Data: 2006-11-27 15:54:06
Temat: Re: Prof. Marian Mazur o nauczaniu matematyki w szkołach
Od: "Sławomir Żaboklicki" <Z...@k...chip.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
>
> Dziękuję za podpowiedź w rozważaniach "a po jaką ciężką [biiiip] każą się
> tego uczyć?". Ciekawe tylko kto stawia wóz przed koniem. Przecież
> logicznym by było opracowanie całościowej koncepcji wiedzy i umiejętności
> pakowanych do głów na danym etapie nauczania z poprawką na szybkość
> przyswajania młodej głowy w określonym wieku, a dopiero potem tak wybrane
> zagadnienia dać specjalistom do opracowania sposobów najlepszego wyłożenia
> ograniczonego [przez innych] materiału.
Nic z tego. Nauczyciele mają wpojony odruch warunkowy respektu
przed profesorami. Z kolei ci ostatni mają wpojony odruch warunkowy
automatycznego odrzucania wszystkiego, co twierdzą nauczyciele.
To się na prawdę odbywa na poziomie odruchów. Wystarczy
pojechać na pierwszą lepszą konferencję.
> Kiedy wreszcie jakiś geniusz reform edukacyjnych zapędzi bractwo nie do
> roboty, a do współpracy?
Nie da rady. Prawa fizyki są nieubłagalne. Dwóch profesorów
zawsze się będzie odpychało. Trwają badania od czego zależy
siła odpychania.
Widać nie próbowałeś rozmawiać w ralacji nauczyciel-naukowiec.
Przepływ jest zawsze jednostronny. Ja już robiłem doświadczenia.
Wpierw przedstawiałem się jako nauczyciel, a dopiero po
pewnym czasie mówiłem, że akademicki.
>
> Ale oświata teoretycznie zatrudnia najbardziej oświeconych ludzi. Tu
> ludzie podejmujący decyzje wiedzą dokładnie co robią.
O ile w relacji nauczyciel-naukowiec coś czasami przedrze się
pod prąd, to w relacji urzędnik-naukowiec jest to fizycznie
niemożliwe. Jedyną bronią, jaką ma urzędnik są przepisy.
I całe szczęście, bo inaczej doba ucznia by trwała 72 godziny.
> Może tych obecnych cichcem do lochów i wybrać nowych? Może nowi znajdą
> sposób jak dawać spójne wykształcenie podstawowe i gimnazjalne, a nie
> luźny konglomerat "przedmiotów nauczania"? Nie dziwię się uczniom, że wolą
> być podmiotami, a nie przedmiotami w szkole :P
Przedziera się, ale bardzo powoli. Ale nie jestem pewien, czy idzie we
właściwą stronę. Wyobraź sobie, że wszelkie próby zmian nie są
poparte żadnymi miarodajnymi, powtarzam żadnymi miarodajnymi
badaniami skutków zmian poprzednich.
Pozdrawiam
SZ
|