Data: 2001-05-14 14:59:10
Temat: Re: Proszę o pomoc....
Od: <s...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Uczucia nie sprowadzaja sie do penisa ;) Powiem tak - rozumiem Twoje obawy,
> ale sa to tylko wyobrazenia o stanie pozbawionym (lub tylko zmniejszonym)
> libido. U mnie nie bylo zadnych problemow z uczuciami wzgledem plci
> przeciwnej czy wlasnego meza, nie przestaje sie kochac tylko dlatego, ze
> chwilowo nie odczuwa sie pociagu seksualnego. Milosc jest nie tylko w
> lechtaczce i orgazmach :))
Wlasnie takiego czegos chcialem uniknac... Wrazenia ze Samiec = myslenie
penisem. Uczucia zaczynaja sie na czubku a koncza gdzies w okolicach
podstawy ;)) M moim przypadku BZDURA DO KWADRATU.
>
> > (..) Taka deformacja osobowosci jest po prostu nieludzka (..)
>
> Masz prawo tak myslec, choc wg mnie poped to bardziej "fizycznosc" niz
> osobowosc.
Z tym ze jednak w/g mnie przynajmniej plciowosc (w zadnym wypadku nie
sprowadzana wylacznie do seksu) jest PODSTAWA z ktorej uczucia i cala reszta
wynika. W koncu dziecko nie potrafi sie zakochac czy pokochac zanim nie zaczna
dzialac hormony przy dojrzewaniu, ktore rozbudza poped - i na tym zaczynaja sie
budowac uczucia zwiazane z plcia przeciwna. W zadnym wypadku odwrotnie. Jak
mowilem moja aktywnosc w swerze seksu jest na razie zerowa z wyboru nie z
koniecznosci (Ninke prosze o niekomentowanie, niektorzy naprawde widza sens w
moranosci). Ale jakos nie wyobrazam sobie mozliwosci zakochania sie bez pociagu
do innej osoby. Niekoniecznie pociag typu "zaraz do wyra" - wystarczy "ona mi
sie zeczywiscie podoba i ma w sobie to nieuchwytne COS". Wlasnie utrata
UMIEJETNOSCI zobaczenia tego CZEGOS jest tym co mozna nazwac deformacja czy
okaleczaniem osobowosci.
jezcze raz cytat z przodu listu:
> U mnie nie bylo zadnych problemow z uczuciami wzgledem plci
> przeciwnej czy wlasnego meza, nie przestaje sie kochac tylko dlatego, ze
> chwilowo nie odczuwa sie pociagu seksualnego.
Ze sie nie przestanie kochac to jestem w 100% pewien. To jest akt nie tylko
uczuc ale i woli (tym sie m.in. rozni od zakochania). Masz po prostu
niesamowite szczescie ze podczas tej kuracji mialas stabilne zycie pod tym
wzgledem. Nie kazdy ma tak dobrze... i kolejne szczescie ze tylko 3 miesiace.
Niektorzy maja byc na tym rok i dluzej. A slyszalem opinie ze i do konca zycia
jezeli jest to nawrot choroby.
> > - czuje sie jak mumia, calkowicie a-emocjonalnie
> > - nie czuje nawet jak woda na mnie plynie pod prysznicem
>
> Wg mnie to swiadczy o zle dobranych lekach. No i nic nie wiemy jaki byl
> ogolny bilans zyskow i strat. Tak czy siak leki nie maja tak dzialac, zeby
> czuc sie a-emocjonalnie.
Wnioski z przegladania internetu i roznych ksiazek: czesty objaw. Czesty tzn.
powtarza sie w wypowiedziach roznych ludzi z roznych srodowisk i stron swiata,
wiec jest prawdopodobne ze to nie wymysl jednej osoby.
> > (..) jezeli ktos bedzie czul sie troche zle - powiedzmy lekki "stan
> > przeddepresyjny" - oraz trafi na wypisywacza ktory bez zastanowienia po 5
> > minutach badania lupnie psychotropa, a ten biedak to potulnie wezmie...
>
> Jasne, ze wezmie. I coz? To go nie zabije. I nie ograniczy umyslowo, zeby
> nie byl w stanie ocenic jaki jest jego bilans zyskow i strat. Zawsze ma
> wybor.
Z tym ze czesto ma juz maly wybor - kolejna sprawa na ktora czesto natrafiam to
opinia ze odstawienie leku po tygodniu czy 2 powoduje wielokrotny wzrost
objawow depresyjnych. W takim wypadku klamka zapadla i czlowiek jest juz od
psychotorpa (psychicznie) zwyczajnie uzalezniony.
mSz
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|