Data: 2016-04-18 19:49:26
Temat: Re: Promocji : Witamina D + olejek z filtrem UV
Od: FEniks <x...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 18.04.2016 o 11:44, Jarosław Sokołowski pisze:
> Pani Ewa napisała:
>
>>>>> NIGDY w życiu nie używałam kremu z filtrem UV, a nic podobnego.
>>>> Czemu nie? Z oszczędności?
>>> Takim "czymś podobnym" może być pasta do zębów. Prostym ale skutecznym
>>> blokerem UV, stosowanym w kremach, jest tlenek cynku. Ten sam, który
>>> jest jednym ze składników pasty do zębów. W ekstraordynaryjnych
>>> sytuacjach można dodać nieco tego mazidła do dowolnego kremu i tym
>>> smarować gębę jak kremem z filtrem.
>> Ale to strasznie wysuszające! Już lepiej się trochę opalić.
> Nie samą pastą przecież, wystarczy jej trochę dodać do kremu. Historia
> filtrów UV nie jest długa, zaczęła się w latach dziewięćdziesiątych.
> Gdy kremy z SPF=ileś nie były jeszcze tak dostępne, to niektórzy ponoć
> tak sobie ekstraordynaryjnie radzili. Bo zdanie "już lepiej się trochę
> opalić" zmienia sie szybko, gdy się spojrzy choćby na twarze himalaistów.
>
> Tu wrócę do pytania Basi o wysokość. To nie jest tak, że ultrafiolet
> wszędy jednaki. O tym właśnie mówi krzywa Diffeya, będąca standardem
> od roku 1992. Widmo ultrafioletu zwyczajowo dzielone jest na odcinki
> A, B i C. "A" -- to ten najbliższy, zaraz za światłem widzialnym.
> Niektórzy zresztą widzą najbardziej długofalowy zakres UV, nawet jeśli
> nie są pszczołą. Ci po operacji zaćmy szczególnie. Potem idzie odcinek
> "B", o krótszych falach i odcinek "C", który ma już tak energetyczne
> fotony, że sieją spustoszenie wśród tego, co żyje. Każdy z tych fotonów
> ze sporym prawdopodobieństwem może uszkodzić łańcuch DNA.
>
> Diffey opracował model tzw. "odpowiedzi rumieniowej skóry" (skin
> erythema response), który mówi, jak mocno która długość fali parzy
> skórę. Czyli opala -- bo to jest ten sam mechanizm. Też są tam trzy
> zakresy długości, ale o granicach przesuniętych względem tradycyjnego
> podzału na UVA, UVB i UVC. I tak fale któtsze od 300 nm parzą z mocą 1.
> Na odcinku 300-330 nm następuje równomierny (w skali półlogarytmicznej)
> spadek oddziaływania o 60 decybeli. Tak więc UV 330 nm, będący już UVA,
> ale blisko UVB, parzy tysiąc razy słabiej. Potem spadek jest mniej
> stromy -- pozostały odcinek 330 nm aż do fioletu (400 nm), to kolejne
> 20 dB (dziesięć razy mniejsze oddziaływanie).
>
> Ultrafiolet C na szczęście w ogóle nie dociera do powierzchni Ziemi.
> A ten co na nas pada, w zależności od długości fali, ma intesywność
> oddziaływania zmieniającą się jak 1:10000. Ultrafioletu A, można rzec
> z grubsza, zawsze jest tyle samo -- przenika on przez atmosferę podobnie
> do światła widzialnego. Zmiany w atmosferze dotyczą ultrafioletu B,
> czyli krótkiego -- tego, co go jest bardzo mało, ale działa z wielką
> mocą.
>
> I tak na przykład nad Morze Martwe (400 metrów depresji) w ogóle nie
> dociera UVB. Z kolei w wysokich górach UVB staje się czynnikiem, który
> przeważa nad zwykle oddziaływujący UVA. Podobnie jest w przypadku
> fluktuacji grubości powłoki ozonowej -- "dziura ozonowa" nie tyle
> zwiększa poziom UV, co przesuwa charakterystykę spektralną, zwiększa
> się udział UVB w widmie. To tlen jest czynnikiem pochłaniającym UVB.
> Z tym że trójatomowy ozon jest o wiele bardziej skuteczny od dwuatomowego,
> którym oddychamy. Ozonu jest (parcjalnie) poniżej trzech milimetrów
> w słupie powietrza nad głową, a tlenu ponad półtora kilometra. Ten
> pierwszy sam zmienia się pod wpływem różnych czynników. Żeby zmieni
> ten drugi, musimy wejść na wysoką górę albo pojechać nad Morze Martwe.
Strasznie to wszystko skomplikowane...
Na szczęście nie mam oporów przed stosowaniem filtrów, a wręcz
przeciwnie - bardzo mi to odpowiada, bo wszelkie kremy z filtrem są
zwykle przy okazji nawilżające.
Ewa
|