Path: news-archive.icm.edu.pl!agh.edu.pl!news.agh.edu.pl!newsfeed2.atman.pl!newsfeed.
atman.pl!goblin1!goblin.stu.neva.ru!newsfeed.neostrada.pl!unt-exc-02.news.neost
rada.pl!unt-spo-a-02.news.neostrada.pl!news.neostrada.pl.POSTED!not-for-mail
Newsgroups: pl.rec.kuchnia
From: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Subject: Re: Ratunku, wegańska uczta
References: <m2b36g$ah8$1@node2.news.atman.pl>
<544a3329$0$12621$65785112@news.neostrada.pl>
<544a6a45$0$18076$65785112@news.neostrada.pl>
<1...@4...net>
<544c8528$0$12642$65785112@news.neostrada.pl>
<m2i0jh$raf$2@node1.news.atman.pl>
<544cc9cb$0$12621$65785112@news.neostrada.pl>
<s...@f...lasek.waw.pl>
<544d0aa1$0$18092$65785112@news.neostrada.pl>
Organization: : : :
Date: Sun, 26 Oct 2014 16:53:12 +0100
User-Agent: slrn/1.0.2 (Linux)
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset=iso-8859-2
Content-Transfer-Encoding: 8bit
Message-ID: <s...@f...lasek.waw.pl>
Lines: 91
NNTP-Posting-Host: 77-253-217-116.static.ip.netia.com.pl
X-Trace: 1414338793 unt-rea-a-01.news.neostrada.pl 18075 77.253.217.116:49551
X-Complaints-To: a...@n...neostrada.pl
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.rec.kuchnia:358362
Ukryj nagłówki
Pan Alek napisał:
>>> Mojej mamie osoba tego typu zrobiła kiedyś niemałą przykrość.
>>> Goście zaproszeni, gospodyni urobiona po łokcie, stół się
>>> ugina od różności, wszyscy wcinają aż miło a jedna osoba siedzi
>>> przy szklance wody,
>>
>> Gdyby tak szanowna mama złożyła wcześniej zapytanie na
>> pl.rec.kuchnia, to by mogła tej przykrości nie dostąpić.
>
> Od kiedy czytanie prk jest powszechnym obowiązkiem?
Nie jest, nigdy też nie było. I ja też nie sugerowałem czytania,
lecz zadanie pytania -- można przyjść, zapytać, chwilę poczekać,
zwykle ktoś odpowie. Lepiej lub gorzej, mądrzej czy głupiej, ale
odpowie. Będą też tacy, co zamiast odpowiedzi przyniosą ze swojej
piaskownicy wiaderko z błotkiem i zaczną obrzucać. Ale nie jest
powszechnym obowiązkiem, by z takimi się zadawać.
> A może standardem jest wnikliwe przesłuchanie każdego gościa
> z osobna i indywidualne uzgadnianie menu? I w efekcie szykowanie
> kiludziesięciu dań zamiast kilku?
Ja na przykład nie zapraszam do domu na ucztę osób kompletnie mi
nieznanych, o których nic a nic nie wiem. Nie wiem, czy to standard,
po prostu tak mam. Są ludzie, dla których zrobienie trzydziestu
specjalitów-delamezonów, to jak bułkę z masłem zjeść. Ale to też
nie jest standard. Więc pzeważnie chce się zrobić mniejszy zestaw,
który zadowoli wszystkich. Jeśli ktoś nie wie jaki, to pyta.
> Obracamy się w określonym kręgu kulturowym i dopóki oferowane
> dania mieszczą się w naszej normie to gospodarz jest w porządku.
> Wiadomo, gdyby podał same pędraki, pieczone szczury i inne
> egzotyczne ekstrema to sam sobie winien. Ale normalne, polskie
> jedzenie z założenia jest "bezpieczne". Ewentualnie gość przyjmując
> zaproszenie mógłby nadmienić o swoich szczególnych życzeniach albo
> po prostu zaproszenia nie przyjąć.
Nie że ja mam jakieś szczególnie kosmopolityczny krąg kulturowy,
a jednak zdarza mi się zadać z jakimś muzułmaninem czy innym żydem.
Buddystą, hinduistą czy kimś takim. O tym, że w tym naszym kręgu
europejskim nie jest tak jednolicie, jak komuś z jego gumna może
się wydawać, to nawet nie wspomnę. "Nasze polskie" jedzenie też
nie takie oczywiste dla wszystkich.
>>> Tego nie zje bo w tym jest coś, a innego nie ruszy bo jest
>>> w nim coś innego. Niby błahostka, ale jednak przykrość.
>>
>> A może mamie wcale przykro nie było?
>
> Jednak ja wiem lepiej.
Z pewnością. A mama wie jeszcze lepiej.
>> Lub wręcz przeciwnie, przewrażliwiona jakaś? Może tej osobie
>> nic ponad szkalnkę wody nie było trzeba?
>
> Myślę, że większość osób tutaj bez trudu może wczuć się w sytuację
> gospodyni, której coś takiego sie przydarzyło. Gdyby była
> przewraźliwiona to wzięłaby to jako ciężką zniewagę. A tak to tylko
> było jej przykro, że nie była w stanie dogodzić gościowi i "poległa"
> jako gospodyni.
No ale przecież poległa, to fakt. Nie wiem nie byłem, miodu ni wina
tam nie piłem, tyle się dowiedziałem, co przeczytałem. Jednak wygląda
mi to na całkowite nieporozumienie. A może po prostu wystarczyło
zapytać jednego czy drugiego...
Te nieporozumienia zresztą potrafią wyglądać rozmaicie. Można czasem
usłyszeć "wpadnij do nas na chwilkę wieczorkiem" -- a na miejscu się
okazuje, że przyjęcie pełną gębą, gospodyni urobiona po łokcie, stół
się ugina od różności. No i kupa gości, którzy "wpadli na chwilkę" i
teraz wcinają aż miło. Ten od szklanki wody mógł nie zrozumieć kodu
kulturowego przywiązanego do "polskiej gościnności".
>> Trudno mi sobie wyobrazić, że w przeciętnej kuchni nie ma czegoś,
>> co by zadowoliło każdego, z najdziwniejszymi nawet ograniczeniami
>> żywieniowymi. Chyba że u mamy kuchnia jakaś nieprzeciętna.
>
> To masz słabą wyobraźnię. Wystarczy gość w postaci ortodoksyjnego
> żyda.
Bo widomo, że ortodoksyjni żydzi mają to do siebie, że nigdy nic po
nich nie poznać. Że są ortodoksyjnymi żydami dowiadujemy się zwykle
wtedy, gdy przechodząc obok z tragarzami wpadną na chwilę na przyjęcie.
Jarek
--
Bardzo cię polubiłem chłopie... musisz kiedyś do nas wpaść.
Tylko zadzwoń przedtem, żebyśmy... byli w domu.
|