Data: 2001-05-15 14:23:28
Temat: Re: Proszę o pomoc....
Od: "Melisa" <m...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik <s...@g...pl> napisał:
> > Uczucia nie sprowadzaja sie do penisa ;) (..)
> > U mnie nie bylo zadnych problemow z uczuciami wzgledem plci
> > przeciwnej czy wlasnego meza (..) Milosc jest nie tylko w
> > lechtaczce i orgazmach :))
>
> Wlasnie takiego czegos chcialem uniknac... Wrazenia ze Samiec = myslenie
> penisem. Uczucia zaczynaja sie na czubku a koncza gdzies w okolicach
> podstawy ;)) M moim przypadku BZDURA DO KWADRATU.
Ojej, zanim zaczniesz mowic, ze to co pisze jest bzdura to przeczytaj
uwazniej :) Zauwaz, ze pisalam rowniez o lechtaczkach, wiec to nie bylo o
samcach co mysla penisem :) I to TY napisales, ze obawialbys sie o swoje
uczucia wzgledem plci przeciwnej kiedy nie czulbys popedu seksualnego. A ja
odpowiadam, ze uczucia to nie tylko poped i ze mozna czuc (np milosc) z
chwilowo zmniejszonym libido. Tylko tyle, nie trzeba dorabiac tutaj jakichs
interpretacji negatywnych.
> > > (..) Taka deformacja osobowosci jest po prostu nieludzka (..)
> > Masz prawo tak myslec, choc wg mnie poped to bardziej "fizycznosc" niz
> > osobowosc.
>
> Z tym ze jednak w/g mnie przynajmniej plciowosc (w zadnym wypadku nie
> sprowadzana wylacznie do seksu) jest PODSTAWA z ktorej uczucia i cala
reszta
> wynika. (..)
Rozumiem co chcesz powiedziec. Zdaje sobie sprawe, ze wiele wynika z
seksualnego odbioru swiata i popedu. Ale nie uwazam, ze okresowy zanik
libido jest "deformacja osobowosci". Swoja droga to np u mnie seksualny
odbior wcale nie zaginal, po prostu nie mialam potrzeby rozladowania
seksualnego.
> (..) moja aktywnosc w swerze seksu jest na razie zerowa z wyboru nie z
> koniecznosci (Ninke prosze o niekomentowanie, niektorzy naprawde widza
sens w
> moranosci).
Troche nie zrozumialam - zyjesz "w celibacie" z wyboru? A mozesz powiedziec
z czego to postanowienie wynika? I jesli mozesz to ile masz lat i czy masz
dziewczyne? Czy chcialbys zostawic ta sfere na czas po slubie? Mam
nadzieje, ze odpowiesz, bo to b. nietypowa postawa, wiec troche mnie
zaciekawila :)
>Ale jakos nie wyobrazam sobie mozliwosci zakochania sie bez pociagu
> do innej osoby. (..)
Ja rowniez :) To chyba naturalne.
> (..)Wlasnie utrata
> UMIEJETNOSCI zobaczenia tego CZEGOS jest tym co mozna nazwac deformacja
czy
> okaleczaniem osobowosci.
Z tym, ze to nie jest tak jak myslisz. Nie traci sie tej umiejetnosci,
jedyne co jest inaczej to brak koniecznosci rozladowania - nie masz ochoty
na orgazmy, ale nadal jestes seksualny.
> (...) Masz po prostu
> niesamowite szczescie ze podczas tej kuracji mialas stabilne zycie pod
tym > wzgledem. Nie kazdy ma tak dobrze...
Zgadza sie. Ale to "szczescie" nie przyszlo samo, ja rowniez sie do niego
troche przyczynilam ;)
> i kolejne szczescie ze tylko 3 miesiace.
To prawda.
> Niektorzy maja byc na tym rok i dluzej. (..)
Ale nie wolno od tego uciekac, jesli okaze sie to droga leczenia. To raz, a
dwa to, ze nie kazde leki na kazdego tak dzialaja. A poza tym bilans zyskow
i strat - lepiej sie rzucic z mostu czy przetrwac z obnizonym libido...?
> (..) czesty objaw. Czesty tzn.
> powtarza sie w wypowiedziach roznych ludzi z roznych srodowisk i stron
swiata,
> wiec jest prawdopodobne ze to nie wymysl jednej osoby.
Nie pisalam, ze to wymysl. Pewnie sie to zdarza (osobiscie mam kontakt z
kilkunastoma osobami ktore biora lub braly leki i rozne sa reakcje na te
same farmaceutyki). Ale nikt nikogo nie zmusza do zazywania.
> Z tym ze czesto ma juz maly wybor - kolejna sprawa na ktora czesto
natrafiam to
> opinia ze odstawienie leku po tygodniu czy 2 powoduje wielokrotny wzrost
> objawow depresyjnych. W takim wypadku klamka zapadla i czlowiek jest juz
od
> psychotorpa (psychicznie) zwyczajnie uzalezniony.
Uzaleznienie po 2 tyg...? Eee... to jeszcze nie zacznie na dobre dzialac.
Pewnie wiecej w tym autosugestii niz rzeczywistego dzialania. A za
autosugestie nie odpowiadaja same leki, tylko wlasne nastawienie do nich.
W kazdym razie ja nikogo nie namawiam na zazywanie, ale nie popieram tez
przesadnego straszenia i demonizowania, co czyni mnostwo osob (glownie
tych, ktore same nie mialy doczynienia z lekami) - a to moze wyrzadzic
wiecej szkod niz zacheta do wizyty u lekarza i rozwazenia zyskow i strat.
Melisa
|