Data: 2004-07-27 06:12:02
Temat: Re: Poprzedni partnerzy
Od: Hanka Skwarczyńska <anias@[asiowykrzyknik]wasko.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Iwon(k)a" <i...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:ce3un4$lms$1@news.onet.pl...
> [...]twoj TZ zna tych ludzi. mi chodzi o sytuacje
> taka, kiedy spotykasz sie sam na sam, i nie chcesz
> zeby twoj TZ znal ich takze jako "jego znajomych".[...]
Fakt, że TŻ ich zna, nie ma dla niego znaczenia. Wiem, bo mówił, a poza tym
mam coś w rodzaju dowodu w postaci reakcji na moją chęć spotkania z
absolutnie mu nie znanym "byłym", z którym w dodatku miałam tak poplątane
układy emocjonalne, że głowa spada (układy, w przeciwieństwie do byłego, są
TŻtowi mniej więcej znane). Znaczenie ma jego pełna, nie pozostawiająca
miejsca na domysły świadomość, że to są _byli_, którzy mnie w kontekstach
sentymentalno-erotycznych nie interesują (z wzajemnością)[1] i tyle.
Spotkałam się natomiast z dość ciekawą reakcją obecnej byłego ;), która
oświadczyła, że gdyby mnie nie znała, to proszę uprzejmie, moglibyśmy sobie
na kawkę latać i w ogóle, ale ponieważ mnie zna i czasem widuje, to sobie
nie życzy. Życzenie obecnej rzecz święta, na kawkę nie latamy i jakoś z tym
żyjemy.
[1] I ja nie wiem, czy to nie o to chodzi. Bo pomyślałam sobie, że gdyby
jakaś była TŻta chciała się z nim spotykać, mając przy tym nie do końca
niewinne intencje, a TŻ by o tych intencjach wiedział i mimo tego, choć bez
zamiaru dopuszczenia do ich realizacji, wyrażał chęć spotykania się - to
mnie by było jakoś nie teges. Czyli znowu wychodzi mi, że kwestią kluczową
jest zamknięcie na cztery spusty wspólnej przeszłości romansowej.
Pozdrawiam
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
KOTY. KOTY SĄ MIŁE.
|