Data: 2009-09-10 12:10:12
Temat: Re: Pytanie o "moralność" wypowiedzi
Od: "Vilar" <v...@U...TO.op.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
No i własnie tu jest pewien istotny aspekt
Do kościoła/zboru chodzi się, żeby mieć społeczność z Bogiem i innymi (i to
jest bardzo ważne). Wspólną społeczność z Bogiem.
Działając odrębnie, na własną łapkę, traci się coś bardzo ważnego.
Tego rodzaju wspólnoty doświadczam własnie u siebie. I bardzo go sobie
cenię.
Np. w KP (że sobie uproszczę) każdy sam decyduje, czy sięgnie po chleb i
wino.
Nigdy tego nie robię, jak coś przeskrobię właśnie nie ze względu na siebie,
ale na innych. Żeby im nie psuć.
Bo przecież do pewny spraw podchodzimy serio, nie?
MK
Użytkownik "XL" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:1iwxgpqtz4plr.17zrt5bbrhv29.dlg@40tude.net...
> Dnia Thu, 10 Sep 2009 13:54:40 +0200, Vilar napisał(a):
>
>> W niektórych przypadkach, msze są bardzo OK,
>> a w innych to swoisty rytuał padnij-powstań (np. kiedy księdzu się
>> spieszy i
>> odwala go byle jak)
>> Bo jednak dużo tu zależy od nastawienia osoby, która mszę prowadzi.
>>
>> I nie jest to związane z budynkiem, ale z faktem, czy ksiądz zwróci się w
>> stronę Boga, czy raczej w stronę zegarka i innych czekających go zajęć (i
>> powtórze po raz 150 - nie mam o to pretensji, ksiądz też człowiek)
>
> Nie oceniam księdza, nawet jeśli on nie ma nade mną przewagi w wierze i
> skupieniu na mszy. Dlatego absolutnie mi nie przeszkadza, że w danym dniu
> jest rozproszony czy skupia się na zegarku. Podobnie nie obchodzi mnie,
> jak
> (dobrze czy źle) uczestniczy we mszy ktoś w ławce obok mnie, byleby tylko
> nie zrzucał mnie z siedziska... Staram się skupić na własnym kawałku
> Kościoła (nie: kościoła)...
> --
>
> Ikselka.
>
|