Data: 2003-08-03 18:53:55
Temat: Re: Pory jedzenie
Od: "Krystyna*Opty*" <k...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Marcin 'Cooler' Kuliński" <m...@p...gazeta.blah> napisał
w wiadomości news:bgjbpe$4j3$1@inews.gazeta.pl...
> Użytkownik "Krystyna*Opty*" <k...@p...onet.pl> napisał w
> wiadomości news:bgj7nk$bda$1@news.onet.pl...
> Nie ma ludzi nieomylnych, a za Lancetem stoja przeciez ludzie. Nie zdajesz
> sobie chyba jednak sprawy z tego, jak ciezko jest opublikowac cos w pismie
z
> taka renoma. Praca podlega recenzji kilku niezaleznych, znajacych sie na
> opisywanym temacie, a nieznanych autorom, recenzentow. Kazdy, najmniejszy
> nawet blad merytoryczny czy metodologiczny jest bezwzglednie wytykany, a
> praca wraca z odpowiednimi adnotacjami do autorow.
Zapewne merytoryczne błędy należy skrupulatnie eliminować, ale sama
procedura, (jak już kiedyś słyszałam z wypowiedzi pewnych naukowców
omawiających właśnie ten temat na filmie dokumentalnym na Discovery, lub
Planete) stała się bardzo uciążliwa, wymaga cierpliwości, konsekwencji i
duuużo czasu. A życie płynie, młody naukowiec się starzeje i często następne
lata i prace badawcze dezaktualizują jego badania. Robi się zwykły zator. A
ilu "przepadło" wraz ze swoją naukową pracą?
Ilu dało za wygraną? Tu przypomina mi się autorka pewnej ksiażki, której
perypetie w tej materii miałam też okazję przeczytać w bardzo ciekawej
książce
"Symbiotyczna planeta" biolog Lynn Margulis Wyd. Cis. Piękne spojrzenie na
przyrodę ożywioną, od pojedynczej bakterii poprzez ewolucję symbiozy aż po
makrospojrzenie obejmujące całą naszą planetę - oczami biologa.
Naprawdę bardzo ciekawe i wiele rzeczy wyjaśnia. Warto przeczytać.
Ale to tak przy okazji. Wracając do badań naukowych, jedno jest pewne
- procedura nie nadąża za życiem, młodym naukowcom jest coraz trudniej,
piętrzą się przeszkody, przyczyny obiektywne itp. To zjawisko ma i dobre
i złe strony. Te złe, to choćby marnotrawstwo potencjału naukowca, jego
czasu, zapału, talentu, wiedzy... No ale cóż, my tego nie zmienimy...
I chyba dyskusja o tym jest bezcelowa.
Taki proces moze
> powtarzac sie kilkukrotnie, co i tak nie gwarantuje tego, iz praca w koncu
> wejdzie do ktoregos numeru. Jestem niezmiernie ciekaw, jak Kwasniewski
> tlumaczylby sie ze sformulowan typu:
>
> "Ciała ketonowe mogą czasami
> utrzymywać się nawet przy większym spożyciu węglowodanów, ale dzieje się
tak
> wówczas, gdy wątroba nie może dostarczać dla mózgu i serca tylu związków
> wysokoenergetycznych, aby w pełni pokryły one zapotrzebowanie na energię
> tych narządów. Wówczas wątroba wytwarza ciała ketonowe, które są spalane w
> mózgu i sercu, gdy brakuje związków wysokoenergetycznych. Wątroba bowiem
> łatwiej wytwarza ciała ketonowe niż związki fosforowe wysokoenergetyczne."
> czy:
> "Organizm otrzymuje energię użyteczną głównie ze spalania wodoru. Węgiel
> jest mało liczącym się źródłem energii. Przy spalaniu tłuszczów w
organizmie
> powstaje energia i ciepło. Energia zużywana jest na procesy chemiczne
> (życiowe) organizmu. Ciepło pozwala utrzymywać należną temperaturę ciała.
> Większe spalanie przez organizm wodoru to mniejsze zapotrzebowanie na
tlen.
> Gdy spalamy więcej węgla, zapotrzebowanie na tlen wzrasta."
A wiesz? Ja też jestem niezmiernie ciekawa i bardzo chętnie przeczytałabym
więcej szczegółów i uzasadnień w wydaniu J.Kwaśniewskiego.
Jak go do tego zmusić, żeby napisał więcej?... ;)
Krystyna
|