Data: 2003-02-20 12:01:27
Temat: Re: Przysięga małżeńska
Od: Jakub Słocki <j...@s...net.nospam>
Pokaż wszystkie nagłówki
In article <b32e7q$rit$1@news.onet.pl>, s...@w...pl says...
>
> Użytkownik "Jakub Słocki" <j...@s...net.nospam> napisał w wiadomości
> news:MPG.18bebf78fc5a9a91989907@news.onet.pl...
>
> > 1. Przysiega skladana jest przed druga osoba - malzonkiem, a nie
> > wzgledem urzednika.
> > 2. Nie ma mozliwosci dostosowania przysiegi do swoich potrzeb.
> > 3. Z danego slowa osoba, ktorej to slowo sie daje moze Cie zwolnic.
> >
> > I w zwiazku z tym nie skladam przysiag "na niby". Nie skladam ich nawet
> > liczac, ze za rok czy dwa ktos mnie z nich zwolni.
> > Jesli jednak w wyniku zmian we mnie i TZ, rozmow miedzy nami itd.
> > wychodzi, ze przysiega jest nieadekwatna, to moge ja z TZ po prostu
> > zdjac.
>
> Ja nie rozumiem. Przysięgę w kościele składa się wobec Boga ( a więc "osoby"
> trzeciej o konkretnych "poglądach" -ksiądz jest jedynie nie ważnym
> substytutem i nie o niego chodzi), przyjmując święty sakrament małżeństwa.
Sklada sie wobec Boga, ale nie Bogu. To pierwsze. Po drugie Kosciol
pozwala na slub osoby wierzacej i niewierzacej. Ta niewierzaca nie
przysiega przed Bogiem bo jako taki on dla niej nie istnieje (badz
istnieje ale inaczej, badz nie wiadomo czy istnieje, w tym przypadku
nieistotne) - i dla takiej osoby to przysiega tylko przed ludzmi
zgromadzonymi wokol.
> Nie jest to ceremonia obowiązkowa. Zasady są jasne jak słońce - nie ma
> prostszych niż w Dekalogu. Albo się je świadomie wyznaje i ma świadomość ich
> nie przestrzegania, albo się od nich odchodzi i nie zawraca głowy
> przynależnością do danego kościoła - tak szczerze zrobiła Dunia (podziwiam
> szczerość, świadomość i dojrzałość tej osoby).
Ja odszedlem od Kosciola i do niego nie przynaleze - jeszcze przed
slubem tak bylo. To ze mojej partnerce zalezalo na takim slubie
spowodowalo, ze taki rowniez mamy.
A ze teraz jej poglady sie zmienily. No coz. Zdarza sie.
I teraz mozemy jedynie miedzy soba ustalac zasady a co do Kosciola -
uniewaznic pewnie by sie nie dalo, rozwiazac sie nie da, wiec po prostu
zyjemy w zgodzie z wlasnym sumieniem.
> Więc o co chodzi z tym brakiem dostosowania do potrzeb i zwalniania jutro z
> tego co się przysięgało wczoraj?
A to bylo przedstawienie sytuacji takiej jak moja - nie jestem wierzacy
a zalezny tylko od siebie (w kwestii podejmowania decyzji, dochodzenie
do nich warunkwane jest rowniez przez innych).
Wiara, ktorej nie posiadam niczego mi nie narzuca.
K.
|