Data: 2004-07-30 22:33:32
Temat: Re: Poprzedni partnerzy
Od: "Jacek" <j...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "boniedydy" <b...@N...gazeta.pl> napisał w
wiadomości news:BNzOc.51234$i27.11958@news.chello.at...
> Bo może być akceptowaną forma. I może niszczyć. W byłym przeszkadzało mi
> akurat to, ze niby nie objawiał zazdrości (nie odczuwam żadnej potrzeby,
> żeby robiono mi sceny zazdrości, z drugiej strony pewne przejawy
zazdrości,
> nawet potencjalnej - nie będę sie wgłębiać, o co konkretnie mi chodzi -
> dopiero sprawiają, że czuje sie kochana; gdyby ich nie było, byłby to
jeden
> z elementów, któy mógłby sprzyjać rozpadowi związku), z drugiej - zamiast
> uczciwie przyznać sie do tego, że jest zazdrosny, kiedy za bardzo jego
> zdaniem zadbam o siebie - udawał, że nadal nie jest zazdrosny, ale karał
> mnie swoim zachowaniem.
Teraz rozumiem Cię lepiej to co opisałaś było zakłamaniem Twojego byłego.
I zgadzam się z Toba że to najgorszy przypadek byc tak zakłamanym.
Jednak ja pisze nie byciu zazdrosnym jako postawa - którą realizuję.
Niestety moja żona troszkę ubolowa że nie bawię się w nia w zadrość, ale
wtedy właśnie ja czułbym się podle
wielka teoria i zwykła zazdrość.
> W moim obecnym związku jest zazdrości dokładnie tyle, żebym czuła, że
> partnerowi na mnie zależy (to znaczy bardzo mało, ale jednak jest), ale
nie
> tyle, żebym czuła się ograniczana. Ot co.
Może to nie jest zazdrość a raczej troska o związek.
Jacek
|