Strona główna Grupy pl.soc.rodzina Poselskie pomysły na wielodzietność rodzin

Grupy

Szukaj w grupach

 

Poselskie pomysły na wielodzietność rodzin

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 115


« poprzedni wątek następny wątek »

101. Data: 2006-10-29 22:58:20

Temat: Re: Poselskie pomysły na wielodzietność rodzin
Od: "locke" <l...@p...wiggin.com> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Lukasz Kozicki" <R...@v...cy.invalid> napisał w wiadomości
news:454509ca@news.home.net.pl...
> >
> > 31 grudnia 2005 roku kobiet w wieku rozrodczym (15-49 lat) było 9865301 (W
roku
> > 2003 - 9984700, czyli w ciągu dwóch lat ubyło zaledwie 119 tysięcy).
Załóżmy, że
> > powstrzymano spadek tej liczby na poziomie 9 milionów i mamy dzietność równą
2.
>
> To założenie jest wziete z ksieżyca, co szczegółowo wyliczyłem w poprzednim
> postingu. Nie uda sie powstrzymać spadku tej liczby, bo te dziewczynki po
> prostu się *nie urodziły*. Chyba że zaczniesz importować krasawice z Ukrainy,
> ale myślałem że mówimy o utrzymaniu stanu ludności państwa jego własnymi
siłami.

Aby zwiększyć liczbę urodzeń nie potrzeba większej liczby matek. Zresztą
spotkałem się gdzieś z szacunkami wykazującymi, że chyba około 2030 roku liczba
kobiet w wieku rozrodczym wróci w okolice 9,8 mln. Nie pamiętam dokładnie, jakie
założenia przyjmował autor tego opracowania, a nie bardzo chce mi się szukać -
ale jeśli chcesz, to mogę się postarać.

>
> Ale OK. Powiedzmy, że chcemy mieć te 9 mln kobiet w wieku 15-49 lat. To by
> oznaczało, że 50 lat wcześcniej, przez 35 lat, musiało się rodzić średnio
> rocznie 9mln/35 = 257 tys. dziewczynek. Jesli pominiemy imigrantów _nie ma_
> innego sposobu na zapewnienie istnienia w dowolnym momencie 9 mln kobiet -
> w warunkach idealnych: brak śmiertelności niemowląt, brak wypadków dzieci
> itp. - co jest oczywiście nierealne. Czyli wszystkicg dzieci razem powinno
> się rodzić około 2x260 tys = 540 tys. rocznie. I to ma sens - czytaj dalej.
>
> Nie może. Liczba zgonów rzeczywiście przez jakiś czas spadała. Może do tego
> roku, może do 2008 roku - tak wynika z prognozy demograficznej wykonanej w
> roku 2003, a rzeczysistość zdeje się to potwierdzać:
> 2002 2003 2004 2005
> 359,5 365,2 363,5 368,3 tys. zgonów, w/g wst. danych stat. za rok 2005.
> Jest to po prostu skutek starzenia się społeczeństwa.

Nieprawda. Starzenie się społeczeństwa może zwiększyć stosunek liczby zgonów do
ogółu populacji, ale nie podniesie samej liczby zgonów. Jeżeli ludzie żyją
dłużej, to umierają później, ale gdy żyli krócej - to umierało ich w ciągu roku
tyle samo, tyle że byli w chwili śmierci młodsi. Byłoby widać minimum liczby
zgonów, gdyby długość życia rosła skokowo, a jest to proces ciągły - co roku
zwiększa się średnio o jakiś ułamek.
Mi się wydaje, że raczej w grę wchodzi tu ubożenie społeczeństwa. Medycyna staje
się zabawą dla bogatych. Profilaktyka jest coraz słabsza. Rosnące ceny leków
powodują, że wielu ludzi rezygnuje z leczenia. Jednocześnie wyścig szczurów w
pracy powoduje, że ludzie mniej chętnie idą do lekarza, bo boją się, że jak będą
zbyt często lub zbyt długo się leczyli, to stracą pracę. Rośnie liczba zchorowań
na nowotwory. Wciąż wysoka jest śmiertelność z powodu chorób układu krążenia.
Nie maleje (lub maleje, ale zbyt wolno) liczba ofiar wypadków drogowych. Wciąż
mamy jedną z najwyższych śmiertelność niemowląt i noworodków oraz liczbę dzieci
martwo urodzonych. To są wszystko te pola, gdzie nie tylko można, ale należy coś
zrobić.

>
> Zresztą łatwo wykazac, że 300 tys. zgonów rocznie to liczba wzieta z księżyca.
> Jeśli przyjmiemy że średnia długość życia wynosi 75 lat (w tej chwili m:70.8
> lat, k:79.5 - więc średnio 75 to sensowan liczba). W stabilnym społeczeństwie
> o takiej średniej długości życia co roku musiałoby umierać średnio 1/75
> obywateli, zatem 1/75 * 38 mln = 507 tys., a nie 300 tys.

Nie bardzo rozumiem, skąd wzięła ci się ta 1/75. A twoim wyliczeniom przeczy
stan faktyczny: ludzie umierają tak samo w społeczeństwie stabilnym
demograficznie, jak i niestabilnym. A dziś umiera tylko nieco ponad 360 tys. nie
zaś 500 tys. Wydaje mi się, że twoja 1/75 wzięła się z błędnego pojęcia o
średniej. Byłoby tak, jak piszesz, gdyby rozkład wieku był symetryczny: liczba
osób umierających przed 75 rokiem i po 75 roku była taka sama i to w jednakowych
"słupkach" po tyle samo (czyli tyle samo 74-latków co 76-latków, czy 55-latków
co 95-latków). Tymczasem rozkład ten jest mocno asymetryczny: znacznie więcej
osób umiera w wieku powyżej średniej niż poniżej średniej, ale odległości między
wiekiem średnim a wiekiem śmierci tych powyżej są znacznie mniejsze niż między
wiekiem średnim a wiekiem śmierci tych poniżej (np. w przypadku niemowląt byłoby
to 75 lat). Dziś mamy licbę ludności mniej więcej taką, jaką chcemy mieć więc w
omawianym przez nas idealnym społeczeństwie struktura wieku będzie podobna -
trochę więcej niż dziś będzie tych najstarszych ze względu na mniejszą
śmiertelność w młodym wieku. OK, załóżmy, że ich śmiertelność "nadrobi" to, co
ugramy na śmiertelności młodszych - czyli pozostanie owe 360 tys. zgonów w ciągu
roku. Ale nie więcej - a już na pewno, nie ponad 500 tys., jak ty wyliczasz.
Zgadzam się, że w chwili obecnej potrzebna jest większa dzietność - biorąc pod
uwagę, że "zwiększyłem" śmiertelność do 360 tys. nie będzie to jak proponowałem
wcześniej 1,4. ale więcej. Ale po uzyskaniu określonej stabilnej liczebności
wystarczy 1,4 by zrównoważyć tę liczbę zgonów.

>
> Zaczęłaby być może. Na razie sytuacja jest dokłanie odwrotna: niedostatek
> urodzeń przekłada się na jeszcze większy niedostatek urodzeń w następnym
> pokoleniu.

Tu zgoda.

>
> > To zaś prowadzi do stale powiększającej się populacji - a to
> > nie jest nam potrzebne. Prosty rachunek pokazuje, że przy 9 mln kobiet w
wieku
> > rozrodczym i liczbie zgonów jak podałem dzietność powinna wynosić około
1,17.
>
> WOW. Przedstaw ten rachunek z którego wychodzi Ci 1.17. Albo czytaj dalej.

Zacznij czytać moje posty.

>
> Jedno i drugie szacowałeś z Księżyca. Ja swoje szacunki oparłem na
> solidnych podstawach.

No właśnie nie bardzo solidnych.

>
> Halo, tu Ziemia. Nie możesz założeń "stanu idealnego" stosować do
> istniejacych warunków rzeczywistych. A nawet jakbyś miał rację:
> abyśmy osiągnęli ten "stan idealny" to w obecnie najbardziej
> porządana dzietność byłaby na poziomie powyżej nieco 2.0, więc obecnie
> zalecanie dzietności na poziomie np. 1.4 jest - powiedzmy - szkodliwe.

Wyżej przyznałem ci rację. 1,4 to stan, do którego powinniśmy dążyć.

>
> Aby przy stanie ludności 38 mln rocznie umierało tylko 300 tys. obywateli,
> to w stabilnych warunkach demograficznych średnia długość życia musiałaby
> wynosić 127 lat. Obecna umieralnosć na poziomie 360-370 tys to wynik tego,
> że jesteśmy generalnie dość młodym społeczeństwem.

Nie masz racji. Właśnie z racji malejącej populacji mamy dziś bardzo
niekorzystny stosunek liczby zgonów do liczby ludności. I nieprawdą też jest, że
wydłużanie się życia wpływa na wzrost śmiertelności: przy dłuższym życiu umiera
rocznie mniej więcej tyle samo osób, co przy krótszym - tyle że umierają w
starszym wieku. Gdyby wzrost długości życia następował skokowo, to byłby taki
okres, w którym mielibyśmy spadek liczby zgonów, a potem - za kilka lat -
podskoczyłaby, w momencie śmierci tych żyjących dłużej. My jednak mamy przyrost
powolny. Pewna część populacji zamiast - jak nakazuje statystyka - umrzeć w
danym roku, żyje nieco dłużej. Ich śmierć idzie zatem na rachunek lat
następnych, gdzie równoważy spadek śmiertelności wywołany tym, że znów ktoś tam
żył zbyt długo. I tak dalej.

>
> Ponadto, przy średniej długości życia 70 lat - okres dzietności kobiet
> trwa 35 lat, czyli polowę życia. Gdy średni czas życia osiągnie 105
> lat - będzie to już tylko 1/3 czasu życia. Jednocześnie będzie się

Jak rozumiem, zakładasz, że górna granica wieku rozrodczego się nie zmieni. Nie
bardzo wiem, czy takie założenie jest uzasadnione. Trzeba by poszperać w
opracowaniach biologicznych. Niewykluczone, że wiek menopauzy u kobiet również
zostanie podniesiony (już dziś ma on dośćszerokie widełki).

> zmniejszał w społeczeństwie odsetek kobiet pozostających w wieku
> rozrodczym. A co z wiekiem produkcyjnym - skąd można wiedzieć czy
> wydłużenie średniego czasu życia np. o 50% zapewni też wydłużenie
> wieku produkcyjnego o proporcjonalną liczbę lat? Może, ale trudno
> to teraz stwierdzić.

Wiek produkcyjny da się wydłużyć z obu stron: zarówno podnosząc wiek emerytalny
(już dziś wiele osób - zwłaszcza mężczyzn - nie czuje się na tyle starych, by w
wieku 65 lat iść na emeryturę), jak też obniżając wiek wejścia w życie zawodowe,
skracając absurdalnie długą edukację.


>
> Wydaje mi się, że wykazałem, ze źle Ci się wydaje.
>

Być może. Nigdy nie twierdziłem, że jestem demografem. Moje obliczenia bardziej
do mnie przemawiają, niż twoje i to się chyba nie zmieni :-). Tak czy inaczej -
czy będzie to 1,2, 1,4 czy 2 - nie będą to jeszcze rodziny wielodzietne. A i tak
w obecnej sytuacji Polski w pierwszej kolejności należy sprawić, by obecna grupa
w wieku produkcyjnym zasilała budżet, a nie czerpała z niego lub uciekała za
granicę. Bo jeżeli tego nie zmienimy, to większa liczba dzieci tylko pogorszy
statystyki. A jak poprawi się stopa życiowa ludzi to i dzietność wzrośnie - już
dziś wiele rodzin decyduje się na mniej dzieci, niż by chciało ze względów
materialnych. Z tego też powodu pierwsze dziecko pojawia się później, niż by
mogło. Ale niedobrze, gdyby tę stopę życiową miały poprawiać dotacje z budżetu -
bo oznaczałyby one większe obciążenia dla obywateli (więc również dla samych
"obdarowanych"). Prosta sprawa - dopasować średnią pensję i wysokość podatków w
Polsce do średniej unijnej. Zamiast dawać z budżetu - mniej zabierać. Ludzie i
tak oddadzą to w podatkach pośrednich - ale dobrowolnie i jeszcze z
zadowoleniem.

Ponieważ zaczynamy powtarzać już te same rachunki, chyba przyszedł koniec
dyskusji o liczbie dzieci w rodzinie.

Pozdrawiam do następnego wątku :-)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


102. Data: 2006-10-30 01:00:55

Temat: Re: Poselskie pomysły na wielodzietność rodzin
Od: Lukasz Kozicki <R...@v...cy.invalid> szukaj wiadomości tego autora

locke napisał(a):

>> To założenie jest wziete z ksieżyca, co szczegółowo wyliczyłem w poprzednim
>> postingu. Nie uda sie powstrzymać spadku tej liczby, bo te dziewczynki po
>> prostu się *nie urodziły*. Chyba że zaczniesz importować krasawice z Ukrainy,
>> ale myślałem że mówimy o utrzymaniu stanu ludności państwa jego własnymi
>> siłami.
>
> Aby zwiększyć liczbę urodzeń nie potrzeba większej liczby matek.

Prawda. Ale w takim wypadku trzeba zwiekszyć dzietność i to znacznie.

> Zresztą spotkałem się gdzieś z szacunkami wykazującymi, że chyba około 2030
> roku liczba kobiet w wieku rozrodczym wróci w okolice 9,8 mln.

Powiedzmy że wzrośnie. I począwszy od roku 2030 będą one stale rodziły
dzietność/35*9.8 mln = dzieci rocznie. Proste zadanie algebraiczne:
policzyć ile kobiet będzie przy życiu w roku 2079, zakładając
w latach od 2030 do 2064 stałą dzietność, kolejno 1.4, 1.5 ... 2.0
oraz zerową umieralność kobiet przed 50 rokiem życia.

> OK, załóżmy, że ich śmiertelność "nadrobi" to, co ugramy na śmiertelności
> młodszych - czyli pozostanie owe 360 tys. zgonów w ciągu roku. Ale nie
> więcej - a już na pewno, nie ponad 500 tys., jak ty wyliczasz.

W takim razie wylicz skąd wziąłes te 360 tys. Bo to jest kluczowa liczba
dla Twoich wyliczeń, tymczasem jest ona oparta wyłącznie na danych
statystycznych, które - jak sam przyznałeś - nie dotyczą sytuacji stabilnej
tylko "dochodzenia" do stabilności (o ile coś takiego jest w ogóle możliwe)

>>WOW. Przedstaw ten rachunek z którego wychodzi Ci 1.17. Albo czytaj dalej.
>
> Zacznij czytać moje posty.

No własnie czytam i nie ma w nich żadnej matematyki - samo tylko Twoje
Głębokie Przekonanie. Sprobuj jakoś wyliczyć te 360 tys. zgonów rocznie.

>>Aby przy stanie ludności 38 mln rocznie umierało tylko 300 tys. obywateli,
>>to w stabilnych warunkach demograficznych średnia długość życia musiałaby
>>wynosić 127 lat. Obecna umieralnosć na poziomie 360-370 tys to wynik tego,
>>że jesteśmy generalnie dość młodym społeczeństwem.
>
> Nie masz racji. Właśnie z racji malejącej populacji mamy dziś bardzo
> niekorzystny stosunek liczby zgonów do liczby ludności. I nieprawdą też
> jest, że wydłużanie się życia wpływa na wzrost śmiertelności:

Oczywiście że jest nieprawdą. Napisałem coś dokładnie przeciwnego.

Pozdr,
--
ŁK

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


103. Data: 2006-10-30 11:55:50

Temat: Re: Poselskie pomysły na wielodzietność rodzin
Od: "locke" <l...@p...wiggin.com> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Lukasz Kozicki" <R...@v...cy.invalid> napisał w wiadomości
news:45454dfc$1@news.home.net.pl...

>
> W takim razie wylicz skąd wziąłes te 360 tys. Bo to jest kluczowa liczba

Powiedz mi na jakiej podstawie uważasz, że jak ludzie będą żyli średnio 75 lat
(zamiast o dwa lata krócej, jak obecnie), to przy podobnej liczbie ludności
będzie blisko 2 razy więcej zgonów niż dzisiaj.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


104. Data: 2006-10-30 12:58:23

Temat: Re: Poselskie pomysły na wielodzietność rodzin
Od: Lukasz Kozicki <R...@v...cy.invalid> szukaj wiadomości tego autora

locke napisał/wrote dnia/on 2006-10-30 12:55:
> Użytkownik "Lukasz Kozicki" <R...@v...cy.invalid> napisał w wiadomości
> news:45454dfc$1@news.home.net.pl...
>
>> W takim razie wylicz skąd wziąłes te 360 tys. Bo to jest kluczowa liczba
>
> Powiedz mi na jakiej podstawie uważasz, że jak ludzie będą żyli średnio 75 lat

Dobrze, jest ponieżj. A Ty w odpowiedzi podaj swoje wyliczenie 360 tys.

> (zamiast o dwa lata krócej, jak obecnie), to przy podobnej liczbie ludności
> będzie blisko 2 razy więcej zgonów niż dzisiaj.

Proszę bardzo. W tej chwili nie mamy, jak sam to określiłeś, stanu
ustalonego, który ty byś chciał osiągnąć w ciągu 10-20 lat. Na tej
podstawie starałeś się podważyć moje obliczenia, oparte na faktycznej
liczbie kobiet w określonych grupach wieku. Skoro jednak nie mamy
stanu ustalonego dla liczby urodzeń, tylko "stan przejściowy", to
również aktualna liczba zgonów ok 360-370 tys rocznie jest
charakterystyczna dla stanu przejściowego. Średnia długość wieku też
jest charakterystyczna dla tego stanu przejściowego. Dalej, GUS
prognozuje, że ilość zgonów będzie rosła i niedługo przekroczy 400 tys.
http://www.stat.gov.pl/dane_spol-gosp/ludnosc/demogr
afia/2004/demografia_04.doc
Ty podważasz to twierdzenie, uważając, że jest oparte "na dzisiejszej
dynamice zmian w populacji." (a na czym innym miały by być oparte?) -
i rzucasz z kapelusza wartością 300 tys, później korygując ją na 360
tys., też nie wiem na jakiej podstawie - może negocjacji z moimi
obliczeniami? Albo na jakiej podstawie podważasz wyliczenia GUS?

Zobacz zresztą na "piramidę wieku"
http://www.stat.gov.pl/dane_spol-gosp/ludnosc/ludnos
c/wykresy/jedna_piramidka/start.htm
- będziesz widział dlaczego do dojścia do "stanu ustalonego" trzeba co
najmniej 70, jeśli nie 100 lat. W międzyczasie do szczytu choinki dojdą
3 szerokie "gałęzie" i będą to momenty skoków umieralności, bo będzie
w populacji znacznie więcej starych ludzi niż teraz.

Ale OK. chcesz określić hipotetyczny stan ustalony - niech Ci będzie.
Przyjmijmy, że piramida wieku nie wygląda jak choinka noworoczna,
tylko łagodnie zmniejsza się w dolnej części, potem nieco szybciej gdy
umiera wiecj ludzi. I tak jak sam twierdzisz, rozkład ten jest mocno
asymetryczny: znacznie więcej osób umiera w wieku powyżej średniej niż
poniżej średniej. Ale średnia jest tak czy owak średnią i stosują się
do niej prawa statystyki, tak jak tego żądałeś. Skoro więc średnia
wieku jest 75 lat to _średnio_ co roku umiera 1/75 ludności. Ci są
"powyżej średniej" rozkładają się na więcej lat: niektórzy starsi
umrą dopiero znacznie poźniej, ale też w danym roku umierają ci z
długowiecznych, którzy w poprzednich latach swej długowieczności nie
umarli

A więc przy równomiernej piramidzie wieku ilość zgonów w danym roku
będzie wynosić 38 mln / 75.

Jest to przy okazji *dokładnie ten sam wzór* jakim ty się posłużyłeś
w <ehv799$v2t$1@news.interia.pl> (z moją korektą na 35): dzietność x
10 mln / 35 - mimo tego, że rozkład urodzin jest mocno niesymetryczny
(w przedziale 15-19 jest 5%-6% wszystkich urodzin, 20-29 - 62%-65%,
30-49 - 27%-32%).

Skoro ten wzór jest dobry do obliczania ilości urodzin, to jest też
dobry do określania liczby zgonów.

Jeśli teraz uważasz że nie jest to dobry wzór, podaj swoje wyliczenie
liczby zgonów *bo do tej pory nic takiego nie pokazałeś*. Przy okazji,
podaj też nowy wzór na liczbę urodzin.

Pozdr,
--
ŁK

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


105. Data: 2006-10-30 13:39:19

Temat: Re: Poselskie pomysły na wielodzietność rodzin
Od: "locke" <l...@p...wiggin.com> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Lukasz Kozicki" <R...@v...cy.invalid> napisał w wiadomości
news:4545f63e$1@news.home.net.pl...
>
> Ale OK. chcesz określić hipotetyczny stan ustalony - niech Ci będzie.
> Przyjmijmy, że piramida wieku nie wygląda jak choinka noworoczna,
> tylko łagodnie zmniejsza się w dolnej części, potem nieco szybciej gdy
> umiera wiecj ludzi. I tak jak sam twierdzisz, rozkład ten jest mocno
> asymetryczny: znacznie więcej osób umiera w wieku powyżej średniej niż
> poniżej średniej. Ale średnia jest tak czy owak średnią i stosują się
> do niej prawa statystyki, tak jak tego żądałeś. Skoro więc średnia
> wieku jest 75 lat to _średnio_ co roku umiera 1/75 ludności. Ci są
> "powyżej średniej" rozkładają się na więcej lat: niektórzy starsi
> umrą dopiero znacznie poźniej, ale też w danym roku umierają ci z
> długowiecznych, którzy w poprzednich latach swej długowieczności nie
> umarli

W dalszym ciągu nie pojmujesz idei średniej. Czy osoba żyjąca dłużej niż średnia
umrze w większym odstępie czasowym, niż np. noworodek? Przy średniej 75 lat
musiałaby żyć ponad 150 lat! Średnia wieku 75 lat nijak nie oznacza, że średnio
co roku wyniera 1/75 społeczeństwa.

>
> A więc przy równomiernej piramidzie wieku ilość zgonów w danym roku
> będzie wynosić 38 mln / 75.

Piramida wieku NIE JEST równomierna.

Jak widzę, pojęcie "koniec dyskusji" jest dla ciebie niezrozumiałe.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


106. Data: 2006-10-30 14:26:44

Temat: Re: Poselskie pomysły na wielodzietność rodzin
Od: Lukasz Kozicki <R...@v...cy.invalid> szukaj wiadomości tego autora

locke napisał/wrote dnia/on 2006-10-30 14:39:

> W dalszym ciągu nie pojmujesz idei średniej.

Ależ doskonale rozumiem. Zapominasz, że jestem inżynierem.
Operowanie na średnich to dla mnie chleb powszedni.

> Czy osoba żyjąca dłużej niż średnia umrze w większym odstępie
> czasowym, niż np. noworodek?

Oczywiście, że nie.

> Przy średniej 75 lat musiałaby żyć ponad 150 lat!

Bzdura. Wiesz co to jest odchylenie standardowe? Powinieneś,
skoro z takim przekonaniem nim operujesz. Średnia z 0;75;150
wynosi 75, a średnia z 60;60;70;73;75;77;85;100 - to też 75.
Tylko że w pierwszym wypadku odchylenie standardowe wynosi
75 lat - a w drugim 13,13 roku. I nie rozumiem dlaczego uważasz
że ze średniej 75 musi wynikać, że odchylenie standardowe wynosi
tyle co ta średnia (albo nawet jeszcze więcej, np. przy średniej
z 2 tylko wartości: 0 i 150)

> Średnia wieku 75 lat nijak nie oznacza, że średnio co roku
> wyniera 1/75 społeczeństwa.

Sprawdź rachunkowo.

>> A więc przy równomiernej piramidzie wieku ilość zgonów w danym roku
>> będzie wynosić 38 mln / 75.
>
> Piramida wieku NIE JEST równomierna.

Nie jest. Teraz. A jak już wiemy, obecny stan jest niestabilny.
Ty chcesz stanu ustalonego - w takim stanie będzie równomierna,
bo musi. W przeciwnym wypadku nici z równowagi: będzie się
dzdiało to co teraz, czyli "górki i doliny".

Przy okazji: wykres gęstości urodzeń też nie jest równomierny,
ale Ty nim operujesz tak jakby był. I słusznie. Chyba, że mi
nie wolno operować w ten sam sposób wykresem gęstości zgonów -
w takim razie podaj nowy wzór na średną liczbę narodzin w
danym roku w zależności od liczby kobiet w wieku rozrodczym.

I przypominam, że cały czas czekam na podanie przez Ciebie
wyliczenia z którego wynika 300 (lub 360) tys zgonów rocznie.

> Jak widzę, pojęcie "koniec dyskusji" jest dla ciebie niezrozumiałe.

Chcesz końca dyskusji, bo nie masz już żadnego argumentu na
uzasadnienie swych niczym nie podpartych twierdzeń. Jednym
słowem muszę uznać, że wykazałem, iż optymalna dzietność to
około 2 (nieco ponad 2 ze względu na zgony młodych osób, lub
nieco poniżej 2 przy stale i powoli wzrastającej długości życia).

Ukłony
--
ŁK

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


107. Data: 2006-10-30 14:31:09

Temat: Re: Poselskie pomysły na wielodzietność rodzin
Od: "locke" <l...@p...wiggin.com> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Lukasz Kozicki" <R...@v...cy.invalid> napisał w wiadomości
news:45460af4@news.home.net.pl...
>
> Chcesz końca dyskusji, bo nie masz już żadnego argumentu na
> uzasadnienie swych niczym nie podpartych twierdzeń. Jednym
> słowem muszę uznać, że wykazałem, iż optymalna dzietność to
> około 2 (nieco ponad 2 ze względu na zgony młodych osób, lub
> nieco poniżej 2 przy stale i powoli wzrastającej długości życia).

Niech ci będzie, że wykazałeś. Może nawet i tak jest. Jak by nie liczyć -
rodziny wielodzietne nam nie wychodzą. A - jak pisałem wcześniej - nie ma sensu
wspomagać rodzin z budżetu: wystarczy dać im zarobić więcej i wziąć mniej
podatków - a mnożyć się zaczną lepiej, niż za becikowe.

Pozdrawiam do następnego wątku

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


108. Data: 2006-12-01 21:12:41

Temat: Re: Poselskie pomysły na wielodzietność rodzin
Od: Jacek Krzyzanowski <j...@p...pl> szukaj wiadomości tego autora

Elske <k...@n...o2.pl> napisali:

> BTW to _jest_ sprawiedliwe - taki singiel może nie naprodukował dzieci,
> ale za to dzięki niemu państwo miało dochody - jeśli zarabiał więcej to
> więcej z tego oddał państwu.i

Albo rozchody.
Chyba lepszym pomyslem niz podatek od bezdzietnosci, bylaby ulga podatkowa
na dziecko. I od smiesznego becikowego tez.


--
....................................................
...........
. KRZYZAK .
. Skierniewice Jesli nie masz pomyslu na 1% podatku .
.......................... http://www.pomocdladominiki.com.pl .

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


109. Data: 2006-12-01 21:26:57

Temat: Re: Poselskie pomysły na wielodzietność rodzin
Od: Jacek Krzyzanowski <j...@p...pl> szukaj wiadomości tego autora

locke <l...@p...wiggin.com> napisali:
> jego zawarcia pojawiło się dziecko. I więcej mogłoby takie małżeństwo dzieci nie
> mieć. A jeżeli popatrzymy na liczbę istniejących małżeństw (ok. 9 mln w roku
> 2003), to biorąc pod uwagę liczbę zgonów wystarczyłoby, gdyby na małżeństwo
> średnio wypadało 0,5 dziecka.

Obawiam sie, ze jestes w mylnym bledzie. Prosta zastepowalnosc pokolen
zapawnia wskaznik dzietnosci powyzej 2,1.

--
....................................................
...........
. KRZYZAK .
. Skierniewice Jesli nie masz pomyslu na 1% podatku .
.......................... http://www.pomocdladominiki.com.pl .

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


110. Data: 2006-12-01 23:02:54

Temat: Re: Poselskie pomysły na wielodzietność rodzin
Od: Dusiołek <d...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora

Dnia 2006-12-01 22:12, czując nadchodzącą zimę, istota znana jako 'Jacek
Krzyzanowski' zagrzebała się głębiej w kontenerze pełnym toksycznych
odpadów, opatrzonych tym oto ostrzeżeniem:

> Chyba lepszym pomyslem niz podatek od bezdzietnosci, bylaby ulga podatkowa
> na dziecko. I od smiesznego becikowego tez.

Teraz, zamiast becikowego, wróci fundusz
alimentacyjny. A bykowe wróci...

--
Dusiołek
http://www.szpinak.prv.pl, http://www.gagatka.prv.pl
szpinak w temacie sprawi, że przeczytam Twój list...

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 10 . [ 11 ] . 12


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Test programu AnoMail
Zanim zabrzmi marsz Mendelsona...
Wyrzeka się dziecka, żona użyła obcego nasienia
Metody wpływu na bliskich
czytaliście? Mnie rozbroiło

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

"Nie będziesz cudzołożył."
Znalazłam kanał na YouTube dla dzieci i nie tylko i poszukuję podobnych
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.
Mechanizmy obronne a zakazowe wychowanie dzieci.

zobacz wszyskie »