Path: news-archive.icm.edu.pl!pingwin.icm.edu.pl!mat.uni.torun.pl!news.man.torun.pl!n
ews.man.poznan.pl!newsfeed.tpinternet.pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: "Duch" <a...@p...com>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Psychologiczne aspekty "wiary"
Date: Thu, 22 Nov 2001 13:40:35 +0100
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl
Lines: 111
Message-ID: <9tirel$3ji$1@news.tpi.pl>
References: <9t8t72$ndp$1@korweta.task.gda.pl> <9tdsnk$e0e$1@news.tpi.pl>
<9thdp9$p5a$1@korweta.task.gda.pl>
NNTP-Posting-Host: mail.ost-poland.com.pl
X-Trace: news.tpi.pl 1006432533 3698 213.77.73.2 (22 Nov 2001 12:35:33 GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: 22 Nov 2001 12:35:33 GMT
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.00.2919.6600
X-MSMail-Priority: Normal
X-Priority: 3
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.00.2919.6600
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:113946
Ukryj nagłówki
> A odpowiedz mnie w takim razie na moje pytania :-)))
> Tzn, co sprawia, ze jedni czuja sie na silach staczac walke
> z zyciem w oparciu o to co tu i teraz a inni szukaja dodatoego
> uzasadnienia wszystkiego co sie dzieje?
Co decyduje?
Moge starac sie odpowiedziec wprost na Twoje paytanie, ale...
wydaje mi sie ze wazniejszy jest od tego kontekst...
tzn. pewnie chodzi Ci o ciebie samego
i dlaczego nie potrafisz po prostu "rzucic sie w wir zycia",
tylko caly czas przychodzi watpliwosc i natarczywe pytanie,
jaki to ma sens to co robie?
Ja tak wlasnie mam, i niestety, to bardzo utrudnia zycie,
powoduje, ze czuje sie totalny brak sensu wszystkiego.
Prawdopodobnie jest tak, ze "zyjacy" (czyli ci co "po prostu" zyja)
znalezli soebie w tym zyciu taki "system" w ktorym czuja sie dobrze (narazie
;-) ),
natomiast my "watpiacy", nie potrafimy, ale...
Nie znaczy, ze jestesmy gorsi - jestesmy inna strona tego samego problemu.
IMO, swiat to jedna wielka nerwica.
Zycie sklada sie ze zmian, cos budujesz, a potem to sie wali albo
nieprzyjemnie
zmiania.
"Zyjacy" wierzy ze to bedzie zawsze, a gdy sie zawali jest przerazony.
"Zyjacy" rowniez nie odpiera pewnych "bodzcow", robi sobie taki-a-nie-inny
swiat wartosci i nie przyjmuje "watpliwosci", chyba ze ... sie to totalnie
wali.
"Watpiacy", to ktos kto zaczyna widziec, jak wszystko jest zludne i
nietrwale,
i to nawet jest nawet bardziej prawdziwy widok, problem w tym, ze
ta wizja.... "paralizuje", do tego stopnia, ze -generalnie- "watpiacy"
dokonuje mniej w zyciu dobrego (dla siebie i innych),
niz "zyjacy", a nawet mu troche zazdrosci (slusznie).
Gdzies nawet przeczytalem, ze nie jest dobrze, gdy "za duzo wiemy".
Trzeba wiedzic, ale roznoczesnie trzeba umiec sie zamknac na to
co nie jestesmy eszcze w stanie przetworzyc.
Jesli nie potrafimy to caly czas watpimy a to paralizuje.
My prawdopodobnie, natrafilismy na zbyt duzo
"zwatpien", ktore nie pozwaly nam znalesc "przytulnego gniazdka".
Dotyczy to czesto psychologow; czesto to co wydaje sie nam
instynktownie "swoja obiektywna wlasnoscia/wartoscia",
nagle jest przedstawiane przez psychologie jako np. zespol chorobowy :-)
To paralizuje!!!! Bo depcze "intymne obszary".
To takby kazac dziwczynie nagle rozebrac sie przed tlumem.
Nagosc moze byc czyms pieknym, ale trzeba sie z tym ochodzic
ostroznie.
Tak samo jest z psychologia: ludzia pokazano, ze ich
wewnetrzna intymnosc to jakis taki dziadowski/chorobowy proces...
Problem w tym -z czego naukowiec nie zdaje sobie czesto sprawy-
ze niby obiektywna psychologiczna-prawda,
jest czesto tym co niszczy nasz swiatek.
Teoretycznie nauka jest niby obiektywna, w praktyce to bezwladny klocek,
jakies "zbiorowe prawdy", ktore zmuszaja nas do odrzucania wlasnego,
subiektywnego niezwykle cennego odbioru swiata.
I nazwany on jest "zabobonem".
Niestety, jezeli sie ten swiatek odrzuci, traci sie sens zycia
I co z tego, ze jestesmy w zgodzie z "naukowa, niby-obiektywna prawda"?
Jeszcze drobiazg ;-) Naukowa, obiektywna prawda, jest tez ...
"procesem psychologicznym".
Mi wyszlo cos takiego: naukowiec przyjmuje "prawdy naukowe"
jako obsolutne -robiac temu psychoanalize-
po to, zeby ... znalesc sie po stronie silniejszegio!!
Zeby ochronic sie przed "wskazywaniem paluchem swoich delikatnych
obszarow".
Subiektywna prawda jest wysmiewana, bo ... jest slaba,
nie potrafi sie bronic przed zbiorowoscia, jest opluwana np.
poprzez okreslenia "zabobon".
Problem w tym, ze czesto "glupcy" , to ludzie ktorzy nieswiadomie
odbieraja niswiadome leki i gierki grupy (np. taki blazen obok krola).
Wiec czym jest nauka?
To wielki grupowy proces strachu przed "nieswiadomymi sygnalami",
chec pokazania, ze "jestem wolny od tego-a-tego".
A to nie jest prawda, nikt nie jest "wolny".
To jak dziewczyna ktora musiala rozebrac sie przed tlumem (a nie chciala),
teraz idzie w zaparte, ze nie ma nic zlego. Bardzo czesto jest to
mowione po to, zeby ... uciec przed krzywda ktora sie wtedy doznalo!
Mi wlasnie to pomoglo, zobaczenie, ze "religia nauki" sie jedna myli,
ze to "nerwica".
Podobno Freud napisal, ze religia to zbiorowa nerwica.
Jestem religijny i ... zgadzam sie z tym :-)
Religia to system ktory pozwala wzmocnic nasz wewnetrzny instynkt,
przyznac sie do nerwicy i uczestniczyc w niej.
Na warsztacie terapeutycznym, ludzie musza "przerobic" stresowa
sytuacje, wejsc w nia jeszcze raz.
Wlasnie, swiat to jedna wielka nerwica.
Religia to jakby zbior zasad poruszania sie po "wewnetrznej nerwicy".
A nauka, to tez "nerwica", problem w tym, ze nauka chce sie odciac
od swojej nerwicy,
(nieswiadomie, pod pozorem "obiektywnosci", "bez-emocji")
czlowiekowi ktoremu sie wydaje, ze zna "fobie umyslu",
wydaje sie, ze jest od tego wolny.
A w rzeczywistosci... wyrobil sobie skuteczny system ucieczki.
Problem w tym, ze "pewna rzeczywistosc" zaczyna sie dobijac
do drzwi. W spoleczenstwie, teraz zaczyna to "pukac".
ufff, to taka moja intuicyjna wizja, prosciej tego nie umiem okreslic,
ciezko jest pisac o tym, bo to troche stoi w poprzez tego co
jest "powszechnie wiadomo"
Zdrufka, Duch
|