Data: 2006-06-12 21:09:10
Temat: Re: Psychologiczna zagadka.
Od: "aga" <j...@c...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Hania napisał(a):
> aga <j...@c...pl> napisał(a):
>
> > O co moze chodzic facetowi,
>
> a Ty zawszed wiesz, o co Ci chodzi? ;- ) bo ja ne, a w kazdym razie nie od
> razu ;)
>
> >ktory po krotkiej sprzeczce postanawia
> > odejsc, kwitujac to slowami:
> > "Nigdy nie mozesz mi zarzucic, ze cie zostawilem dla innej kobiety, bo
> > cie uwielbialem" ?
>
> szukał pretekstu, albo jakis histeryk - to mi sie nasuwa
>
> > Zwiazek z tych wieloletnich na ukladach partnerskich. Bez zaangazowania
> > materialnego.
>
> Nom, moze chcial czegos innego? Sama nie lubie wieloletniej nijakosci. Bo
> jakos slowo "partnerskich" brzmi mi tu lekko pejoratywnie.
>
>
> > Odchodzi, ale sie nie wyprowadza.
>
> IMO mezczyzni czesto nie lubia podejmowac decyzji. IMO tez czekal na jakis
> Twoj ruch: wlasnie wyp*nie ciuchow przez okno, alo zmiany stosunku do
> związku na mniej "niezaangazowany", ale tez moze to byc np. granie na litosc
> (co mu sie chyba lekko udalo, wszak jego czemadany stanowia jakas wartosc
> dla Ciebie, a potrzebne są mu srednio lub wcale). Grzebiąc w kazdym
> czynniku: pozostawienie u Ciebie szmat brudnych moze swiadczyc o olewaniu
> persony Twej. No bo albo rybki albo akwarium: jak się wyprowadzam, to nie
> pozostawiam po sobie smrodku, nie?
>
> > Nie oddaje kluczy (mieszkanie jest
> > partnerki). W szafie i lazience pozostawia cala garderobe ( te brudna
> > tez), lacznie z przyborami do golenia i kosmetykami. Nadmieniam, ze nie
> > rosci sobie praw do zamieszkania, poniewaz ma swoje lokum.
>
> Hymmmm, to ludzki pan, nie powiem! Nie rosci sobie praw do nie swojego
> mieszkania! Albo jemu sie w d* poprzekręcalo, bo na tyle a klapy na oczach,m
> ze nie widzi, ze sytuacja jest dla Ciebie niezreczna, albo Ty masz zanizone
> poczucie wartosci, ze przeceniasz takie "gesty", ze sie panisko nie wprasza
> w nie swoje kąty. Możliwości może być nieskonczenie wiele, ale mnie naszło
> na takie.
>
> > Interwencja, aby to sobie zabral, nie odnosi skutku. Za kazdym razem
> > twierdzi, ze "na razie mu nie potrzebne".
>
> ..to wywal, a jak bedzie stroil fochy, zacytuj przysłowie "nie chcieli
> Żydzi manny, niech jedzą gówno".
>
> >Doprowadza mnie to do
> > wscieklosci, ktora musze tlumic.
>
> ???? bo co, zalezna jestes od niego? Prace Ci zalatwil, czy na zycie daje?
>
> > Wyrzucic nie moge, bo to ma swoja wartosc materialna.
>
> mozesz, tylko nie chcesz.
>
> >Wyslac tez nie,
> > bo naraze sie na argument, "robie demonstracje".
>
> Wiesz, jak by sie czlek mial przejmowac wszystkimi argumentami swiata, to
> oddychac by nie mogl.
>
> > Od czasu do czasu dochodzi do spotkania na neutralnym gruncie, ale dla
> > niego nie jest to okazja do
> > zabrania swoich rzeczy.
> > Mijaja trzy lata od jego odejscia.
>
> !!!!! sic! myslalam, ze trzy tygodnie. Serio. Juz w takim czasie mozna sobie
> wszystko wyjasnic i pozamiatac.
>
> >On w miedzy czasie wdal sie w romans
> > biurowy, ale bez rozglosu.
>
> ma prawo. Ty tez.
>
> > Raczej usiluje grac role singla samotnika lub podtatusialego Romea.
>
> ojojoj, ale typ ;-)) Zbitego pikusia tez? Kaszle Ci w słuchawke? To kaz mu
> kaszlec swojej mamusi.
>
> >O
> > powrocie nie mysli, choc chetnie podtrzymuje kontakt.
>
> odpowiedz sobie na pytanie, czy chcesz kontynuowac ten chory teatrzyk.
>
> > Ostatnio nawet
> > zaczal powaznie chorowac.
>
> Kazdemu sie moze zdazyc. Co to ma do rzeczy? Czemu o tym napisalas? A ty
> przez te 3 lata ani razu nie bylas chora? Co on wtedy robil? Czy mial robic,
> skoro sie wyprowadzil?
>
> > Czuje sie jak szmaciana zakladniczka.
>
> jak juz Ci napisano - sama siebie trzymasz w więzach, bo on Cię uwolnił,
> poszedł sobie, dal Ci wolną rękę. Widząc, ze Ty nie chcesz zerwac trzym a
> Cię...na smyczy Twoich własnych przyzwyczajen.
>
> > Trudno sie zorientowac, o co chodzi facetowi i co z tym fantem zrobic.
>
> Zrob cos raczej z wlasnym zyciem. Z nim nic robic nie musisz -poradzi sobie.
>
> > Moze ktos bedzie umial odpowiedziec na to pytanie.
> Faktycznie zachowuje sie jak panienka z dobrego domu, ktorej narobiono na dywanik i
nie wie co z tym gowienkiem zrobic.
> Facet sam powinien sie zreflektowac i widac, ze go przecenilam.
> Nie lubie brutalnosci i moja delikatnosc w tej materii zostala naduzyta.
> Macie racje, ze to jego strata a nie moj problem.
> Fora ze dwora, jedynie na to zasluzyl.
> Ale nurtuje mnie pytanie o motywacje takiego zachowania. Czy facet w takiej
sytuacji
> nie zdaje sobie sprawy, ze moge mu te gacie wyslac do jego biura i daje bron do
reki?.
> Nie wyobrazam sobie, aby kobieta w takiej sytuacji zostawila brudna bielizne w
> mieszkaniu faceta i reszte swoich rzeczy. A kosmetyki w szczegolnosci.
> Moze ktos potrzebuje : skora, kozuch, plaszcz wiosenny, garnitury, koszule, buty,
> krawaty,dres,skarpety,szaliki i inne drobiazgi.
> W innym przypadku laduje to w smietniku. Dodaliscie mi odwagi.
> Klucz jest niestety problemem, bo drzwi sa antywlamaniowe.
> Pzdr.aga
>
> >
> > Pozdrawiam aga
> >
>
>
> --
> Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|