau08g8nz6.dlg@40tude.net...
>>> Dnia Fri, 11 Jan 2008 15:42:42 -0600, Pszemol napisał(a):
>>>
>>>> "Ikselka" <i...@w...pl> wrote in message
news:ehs5ng8z24ft.cf5guqne5yaa.dlg@40tude.net...
>>>>> Dnia Thu, 10 Jan 2008 09:13:42 -0600, Pszemol napisał(a):
>>>>>
>>>>>
>>>>>> Imitation is the best form of flatery.
>>>>>
>>>>> Czy użycie języka obcego może być specjalnym środkiem wyrażania siebie?
>>>>> ;-P
>>>>
>>>> Ten jezyk nie jest dla mnie obcy - mieszkam i pracuje w USA.
>>>> Po prostu mi sie "wyrwalo". Czasami mi sie bezwiednie te
>>>> dwa jezyki mieszaja. Tak to juz czasem bywa na emigracji...
>>>
>>> To akurat rozumiem. Jednak gdybyś mieszkał i pracował na Antarktydzie i
>>> stamtąd pisał ten post, to w jakim języku byłoby to dopowiedzenie?
>>> ;-)
>>
>> Pewnie tez po angielsku bo to dzis uniwersalny, swiatowy jezyk.
>> Dlaczego akurat pytasz o Antarktyde?
>
> Ponieważ tam nie ma tłumów, z którymi używanie non stop jakiegoś wspólnego
> języka powoduje naturalny mechanizm używania go także w myślach i
> spontanicznych wypowiedziach oraz snach...
A po co komu tlumy? Wystarczy ze bylbym wyslany na placowke
badawcza na Antarktyde z kolega np. z Hiszpanii z ktorym
mielibysmy jeden wspolny jezyk angielski ktorym poslugiwalbym
sie na codzien... Te "tlumy" prowadza Cie na manowce...
|