Jeśli pizzowe ci wychodzi to jest tylko jedno wyjście. Zrobić strucle z
makiem.
Ciasto drożdzowe, przepis znajdziesz wszędzie. Rozciagasz palcami, troche
rozwałkowujesz, rozkładasz na nim jak najwięcej (ja zawsze pchaem do oporu
bo uwielbiam dużo maku) maku z bakaliami, u mnie wersja tradycyjna
przewiduje tylko rodzynki. Mak oczywiście musi być zmielony, z puszki
najłatwiej ale ja miele zawsze sam. Do tego masła i cukru w odpowiedniej
ilości, namoczone rodzynki i odrobine wodu , można mleka dać też zamiast
wody tak żeby mak był wilgotny, ewentualnie można posłodzić miodem zamiast
cukru wtedy wody nie dajesz bo powinno być wystarczająco wilgotne.
Podsmażasz mak z dodatkami mieszając przez pare minut aż będzie gorący.
Studzisz, wykładasz na ciasto i zawijasz. Pieczesz, smarujesz lukrem z
pudru, wody z dodatkiem olejku migdałowego (koniecznie) i gotowe. Na drugi
dzień rewelacja. W zasadzie jak miałem pare latek mniej do mi na święta mógł
starczyć tylko bigos mojej mamy i makowiec babci właśnie ten.
Ach się rozmażyłem....

powodzenia

P.S. Jesli teściowa tez piecznei makowiec to nie rób bo podpadniesz jeśli
będzie lepszy niż jej :)

--
morghul