Data: 2010-09-25 22:24:38
Temat: Re: Renata (Natek) nie żyje
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Sat, 25 Sep 2010 23:52:09 +0200, Szaulo napisał(a):
> Użytkownik "Lebowski" <lebowski@*****.com> napisał w wiadomości
> news:i7lqal$g48$1@speranza.aioe.org...
>>W dniu 2010-09-25 23:14, Szaulo pisze:
>>
>>> Pomyliłeś fakty, mam nadzieję, że w dobrej wierze. Ewentualnie uważasz
>>> sobie od czapy, że można być winnym "obiektywnie", tzn. nawet wówczas,
>>> gdy się nie wie, że żona ma raka (a owszem, TERAZ post factum wiadomo
>>> jest, że prawie na pewno miała guza w jelicie w momencie poczęcia, ba, w
>>> momencie, kiedy się poznaliśmy 5 lat temu, bo takie guzy rozwijają się
>>> przez wiele lat, nie dając żadnych objawów - taka jest specyfika raka
>>> jelita).
>>>
>>> "Zrobiłem dziecko" kobiecie, która uważała się za okaz zdrowia i ja za
>>> taką ją uważałem (prawie nigdy np. nie chorowała na przeziębienia, grypy
>>> itp.). Żadne badania przedciążowe czy badania wykonywane przez większość
>>> ciąży nie wykazywały niczego niepokojącego. Owszem, nie badała się przed
>>> ciążą ani w czasie ciąży konkretnie pod kątem raka. Nie przyszło nam to
>>> do głowy. Miewała czasem problemy trawienne (ale wiele osób miewa i
>>> niewiele z nich ma raka) i zabolała ją kiedyś dziwnie (jeszcze przed
>>> ciążą) wątroba - to niestety wówczas zbagatelizowaliśmy.
>>>
>>> Ciążę znosiła dość dobrze. Pierwsze niepokojące objawy pojawiły się u
>>> niej w 8. miesiącu (dziwnie uporczywy kaszel, podwyższone CRP) -
>>> ginekolożka zdiagnozowała to jako infekcję i leczyła ją antybiotykami.
>>> Raka (przerzuty do wątroby) zdiagnozowano 2 dni po porodzie. Kilka dni
>>> później wykryto guz pierwotny w jelicie, który dał te przerzuty.
>>>
>>> Na Twoje ostatnie pytanie odpowiem tak: bardzo się martwiłem się o nią
>>> pod koniec ciąży (nawet nie wiedząc, że są to objawy rakowe - wyglądało
>>> to na infekcję bardzo odporną na leczenie - gdybyśmy się dowiedzieli, że
>>> to rak, pewnie byśmy oboje oszaleli), ale nie, nie sądziłem, że to jest
>>> coś śmiertelnego lub że zagraża również życiu dziecka.
>>>
>>> Szaulo
>>
>> Okaz zdrowia umierajacy na raka w 4 m-ce od pojawienia sie 'pierwszych'
>> objawow.
>
> Tak, właśnie tak.
> 5 miesięcy od PIERWSZYCH objawów. Żadnego cudzysłowu.
> Tak, i ja też byłem, i jestem w szoku.
> Mam wrażenie, że umarła śmiercią gwałtowną a nie w wyniku choroby.
>
>> No coz, jesli takie sa teraz fakty, jakkolwiek nieprawdopodobne by nie
>> byly, to chyba nie ma juz sensu z nimi polemizowac.
>
> Chyba nie ma. Takie były CAŁY CZAS fakty.
>
>> Dziwiny jestes. IMO wydawales sie zbyt inteligentny jak na tak reporterski
>> opis i lakoniczny nekrolog, ktory tu zamiesciles, ale jak sobie chcesz.
>> Teraz to juz twoja sprawa.
>
> To ty zacząłeś o faktach. No to dostałeś więcej faktów. To nie moja wina, że
> nie mieszczą ci się w głowie.
> Zresztą mnie też się nie mieszczą. Jeszcze do niedawna przemykało mi przez
> ułamek sekundy przez głowę, że Renata wyjechała i przecież wróci.
> Ale, ale, kim ty dla mnie jesteś, żebym pisał ci o czymś więcej, otwierał
> przed tobą duszę?
>
> Szaulo
Nie tłumacz. Nie warto. Moja mama umarła w 4 miesiące od pierwszych
objawów. Nigdy wcześniej nie chorowała, pomijając operację wyrostka
robaczkowego. W pracy (nauczycielka) w ciągu 30 lat miała tydzień
nieobecnosci - właśnie z powodu tej operacji. Zwolnienie miała na 2
tygodnie po. I tak pobiegła do szkoły wcześniej, już po tygodniu, jeszcze z
sączkiem w brzuchu.
|