Data: 2003-03-19 10:18:31
Temat: Re: Pornografia
Od: "Sokrates" <d...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "puchaty" <p...@w...pl> napisał w
wiadomości news:b59bu0$l63$1@news.onet.pl...
> Nie chodzi mi o "poziom" miłości. Chodzi mi o fakt jej
istnienia bądź nie.
> I dla mnie to nie jest takie proste znaleść w sobie miłość
(szczerą i
> bezwarunkową) do siebie.
> Innymi słowy IMO drogą do miłości jest całkowita
samoakceptacja.
Przyznam się, że w moim przypadku nie bardzo rozumiem
powyższe kwestie, które w ten, czy podobny sposób, co jakiś
czas ktoś pisze. Jakoś nie mogę zrozumieć zależności (a może
jej stosować?) między kochaniem samego siebie a kogoś
innego. Od niepamiętnych czasów nigdy nie miałem poczucia
takiej zależności. Mój okres totalnego, przedślubnego
zakochania trwał siedem lat, później nastąpiła jego pełna
konsumpcja. Z czasem zeszliśmy do poziomu normalnego,
przeciętnego, wprost proporcjonalnego do naszej codzienności
i wzajemnego obycia i przez całe te lata mój stosunek do
siebie zmieniał się raz na plus, raz na minus i jednocześnie
nie widzę powiązań z uczuciami do mojej żony, do której
poziom ich odczuwania ulegał nieznacznym wahaniom, ale nie
znajduję w nich żadnych zależności wobec siebie. Wręcz
przeciwnie, uważam, że wszystkie krzyżówki są możliwe: minus
na siebie, plus na nią i odwrotnie lub przesunięcie tych
wahnień niezależnie od stosunku do danej osoby. Może to
cecha indywidualna, a może po prostu nie próbowałem zagłębić
się w sens przedmiotowej kwestii.
Sokrates
|