Data: 2002-09-02 11:10:43
Temat: Re: RE: Nastrój, nastrajanie, nastrojowość
Od: "Kis Smis" <k...@N...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
g...@i...pl (guniek) napisał(a):
> Jeżeli porównamy emocje do zjawisk atmosferycznych, to nastrój okresliłabym
> jako porę roku.
W tej metaforyce nastrój uznałbym po prostu za pogodę. Mówi się zreszta o
pogodnym nastroju. I podobnie jak pogoda oznacza dobrą pogodę tak pogodny
nastrój to dobry nastrój.
> W podrecznikach znaleźc można podział zjawisk emocjonalnych, w zaleznosci od
> czasu ich trwania. Nastrój jest - o ile pamietam - tym najdłuzszym.
Nie wydaje mi się że czas trwania najbardziej odróżnia nastrój od innych
zjawisk. Weźmy choćby miłość matki do dziecka. Trudno to chyba uznac za
nastrój. A trwa z reguły dłużej niż poobiednia chandra.
Wydaje mi się że nastrój zasadniczo w danym czasie może byc jeden, podczas
gdy możliwe jest odczuwanie do kogoś sprzecznych uczuć w jednym czasie.
> Jest melodią piosenki która właśnie komponuje Twoje "ja" (i to zarówno "ja"
> komponuje jak i jest przez "ja" komponowane)
Nastrój IMO nie jest ani słowami piosenki ani melodią. Moze raczej tonacją.
> > Jakie są nastroje?
>
> oj rózne:-)))
> tak jak emocje
> a granic miedzy nimi nie odwazyłabym się stawiać - to raczej różnice
> ilosciowe
> spójrz na edytor kolorów (chociażby w prostym "Paint") widać "na oko" gdzie
> jest czerwony, gdzie zółty - ale brawy przechodza w siebie stopniowo, kazdy
> punkt jest inny niz pozostałe (nawet jesli wygladają dla naszego oka
> podobnie) i niemozliwe jest postawienie rzeczywistej granicy.
Mimo wszystko mozliwe jest odróżnienie zielonego od czerwonego. A nawet
kolory sąsiadujące mozna od siebie odróznić jeśli patrzy się na środek pasma
danego koloru a nie na granice między jednym na drugim. Oczywiście dużo
zalezy od tego ile kolorów zdecydujemy się wyróznić. Jesli odrózniamy 10
koloróm między zielonym a niebieski i 10 wszystkich pozstałych to widzimy
nieco nieadekwatnie.
> Psyche, soma, otoczenie to przeciez nie oddzielne instytucje:-)
Nastroje jak na zjawiska psychiczne są rzeczywiście mocno zwiazane z ciałem.
Dokładniej większość z nich wypływa z ciała. Możliwe nawet że sensowne byłoby
kwalifikowanie jako nastrojów wyłacznie zjawisk biorących się bezpośrednio z
ciała, z tym że wtedy trzeba byłoby wymyslic inne okreslenie dla nastrojów
np. poetyckich. Istnieje np. rodzaj pogodnego nastroju osadzony bezpośrednio
w udanym trawieniu, jak mawiał jeden z filozofów. Z osadzenia nastrojów w
cele wynika sensowność oddziaływania na nastrój poprzez oddziaływanie na
ciało. Zjeść, napić się, pobiegać, poskakać. Takie rzeczy zmieniają nastrój,
nieprawdaż?
> > Po co są?
>
> mogę Ci powiedzieć, jaki moga mieć wpływ (chociaz własciwie napisałam to już
> wyżej), jaki skutek...
> ale podac przyczyne ich istnienia...
> nie potrafie
Szczerze mówiąc, odróżniam pytanie "po co" od pytania "dlaczego". Kiedy
pytam "dlaczego" chodzi mi o przyczyny, kiedy pytam "po co" chodzi mi o cel.
> Czy sadzicie, ze fakt istnienia czegos jest jednoznaczny z tym, ze to
> istnienie ma jakiś cel?
Można abstrachować od tego czy celowośc nastrojów jest zamierzona czy nie.
Mozna po prostu spojrzeć na funkcje jakie pełnią. W tym sensie możemy
powiedzieć że żółw ma skorupę w celu ochrony. Albo po co krowie ogon? Dla
odganiania much oczywiście.
> > Co one z nami robia?
>
> jak wyżej
> wpływaja na procesy poznawcze, stany emocjonalne
Oczywiście że wszystko wpływa na wszystko. Chodzi mi o to czy mozna wpływ
nastrojów okreslić jakoś ogólnie.
> np. podczas nastroju określanewgo jako negatywny obniza sie próg dla emocji
> "negatywnych"
Trafna uwaga. Można też powiedzieć odwrotnie: że silne uczucia nie
korespondujace z nastrojem rozbijają ten nastrój.
> zdrowie...
Co ze zdrowiem? Że dobre nastroje są zdrowsze a zdrowie poprawia nastój?
> > Co my możemy z nimi zrobić?
> ano to juz zalezy od fantazji:-))
> mozna je poznawac, obserwowac
> mozna sie nimi nawet "bawić"... mhm.. powiedzmy lepiej - modyfikować -
> wywoływac je sztucznie (chociazby poprzez róznego rodzaju uzywki)
Przede wszystkim jednak nastrojom się oddajemy, poddajemy, ulegamy.
Ewentualnie próbujemy poprawić sobie nastrój jeśli jest zły. Najszybciej
chemicznie. Natomiast dobry nastrój próbujemy zachować zamykając się przed
wpływami które mogłyby nam nastrój popsuć.
> > Od czego je trzeba odróżnić i jak?
>
> Jak wspominałam w psychologii stosuje sie podział - zgodnie z tym nastrój
> nie jest ani emocja, ani uczuciem...
> ale dlaczego "trzeba"?
> dlaczego ludzie lubia być tacy poszufladkowani?;-)))
Nie trzeba odróżniać jeśli chcemy bełkotać, co może niektórych wprawiać w
dobry nastrój.
Żeby odróżnić jedno zjawisko od drugiego, trzeba uchwycić jego istotę. Muszę
przyznać że ciągle mam z tym problem. Czym wiec różnią się nastroje od uczuć?
Odpowiedź, że czasem trwania uważam za nietrafną, co strałem się wykazać
wyżej.
Odróznianie nastrojów od emocji uważam za bezsensowne a to dlatego, że to
pojęcie z innej siatki pojęciowej niż nastroje i uczucia. Z drugiej strony
emocje jako słowo obce moga być w języku polski uzyte prawie dowolnie czy
jako łączna kategoria obejmujaca nastroje i uczucia czy jako synonim uczuć,
brzmiący nowocześniej.
> BTW- ja zastanawiam sie dlaczego zawsze zamiast "staram" wystukuję "stram" -
> i to w 100% przypadków!
Twoje "stram" może wynikac z kojarzenia "staram" z "jestem stara"
albo "starzeję się", a starości może się boisz.
> > Dlaczego nastrojowa muzyka jest ok, a uleganie zmiennym
> > nastrojom nie jest
> > ok?
>
> IMo to kwestia wygody, uzytecznosci
> zmienność nastrojów nie "pachnie" konsekwencją ani przewidywalnoscią
> ludzie wolą móc z góry byc na cos przygotowanymi, nie kombinować za duzo...
> dlatego stałośc, stabilnośc jest bardziej ok
IMO to bardziej kwestia wolności. Bo jeśli ktoś ulega, znaczy że jest
niewolnikiem nastrojów. Z drugiej jednak strony jeśli ktoś ciągle jest w z
złym nastroju to chyba też wolny nie jest...
> a muzyka nastrojowa? jako czynnik wplywajacy na nastrój, czyli taki który
> mozna wykorzystac jako jego modulator jest wysoce uzyteczny:-)
Ludzie wykorzystuja muzykę z reguły mało świadomie. Po prost słuchają tego co
im się podoba. Czasem dobierają sobie muzyke do nastroju. Zaryzykowałbym teze
że myzyka raczej utrwala niż zmienia nastroje. Służy raczej do potwierdzenia
siebie niż zmiany.
Zauwazyłaś, że niektórzy ludzi pytanie "jakiej myzyki słuchasz" traktują jako
cos w rodzaju "czy jesteśmy z tej samej parafii".
pozdrawiam
kis
PS Wielkie dzięki za wypowiedź. Sorry że tak póżno odpisuje ale przebywałem z
dala od kompa.
--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
|